sobota, 22 kwietnia 2017

Nie wiem, czy macie czekać...

Przyznam, w pierwszej chwili chciałam ten post zatytułować: "Nie czekajcie, ja nie wrócę", ale coś mnie powstrzymało. Nie wiem, czy macie czekać, nie wiem, co będzie dalej.
Od czasu ostatniego wpisu, czyli od prawie dwóch miesięcy, zmieniło się u mnie niewiele. Zmianie uległo głównie to, że zaczął się sezon żużlowy, więc choćby te nieliczne odbyte do tej pory mecze pozwalają mi zapomnieć o rutynie i nudzie. Odbył się także jeden mecz w moim mieście-wygrany przez naszą drużynę-na który się wybrałam. Miałam też ponownie zacząć udzielać się jako klubowy wolontariusz, jednak muszę przyznać, że "nie kupuję" tego. Zmieniły się władze, zmieniła się osoba, która opiekowała się wolontariuszami, przez ten rok zmienił się też skład osobowy samej grupy-pewny osobom urodziły się na przykład dzieci i zrezygnowały...Dlatego też najprawdopodobniej nie będę tego kontynuować. Czarę goryczy przelały dwa fakty: przydzielenie mnie do gorszych niż poprzednio zadań oraz to, że spotkałam się osobiście z władzami i zaproponowałam swoją pomoc, nie zostałam zbyt przyjemnie potraktowana. Przyznam szczerze, takie zachowanie może podciąć skrzydła. Oczywiście, żałuję, szczególnie z powodu tego, że zawsze można to było wpisać do CV, ale...jeśli nic się nie składa, trudno tkwić cały czas w tej koleinie (że tak się posłużę slangiem żużlowym).
A jeśli już o CV mowa...Pracy nie znalazłam i powoli oswajam się z tym, że nic z tego nie będzie. Nawet założenie wątku w grupie "Praca X" (gdzie X to nazwa mojego miasta) na Facebooku niewiele pomogło. Ogłoszeń, które by mnie satysfakcjonowały, raczej brakuje. No cóż, nie można widać mieć wszystkiego. Przeszedł mi wprawdzie przez głowę pomysł założenia własnego portalu internetowego, ale nie wiem, czy takie rozwiązanie byłoby w moim przypadku dobre i czy okazałoby się WRESZCIE TYM WYMARZONYM ZAJĘCIEM...W tym aspekcie tkwię więc nadal w czarnej dziurze i mimo że widzę niebo, nie wiem, którędy z tej dziury wyjść. A nawet, jeśli już podeprę się jedną ręką, by wyjść, ziemia się osuwa i wpadam z powrotem.
No, nie będę smęcić, piszcie lepiej, co u Was! Buziaki.