piątek, 14 marca 2014

Co słonko widziało/czytało

Nie chodzi mi o Konopnicką i lekturę z czasów dziecinnych, tytuł sam mi się nasunął...Dla uściślenia, nie jestem też niczyim "słonkiem" czy też "słoneczkiem"...Ale do rzeczy.
Zazwyczaj lubię czytać (auto)biografie, interesuje mnie, co mniej lub bardziej znane osoby ujawnią na swój temat lub co ujawnił autor. Dlatego rzuciłam się na książkę pani Małgorzaty Potockiej napisaną w kooperacji ze znaną dziennikarką, Krystyną Pytlakowską, pt. "Obywatel i Małgorzata". Jest to historia związku Potockiej z Grzegorzem Ciechowskim. Ciekawa, owszem, choć momentami czułam się skrępowana, gdy czytałam o bardzo intymnych kwestiach. Biografia biografią, ale uważam, że może nie wszystko trzeba ujawniać...Ale może za mało nowoczesna jestem. No i te mocno kontrowersyjne fragmenty dotyczące kolejnej żony pana Ciechowskiego, która ewoluowała z fanki poprzez ich pomoc domową, aż do tej żony. Ciekawe, jak skomentowałby to i przedstawił sam Obywatel G.C., gdyby żył i mógł się obronić...Jeśli lubicie biograficzne klimaty, mogę polecić. Ja osobiście oceniam na 4.
Nie jestem osobą, która ogląda dużo filmów, aby jakiś mnie zainteresował, musi być naprawdę wybitny:) Niedawno obejrzałam belgijski film "Nasze dzieci" w reżyserii Joachima Lafosse. Moim zdaniem powinna obejrzeć go każda dziewczyna, która podczas wakacji w Egipcie czy brytyjskich saksów zwróci uwagę na faceta z Półwyspu Arabskiego czy północnej Afryki...Film opowiada historię Murielle (Emilie Dequenne) i Mounira (Tahar Rahim). Mieszkają w Belgii, ona jest "miejscowa", on pochodzi z Maroka. Rodzi się między nimi namiętny romans na przekór różnicom kulturowym, który owocuje małżeństwem. Małżeństwem, a później pojawieniem się dzieci-jednego, drugiego, trzeciego...I tutaj pojawiają się rysy na szczęściu tej pary-dziećmi zajmuje się głównie ona, jemu maluchy przeszkadzają. No i ten niefortunny wyjazd w rodzinne strony Mounira...Wyjazd, który bardzo dużo zmieni w ich życiu.
Rozwój sytuacji, zakończenie filmu bardzo mnie zaskoczyły, tym bardziej, gdy dowiedziałam się, że film, jak to ładnie mówią w USA-"based on a true story". Daje do myślenia, na przykład na temat tego, czy tak różne od siebie kręgi kulturowe jak arabski i europejski mogą tworzyć punkty wspólne, czy takie związki mogą się udać. No i na podstawie tego filmu i innych opowieści można dojść do wniosku, że CHYBA JEDNAK NIE...Choć jak zawsze trafiają się wyjątki od smutnej reguły. W każdym razie film można obejrzeć. Ja daję mu 4+.
Jeśli chodzi o lżejsze tematy...Chyba wiosna i zbliżający się sezon żużlowy uderzyły mi do łepetyny, bo ostatnio ciągle słucham tego, co pokazuję poniżej. Niezła ewolucja, od Exploited, Offspring i Beastie Boys do...no właśnie. Mam nadzieję, że wiosna się uspokoi, to i ja wrócę do normalności.
 


A póki co, moim hasłem jest "byle do niedzieli". W niedzielę (o ile pogoda pozwoli, trzymajmy kciuki) PIERWSZY SPARING ŻUŻLOWY W MOIM MIEŚCIE!!!! Idę oczywiście. Od razu jakoś lepiej się czuję ze świadomością, że coś się będzie działo...A na razie lecę, bo za chwilę MŚ w lotach narciarskich, nie chcę przegapić początku! Trzymajcie się, piszcie, co u Was, ew. czy Wam też wiosna płata psikusy i zachowujecie się inaczej niż zwykle. Miłego weekendu, buziaki!

4 komentarze:

  1. "choć momentami czułam się skrępowana" - czasem się zastanawiam dlaczego ludzie krępują się takich rzeczy nawet przed samym sobą :)
    Nie przepadam za biografiami... jakoś do mnie nie trafia ta forma. Ale muzyka Republiki zawsze na propsie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż obejrzałam ten film. No i zupełnie inaczej to wszystko odebrałam. Myślałam, że będzie o zderzeniu kultur, ale skąd. Mąż to bierna, wygodna fujara, a żona popada w skrajne szaleństwo spowodowane uzależnieniem od /bardzo hojnego/ przyszywanego teścia. Jednym słowem wszystko ma swoją cenę, nic nie jest za darmo, i mogło się przydarzyć w każdziuteńkim rejonie świata. Jednak to tylko moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też uwielbiam czytać auto (bio)grafie i zawsze mam ten sam problem co Ty- czy warto ujawniać niektóre szczegóły? Może to zależy od autora i jego założenia "jak ma wyglądać ta książka" itp. Chociaż po przeczytaniu "Ja, Ozzy" to już mnie nic nie zdziwi :P
    Teraz męczę "Wkurza Was hałas w mojej głowie" Stevena Taylera. Świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu dzieje się coś, co lubisz - sezon żużlowy się rozpoczyna ;) A notkę podkradnij, chętnie poczytam :) Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń