poniedziałek, 6 czerwca 2016

SBP=Speedway Best Pairs?

No, niestety, w tym przypadku to raczej "Speedway Bez Porywów" lub "Speedway Bardzo Przeciętny". W Ostrowie byłam, karnie wysiedziałam na zawodach trzy godziny, ale czy mogę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowana? Hmm, raczej nie.
Do plusów mogę zaliczyć zdecydowanie: brak upadków (no dobrze, był jeden, ale niegroźny...Po tym, co stało się z Krystianem Rempałą, a przedtem z Darcym, mam fobię na tle upadków), to, że przerwy nie były zbyt długie...Czegoś mi jednak brakowało. Błysku. Adrenaliny. Ciekawych akcji. No i moi faworyci z Monster Team (Hancock, Holder, Woffinden), którzy po dwóch pierwszych rundach byli na pierwszym miejscu, na koniec turnieju spadli na piąte...Ech.
Okej, pojechałam, z domu się ruszyłam, ale przyznam szczerze-gdybym nie wygrała biletów, nie wydałabym na nie 80 złotych, by wziąć udział w tej imprezie. A może przez to, że byłam na ośmiomiesięcznym odwyku (ostatnie zawody w październiku, w tym roku jeszcze nigdzie), jakoś mi to wszystko zobojętniało. Albo mój ogólny nastrój wpłynął na to, że choć starałam się cieszyć/zmotywować, gdzieś tam w głębi i tak byłam smutna...Czy to się kiedyś zmieni? Czy w ogóle jeszcze coś się zmieni?...Bardzo bym chciała wiedzieć i wierzyć.

piątek, 3 czerwca 2016

Droga ziemska dobiegła kresu

Stało się. Krystian Rempała udał się na miejsce wiecznego spoczynku. Ceremonia jego pożegnania odbyła się dziś w Tarnowie. Ze względu na odległość większości sympatyków żużla od tego miejsca postanowiono wyjść "do kibiców" i...transmitować pogrzeb Krystiana przez internet. Na YT konkretnie. Wahałam się, czy oglądać, no ale jakoś tak wyszło, że obejrzałam...
Uroczystość odbieram jako jednocześnie niesamowicie smutną (wiadomo, a tutaj generalnie były trzy powody: śmierć w ogóle, śmierć młodej osoby i śmierć w takich okolicznościach), ale i podniosłą. Wstrząsnęły mną dwie rzeczy: po pierwsze to, że zgodnie ze starym żużlowym zwyczajem na trumnie z ciałem Krystiana położono kask (hm, biorąc pod uwagę to, że niejako podwójnie stał się przyczyną tego nieszczęścia: dlatego, że służył do uprawiania tego sportu i dlatego, że spadł...). Kiedy rozmawiałam na ten temat z innymi, twardo obstawałam (i nadal obstaję) przy tym, że być go tam nie powinno...Skoro to wszystko jego wina...Wiem, to tylko symbol, ale...Np. moi rodzice nie widzieli w tym niczego zdrożnego. Ja tak...Skoro jednak rodzice Krystiana wyrazili na to zgodę, to znaczy, że tak być musiało.
Drugi aspekt, który mną wstrząsnął, to przemowa Martyny, siostry Krystiana. Można znaleźć ten fragment w sieci...Powiem/napiszę tak: nieskora jestem do wzruszeń, ale teraz poryczałam się jak bóbr. Podziwiam ją, że była w stanie wyjść, przeczytać te słowa i...przeczytać do końca. Nie wiem, czy ja w takiej sytuacji wystąpiłabym przed takim gremium, czy w ogóle wydobyłabym z siebie głos. O tym, jak podziałały na mnie jej słowa, m.in. o tym, jak trzymała brata za rękę, kiedy odchodził, pisać nie muszę. "Zwykły gest"-skwitowała moja matka, której nie podobało się to, ile czasu poświęcam temu wszystkiemu. Dziwiło ją, że ja, osoba, którą mało co rusza, siedzi przed komputerem, wyszukuje (kiedy jeszcze żył) informacji o stanie zdrowia Krystiana, a teraz ogląda to i ryczy. Cóż, moja matka nigdy nie identyfikowała się na tyle z żadną grupą, aby coś takiego przeżywać. Ja czuję się częścią żużlowej rodziny, więc kiedy ktoś z tej rodziny odchodzi, trzeba swoje przeżyć...
Pogrzeb był o 13.00, jest wieczór, a ja nie mogę dojść do siebie. Fakt, mój stan, jeśli chodzi o nastrój, nie jest ostatnio (z kilku przyczyn) najlepszy, ale...nie spodziewałam się, że tak zareaguję. Ale, jak widać, na wszystko trzeba być w życiu przygotowanym. Także na to.
Pokój Twojej Duszy, Krystianie.