czwartek, 21 stycznia 2016

Licytacja, czyli komu 1%, komu?

Ciągle się o coś licytujemy w tym życiu. I nie mam tu na myśli licytacji np. na Allegro (choć poniekąd je też), ale bardziej zasadnicze-kto piękniejszy, kto bogatszy, kto ma ładniejszą żonę...Okej, można to określić jako przykład licytacji/zazdrości pozytywnej, która może nas mobilizować do zmian w swoim życiu. Ostatnio obserwuję jednak coraz liczniejsze przykłady licytacji negatywnej-na nieszczęście oraz cierpienie, a mianowicie kto cierpi bardziej, i kto bardziej od innych potrzebuje pomocy.
Przykłady? Dwa, z bliższego i dalszego życia, ale w sumie i ten drugi jest mi bliski.
Przykład pierwszy-z życia bliższego. Mamy czas coraz bardziej naglących rozliczeń PIT-owych. Prawie każdy, a przynajmniej wiele osób, chce przekazać słynny "1 procent" komuś potrzebującemu. No właśnie, KOMUŚ. Choć opcji jest wiele, w tym wsparcia schronisk dla zwierząt czy TOZ, częściej decydujemy się pomagać ludziom, szczególnie dzieciom. Mnie, może dlatego, że zwierzęta były mi zawsze znacznie bliższe, do szału doprowadza takie podejście. Teraz, kiedy teoretycznie mogłabym przekazać komuś tę kwotę, wybór padłby właśnie na jakąś organizację pomagającą zwierzętom. Pewnie wyjdę w Waszych oczach na jędzę, ale uważam, że "dzieci zawsze sobie jakoś poradzą"(na myśli mam składki, zbiórki itp.), a o zwierzęta mało kto się upomina...Oczywiście, kiedy podzieliłam się tym pomysłem ze znajomą osobą (rodzice mój pomysł popierają, ojciec sam przekazuje 1 procent na zwierzaki), usłyszałam, że mi odbiło. "Bo przecież tyle jest biednych dzieci". Do cholery, powiedziała to biegająca do kościoła osoba. A nie usłyszała tam przypadkiem: "Coście jednemu z braci moich mniejszych uczynili, Mnieście uczynili"? Zresztą chyba mamy jeszcze wolny kraj (póki co) i każdy może decydować za siebie. Ja oczywiście ze swojego zdania rezygnować nie zamierzam, i zrobię to, co chcę, czy się to komuś podoba, czy nie.
A jakie jest Wasze zdanie?
Przykład drugi-dalsze życie. Słyszeliście o wypadku Kamila Cieślara ? Jeśli nie, zachęcam do lektury linku. Chodzi oczywiście o wypadek żużlowy. Cieślar dziś jeździ na wózku inwalidzkim, podobnie jak Darcy, ale dla niego jest nadzieja. Odbył, a może nadal odbywa, spektakularne leczenie komórkami macierzystymi w Indiach, które przynosi ponoć rezultaty. No i pięknie. Ja mu życzę jak najlepiej. Krew mnie tylko zalewa, kiedy "otwieram" Internet i czytam artykuły takie jak ten, o:
Tak to już bowiem jest, że od czasu wypadku Darcy'ego mamy konkurs licytacji na cierpienie, odbywający się w tonie: "Ludzie, nie dawajcie kasy na leczenie Warda, on ma dosyć pieniędzy, nie jest Polakiem, wcześniej nagrzeszył w życiu, itp., itd. Lepiej dawajcie hajs na Polaków..." Od razu też przypomina się  np. zawodników starszego pokolenia, którzy również potrzebują pomocy. Dobrze, rozumiem, ale czy musi się to odbywać w tonie: "No tak, na Warda dajecie, a na Cieślara nie"? Przepraszam, ale tutaj też obowiązują brutalne zasady rynku pt. "o kim się więcej mówi, do tego pieniądze płyną". Sprawa Darcy'ego została tak rozpropagowana, że bez problemu kojarzą ją ludzie niezainteresowani żużlem. Wzbudzanie wyrzutów sumienia: "na tego dasz, a na tego nie?" uważam za niesmaczne, nieetyczne itd. Moim skromnym zdaniem, już dawno powinna powstać instytucja/fundusz zbierająca pieniądze na leczenie zawodników, która zarządzałaby pieniędzmi, dzieląc na przykład na równe części między potrzebujących. Wtedy wsparci zostaliby wszyscy, i nikt nikomu do portfela by nie zaglądał. Czy nie mam racji?
A Wy, komu przekazaliście/przekażecie 1%, jeśli w ogóle? Co u Was słychać? Trzymajcie się ciepło!
 

1 komentarz:

  1. Jeśli chodzi o naszych żużlowców - dla mnie to nie jest nawet kwestia do dyskusji. Co to w ogóle za komentarze? A co kogo obchodzi, czy ktoś chce SWOJE WŁASNE PIENIĄDZE przekazać Wardowi?

    W sumie tak samo ma się sprawa z 1% podatku. To twój podatek, twoje pieniążki i nie przejmuj się tym, co mówią inni: sama decydujesz. Ja datki przekazuję na organizacje oświatowe/sportowe. Wystarczy wybrać sobie coś z listy. Dlaczego? Na zasadzie - dam wędkę a nie rybę.

    Swoją drogą ostatnio w domu odwiedziła nas młoda dziewczyna z UNICEFu prosząc o przekazanie tego 1%. To był pierwszy raz, gdy spotkałam się z chodzeniem po domach w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń