Witajcie. Nie odzywałam się, no bo jakoś tak nie było okazji. Generalnie spieszę donieść, że jestem już po pierwszym tygodniu pracy, mogłam wysłać triumfalne pismo do urzędu pracy i jest OK!
Na razie trudności nie ma. Siedzę sobie w biurze od 8 do 16, herbatki spijam:), ciasteczka jem:), obserwuję, co i jak, bo mamy jeden komputer na dwie osoby...Najprawdopodobniej w lipcu zmienimy biuro na większe, wtedy dopiero się zacznie! Ale nie martwię się tym. Zobaczymy, co będzie.
Jedyne mankamenty nowej sytuacji to: permanentne niewyspanie-muszę wstawać po 6, by wyrobić się na tę 8. Trudno mi zmusić się do spania krótko po 22, a każdy, kto mnie zna, wie, że jeśli nie śpię przepisowych 8 godzin, to jestem zła. Zdarzało się już, że przed południem ziewałam i mało brakowało, a zasnęłabym. Mam nadzieję, że mój organizm się przyzwyczai...kiedyś.
Drugi mankament-kiedy piszę ten post, w moim mieście trwa najważniejsza impreza żużlowa sezonu, ja od 10.00 powinnam być na stadionie, by pomagać, a potem oglądać zawody, ale nie złożyło się. Nie miałam zupełnie nic do ubrania na wyjazd, więc dziś jak opętana zamiast po W25 biegałam po CH Outlet Factory w Luboniu i kupowałam to, co będzie mi potrzebne. Z nienajgorszym zresztą skutkiem. No i nie dostałam biletu, by siedzieć na trybunach, więc stwierdziłam, że nie będę stać gdzieś z boku, jak mi sugerowano. Musieli poradzić sobie beze mnie, trudno. Jakoś dziwnie nie jest mi żal...no, zawodów ciut, pomocy nie. Czuję się lekko oszukana co do tego wolontariuszowania-obiecywali co innego, co innego jest. Wydawanie akredytacji i odhaczanie pozycji na liście szczytem moich marzeń nie było i nie jest, bawi mnie średnio...Zastanawiam się, kiedy stwierdzę, że czas z tym skończyć.
A teraz najważniejszy element mojego postu-wielka prośba: trzymacie jutro kciuki, żebym bezpiecznie dotarła do Gliwic i do hotelu! Żebym się nie zgubiła, żeby mnie nie okradli...you know. Oczywiście to samo tyczy się wtorkowego popołudnia i kawałka wieczoru, kiedy odbywać będę drogę powrotną. Wyobraźcie sobie, że szkolenie jest organizowane dla...dwóch osób. Dla mnie oraz koleżanki z Piły, M. Na razie znamy się z sms-ów i rozmowy telefonicznej, jutro będziemy razem podróżować. Ponoć we dwie raźniej, mam też nadzieję, że bezpieczniej. Tak czy inaczej, proszę jeszcze raz o kciuki. Wierzę, że moc Waszej dobrej energii mi pomoże! To jak?
OK, nie nudzę. Lecę podczytywać, co tam się dzieje kilka ulic ode mnie. Miłego wieczoru, dobrej nocy i piszcie koniecznie, co u Was! Buziaki!
Jestem zapóźniona w temacie. Dotarło tylko do mnie, że MASZ PRACĘ. Gratuluję serdecznie:) /Alicja/
OdpowiedzUsuńDroga Pani Alicjo, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale generalnie mało mam teraz czasu i rzadko siedzę przy komputerze czysto rozrywkowo...Dziękuję, też bardzo się cieszę. Tak się stało, w końcu! Chociaż, gdyby nie znajomości, mogłoby być różnie...Pozdrawiam serdecznie.
Usuńja zawsze mówiłam, że w końcu się uda :) brawo Ada!
OdpowiedzUsuń