czwartek, 12 grudnia 2013

Z panem Romanem w Krakowie, Łodzi i jaccuzi.

Dziś znów mam dla Was lekturę. Chwilowo nie jestem w stanie pisać o czymś innym...Wspomnianą lekturą jest książka Christophera Sandforda pt. "Polański". Postać tego reżysera zna chyba każdy, jeśli nie z powodów zawodowych, to obyczajowo-życiowych, tym bardziej, że nieszczęsna sprawa gwałtu na trzynastolatce w latach 70. co jakiś czas znów daje o sobie znać. Autor zgrabnie porusza się po całym życiu reżysera, zarówno po krakowskim dzieciństwie naznaczonym II wojną światową, niewiadomym losem matki, która-jak się okaże-zginęła w Auschwitz, jak i po okresie studiów w łódzkiej "Filmówce"...Możemy także poznać historię wyjazdu Polańskiego na Zachód. Na Zachód, gdzie oprócz pozytywnych opinii o jego filmach spotkała go także miażdżąca krytyka niektórych "wytworów" oraz tragedie w postaci śmierci żony, nienarodzonego dziecka i przyjaciół oraz tego fatalnego wydarzenia z gwałtem.
Książka generalnie należy do interesujących, bo dowiedziałam się z niej o wielu faktach, o których nie miałam pojęcia, jak na przykład skłonność Polańskiego do tworzenia kiczowatych filmów z nadmiarem seksu w fabule...Są też rzeczy, których człowiek wolałby się nie dowiadywać, czyli bardzo drastyczne szczegóły zbrodni dokonanej przez bandę Mansona oraz gwałtu z 1977 właśnie. Mam wrażenie, że autor przedstawia Polańskiego trochę jednowymiarowo-jest taki, taki i taki, bo...bo wojna, bo strata żony i dziecka, bo gwałt. Nie jestem pewna, czy na jego zachowanie/styl bycia miały/mają wpływ tylko te wydarzenia...I nie podoba mi się nadmierne skupienie na tych wydarzeniach, choć rozumiem, że miały największy wpływ na jego dalsze życie.
Lubię biografie, ale zawsze się zastanawiam, jaki procent wydarzeń z życia bohatera najlepiej byłoby przemilczeć. W tym przypadku zastanawiam się, czy konieczne było pisanie np. o tym, że po śmierci Sharon Tate wytrzymał AŻ miesiąc bez seksu/towarzystwa młodych pięknych kobiet. Z drugiej jednak strony, jest to jakiś tam rys psychologiczny tej osoby, który pozwala lepiej ją poznać. Momentami mam wrażenie, że znamy już wszystkie elementy życia pana Polańskiego: jesteśmy z nim na planie filmowym, dowiadujemy się wiele o jego pracy, jesteśmy w Polsce, Francji, Ameryce, nawet w tym jaccuzi, gdzie doszło do "zdarzenia" z panną Gailey. Tak przy okazji, odkąd słyszałam o tej sprawie i trafiam na coraz nowsze jej opisy, zastanawiam się, po czyjej stronie bardziej leży wina. Polańskiego, który zwabił dziewczynę do siebie, podał trzynastolatce alkohol i narkotyk, a potem ją wykorzystał? Czy jednak po stronie samej dziewczyny, która w wieku 13 lat miała już za sobą doświadczenia seksualne, przyjęła ów alkohol i narkotyk, a w końcu nie krzyczała, prosząc o pomoc w czasie tego gwałtu? W domu, w którym do tego doszło, byli inni ludzie, jedna z aktorek weszła nawet do pokoju, gdy TO się działo. Oczywiście, jeśli dziewczyna była pod wpływem środków zaburzających świadomość, mogła mieć problem z oceną sytuacji...Przyznam się Wam szczerze, im bardziej się nad tym zastanawiam, tym bardziej śliskie mi się to wszystko wydaje. Śliskie, nieprzyjemne i trudne do rozstrzygnięcia. Decyzję zostawiam jednak jedynemu uprawnionemu organowi-sądowi. Tylko sąd może wyrokować, a tylko uczestnicy zdarzenia wiedzą, co miało wtedy miejsce...
Trudno mi wydać jednoznaczną ocenę, dlatego oceny nie będzie. Jeżeli kogoś zainteresuje-przeczytać można, można dowiedzieć się więcej, ustosunkować się. Jestem ciekawa, jakie byłyby Wasze wrażenia...
A co u mnie słychać poza tym? Nic szczególnego. Czekam na jakikolwiek odzew z instytucji, z którymi się skontaktowałam, a tego póki co brak. Czekam i czekam, ale spokojnie. Nie wszystko naraz. Poza tym niewiele nowego. Jakby wydarzyło się coś sensacyjnego, będziecie pierwszymi, którzy się dowiedzą, obiecuję. A u Was co? Pozdrawiam, do miłego.

4 komentarze:

  1. Sprawa "gwałtu" jest moim zdaniem rozdmuchana przez media...Dziewczyna sama chciała, a teraz zbija na tym gigantyczną kasę. Gdyby to naprawdę był gwałt, byłoby tak, jak piszesz - broniłaby się, krzyczała itp.

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawa jestem Polańskiego, nigdy nie zainteresowałam się tą postacią tak, jak na to zasługuję. sięgnęłabym po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja pana polańskiego widzialam na wlasne oczy i uznalam za snoba noszacego wysoko glowe
    bylo to w teatrze w warszawie po spektaklu
    tak sie zlozylo ze w holu przed szatnia wpadlismy na grono "slaw" i byl tam m.in polanski
    pomine juz fakt ze nie raczyl nawet spojrzec na osoby ktore prosily go o wspolne zdjecie, nawet sie nie zatrzymal i wepchnal sie w kolejke do szatni :P

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest moje zdanie, ale żeby dziecko nawet wchodziło do łóżka, było nie wiem jak prowokujące i zachęcające, wina leży zawsze po stronie dorosłego. Wałęsa w tym temacie mówił kiedyś o błędach młodości /mając na myśli Polańskiego/, ale dla mnie nie ma o tym mowy w przypadku czterdziestoparoletniego faceta. Poza tm zdziwilibyście się, jak wielu obrońców ma tu sprawca. W dwóch gorących dyskusjach na Filmwebie, w jakich uczestniczyłam, gotowi byliby nie tylko wszystko mu wybaczyć, ale wręcz zmienić prawo na bardziej przychylne dla mężczyzn, mających takie ciągoty. I zawsze po jego stronie stali własnie faceci, nigdy kobiety. Czasami zastanawiam się, czy każdy z nich, tak naprawdę, skrycie, nie marzy o takiej własnie, choćby jednorazowej przygodzie?
    Nie wiem, może dostałam rozpędzioszki, może nie powinnam generalizować, ale strasznie jestem zniesmaczona po tych rozmowach. Pozdrowienia - Alicja.

    OdpowiedzUsuń