wtorek, 6 października 2015

Dzień na wyścigach...on tour: yo Polonia

Hej, co u Was słychać? U mnie poniekąd tzw. stara bieda...No dobra, jedno się wydarzyło-w niedzielę namówiłam ojca na wyjazd do Piły na mecz barażowy między tamtejszą Polonią a klubem z naszego miasta. Ku mojemu olbrzymiemu zdumieniu, ojciec się zgodził. Ostatni raz Piłę w celach żużlowych odwiedziliśmy dziesięć lat temu, czas więc był odświeżyć stare znajomości.
Stadion w Pile należy do tych "kameralnych" obiektów (czytaj: jest ruiną z zaledwie sześcioma tysiącami miejsc siedzących, która czasy świetności ma dawno za sobą), więc kiedy cokolwiek późno (mecz o 15.30, my na miejscu o jakiejś 15.10, wizyta w niedalekim centrum handlowym się przeciągnęła) dotarliśmy, miejsc siedzących było już naprawdę niewiele. Cudem znaleźliśmy dwa wolne miejsca w dwu różnych rzędach, wśród kibiców miejscowej drużyny, i tyle. Nasze kluby są zaprzyjaźnione, więc większego problemu nie było, zresztą nie wyrywałam się specjalnie z tym, że jestem "przyjezdna"...i musiałam przybijać piątki po każdym wygranym przez PP biegu z siedzącą obok mnie straszą panią (a biegów tych było, niestety, dość dużo). Tak, niestety drużyna z mojego miasta znów się nie spisała i przegrała. W porządku, jest jeszcze rewanż u nas, ale trudno być dobrej myśli, jeśli tracimy jedenaście punktów...
Na minus muszę zaliczyć dużą liczbę upadków (choć nawet te najgorzej wyglądające skończyły się dobrze, zresztą po tym, co stało się Darcy'emu, już żaden upadek nie będzie dla mnie gorszy), a na plus naprawdę niezłą atmosferę. Fajne było, kiedy po meczu pół stadionu spotkało się w Netto przy stadionie i pewna mieszana grupa, bez względu na szal:), dała popis wokalny "Gdzie wieżyczki stoją dwie", dodając do tego bardzo zabawne układy choreograficzne, wprawiając kasjerkę w stan totalnego szoku. Mnie w stan szoku wprawiła za to zmieniona wersja jednej z innych kibicowskich piosenek-w oryginale pada tam: "(...)Ty kibiców wiernych masz", w wersji dla naszej drużyny było: "Drugą ligę pewną masz". No, jeszcze nie taką pewną-zobaczymy w niedzielę.
No, był jeszcze jeden minus-głośniki. Stare, głośne kiedy nie trzeba (głupia muzyka; z jej powodu też poczułam się jak żywcem w latach 90.), ciche kiedy padały istotne informacje (np. wynik-nie notowałam na bieżąco w programie)...Ale muszę przyznać, że TO wprawiło mnie w stan szoku:
 
A co u Was, ziomki?:)
 
Dzięki rekomendacji ojca miałam okazję spróbować świetnego regionalnego przysmaku z budki przy CH-kurtoszy ; nasze-w wersji z orzechami-smakowały świetnie. Pilanie chyba ogólnie je lubią-kolejki były nieprzeciętne, a dwu panów obsługujących budkę nie nadążało z realizacją zamówień...
 

Wyjechać z Piły bez szalika? No way! Szalowe love trwa

Dwa bilety-40 zł, program-5 zł, super niedziela-bezcenne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz