sobota, 9 lipca 2016

Rybka zwana Benem, rybka zwana Jerrym


UWAGA: WSZELKIE MARKI I NAZWY TOWARÓW ZOSTAŁY TUTAJ UMIESZCZONE BEZ ASPEKTU FINANSOWEGO, NIKT TEGO POSTU NIE SPONSORUJE, PO PROSTU CHCIAŁAM SIĘ Z WAMI PODZIELIĆ MOIM SZCZĘŚCIEM.
Wychodzi na to, że jestem osobą małej wiary. Nie tylko tej w aspekcie religijnym, ale i jeśli chodzi      o wiarę w różne okoliczności, zdarzenia, możliwości, które mam, oraz które mogłyby mi się przydarzyć w życiu. Przykład? Bardzo proszę.
W 2009 roku udałam się na słynne, dwutygodniowe, samotne wakacje do mojego mieszkającego       w UK kuzyna M. Jako że (kto mnie zna, ten wie) oprócz żużla jestem też maniaczką lodów, kiedy tylko znalazłam się w tamtejszym Tesco, dopadłam do lodówki. Mając nieco "kieszonkowego", nie mogłam powstrzymać się od umieszczenia w swoim koszyku niebieskiego kartonowego kubeczka, na którym były chmurki i napis: BEN&JERRY'S CARAMEL CHEW CHEW. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że jem lody super światowej marki, i że zjedzenie ich odmieni moje życie. Smakowały mi, oczywiście, ale poprzestałam na tym jednym kubku (choć dostępne były chyba trzy smaki), i z żalem wróciłam do Polski, opowiadając matce, jakie to pyszne lody jadłam, a z jakimi dodatkami ("czekoladki" z masą karmelową we wnętrzu lodowej masy). Od tamtego czasu miałam istną obsesję na ich tle, jedząc jakieś tam nędzne lody rodzimej produkcji, jęczałam, że "ja chcę Ben&Jerry's!" i że "Jak to by było fajnie, gdyby B&J były u nas, ale to niemożliwe".  I tak było przez kilka lat. Aż do...

5 lipca bieżącego roku jak zwykle przeglądałam gazetkę promocyjną mojego ulubionego marketu, kiedy spostrzegłam na jej stronach znajome kształty, kolory i litery. Market ten...oferował lody B&J!
Myślałam, że mi się to śni. Nie, nie był to sen. W sklepowej lodówce pyszniły się kubeczki w trzech smakach: słynnym Chew Chew, Peanut Butter Cup (o smaku, co chyba nie zaskakuje, masła orzechowego:)) oraz legendarne Phish Food, które oglądałam na amerykańskim i brytyjskim www firmy. Zelektryzowały mnie szczególnie te ostatnie, czekoladowe, z dodatkami w postaci czekoladowych rybek oraz pianek marshmallow. Wygrzebałam kasę z portfela, a co tam, w promocji jedyne 17,99 za kubek, ale raz się żyje, i kupiłam wszystkie trzy. Było warto. Karmel nadal tak samo pyszny jak przed laty, masło orzechowe super, a rybki...no cóż, tu rozczarował mnie tylko rozmiar oraz wyczuwalność pianek (bez lupy nie podchodź, bo przegapisz). Napiszę Wam tylko jedno: warto czasami na coś czekać, nawet latami, a marzenia, nawet te absurdalne, czasem się spełniają.

Smacznego!
A co u mnie poza tym? Nic nowego, niestety. Ja, która nie emocjonuję się piłką nożną, śledziłam (właściwie wciąż śledzę, finał też obejrzę) Euro, kibicowałam Szwecji (blamaż, odpadła), Irlandii (mniejszy blamaż, też odpadła), Irlandii Północnej, potem trzymałam kciuki za zaskakujących Islandczyków i za Walię...No i tak zleciało, impreza dobiega już końca.
Pracy nie znalazłam, bo postanowiłam definitywnie rzucić branżę finansową. Kontaktuję się teraz      z różnymi firmami i pytam o możliwość odbycia bezpłatnego stażu, który wprowadziłby mnie w coś nowego. Odzew taki sobie, ale jeszcze popróbuję...Czepiam się wszystkiego. Omamiona przez pracownicę urzędu pracy i zwiedziona wizją stypendium oraz chcąc wreszcie coś robić, zapisałam się na kurs obsługi kasy fiskalnej. Mam go zacząć od września...Nie mam jednak najmniejszej ochoty     i już wiem, że to nie dla mnie. Rezygnacja z kursu wiąże się jednak z wykreśleniem z rejestru na pół roku...Sama już nie wiem, co robić. A co Wy byście zrobili? Ech...Czy to wszystko nie mogłoby być prostsze?
No nic, uciekam. Piszcie, co u Was, i trzymajcie się. Buziaki!

6 komentarzy:

  1. Nen and Jerry to CUDOWNE lody, we Francji miałam do nich dostęp :D powaliły mnie te o smaku masła orzechowego...
    ja też trzymałam kciuki za Islandię i Walię no i dupa, w finale dwie drużyny, których nie lubię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. kurde, znam te lody, gdzieś widziałam, ale jeszcze nie jadłam. musiałabym skosztować, gdybym tylko nie przytyła 4 kg ostatnimi czasy...

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie nic nowego, praca dom praca dom, ziarno kupa ziarno kupa, jakoś się toczy to życie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. początki zawsze są trudne, ale myślę, że dam radę, no oby się udało, bo bez bloga to jak bez nogi :<

    OdpowiedzUsuń
  5. tak, sama plotłam wszystkie warkocze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jako, że gustuję w różnych lodach, może i te by mnie skusiły :)

    OdpowiedzUsuń