wtorek, 5 listopada 2013

W UP, czyli w piekle. Coraz bliżej upadku (na duchu)

Powiedzcie mi, bo może ja zbyt tępa jestem, mało inteligentna czy jak?...Gdzie ludze w moim wieku, w takiej miejskiej dziurze jak moja mają szukać pracy i co ze sobą zrobić? Po niemiłym doświadczeniu z oszukującą firmą "rekrutacja/biuro" nieco ostrożniej przeglądam oferty. Tym razem postanowiłam zrobić research przez Urząd Pracy. W zwykłych ofertach bida, nic dla mnie...O stażach, na który kwalifikowałabym się z kilku przyczyn, informacji nie było, była za to informacja, że aby dowiedzieć się więcej, należy udać się do urzędu. No to się udałam. Dzisiaj. Zupełnie nie wiem, po co...
Sama wizyta w urzędzie to dla mnie nowe doświadczenie. Oczywiście, ludzi dużo, bo i bezrobocie w naszym mieście duże...Pomijam to, że były tam np. matki z malutkimi dziećmi, które płakały, co sprawiało, że przypominało mi to raczej punkt wypłacania zasiłków na dzieci/coś w ten deseń w jeszcze bardziej zacofanym od Polski kraju typu Bułgaria itp., niż polski urząd pracy. No, ale nieważne. Do wszystkich pokoi kolejki, tylko do tego, do którego ja miałam się udać, nie było. I to już powinno dać mi do myślenia. Pukam, kobieta mnie przyjmuje. Mówię jej: jest taka i taka sytuacja, mam tyle i tyle lat, skończyłam taką i taką szkołę, i co z tymi stażami? A ona sprowadza mnie na ziemię, że oczywiście pieniędzy na te staże już nie ma (listopad, wiadomo), że mam się zgłosić w...drugiej połowie stycznia, bo wtedy będą mieć środki na nowy rok i będą już rozdzielone...Ach, no i jeszcze jeden hit: najlepiej, żebym sama sobie znalazła firmę, w której chciałabym odbyć taki staż. To przepraszam, co mam ze sobą zrobić do stycznia? Obijać się, jak to robię mniej więcej od kwietnia? I po co w ogóle ta kobieta jeszcze siedziała w tym pokoju, skoro nie ma nic do roboty, jak tylko mówić ludziom, że nie ma im nic do zaoferowania? No tak, kasę za coś trzeba brać na urzędniczym stołeczku, nie? Powiem Wam, a raczej napiszę coś, co może Was zadziwi, ale...Kiedy byłam w sklepie, zazdrościłam pracy nawet tym kasjerkom. Ja wiem, jak to jest, szczególnie w marketach, szczególnie tych zagranicznych sieci, ale przynajmniej te kobiety mają po co wstać rano z łóżka. Mnie ten sens wstania powoli znika za horyzontem. Wiecie co? Zaczynam mieć dosyć mojego miasta, tej wstrętnej dziury, gdzie nie ma perspektyw, i tego beznadziejnego kraju, ktory jeszcze niczego mi nie dał poza pseudowykształceniem i złudzeniem, że to "wykształcenie" do czegoś mi się przyda. Jeszcze zanim wydarzył się ten przypał z "rekrutacją", miałam nadzieję na taki oto scenariusz: podłapię jakąś pracę, nie musi być super dobrze płatna, ale i z tych 700 czy 800 zł miałam ambicję coś odłożyć...W czerwcu lub lipcu żona kuzyn P. wyjeżdża na stałe do Wielkiej Brytanii. Miałam naiwną nadzieję, że podłapię jakąś pracę, odłożę na bilet i zabiorę się z nią. Tutaj przecież nic mnie nie czeka...Ale nawet tej szansy nie mam, bo póki co 3000 na bilet w jedną stronę to dla mnie kwota nie do osiągnięcia, nie do zdobycia. Czuję się z tym wszystkim coraz gorzej, coraz czarniej to wszystko widzę. Co zrobić, żeby patrzeć na świat choć ciut optymistyczniej?...

4 komentarze:

  1. Taaak, słyszałam o tym, że trzeba sobie samemu znaleźć firmę, w której chce się mieć staż. Pod górkę jest, pod górkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeżyłem ostatnio to samo ... też pytałem o staże. Tyle, że za pierwszym razem kiedy pytałem wstępie "szanowna" pani urzędniczka powiedziała, że wystarczy abym znalazł sobie pracodawcę - i to wystarczy. Pomyślałem, że przejdę wszystkie możliwe zakłady pracy w moim (40 tysięcznym) mieście - tak też zrobiłem. Po kilku dniach znalazłem - salon Play, kierowniczka była bardzo zainteresowana przyjęciem stażysty bo miałaby pracownika za darmoszkę. Więc poszedłem do UP raz jeszcze by dowiedzieć się przez jakie formalności muszę przebrnąć .... okazało się, że pieniędzy na staże NIE MA. A jeszcze kilka dni temu BYŁY. Zbyła mnie brakiem funduszy i powiedziała żeby pracodawca poczekał do stycznia. Żart kurwa jakiś. Na szczęście kierowniczka Playa była na tyle uczciwa i słowna, że postanowiła przyjąć mnie na normalną umowę o pracę.
    Miałem fuksa.

    Bilet do UK za 3000 zł? To czym Ty chcesz lecieć? :O

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostać się na staż to często też jest wyzwaniem, a przecież i tak na tym mało co zarobi się. I weź tu zostań w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo Ci dziękuję! To dla mnie niezwykle ważne. Dobrze jest wiedzieć, że to co się wylewa na elektroniczną kartkę papieru, nie zostaje zignorowane i trafia do pewnej grupy osób. Bardzo życzyłabym sobie, aby nie było popytu na blogowanie wyłącznie ze względu na korzyści. Dla mnie to najgorsza forma przekazu jaka może być. Ok, ja rozumiem organizowane rozdania, to miłe od czasu do czasu coś wygrać, ale pisać tylko po to by coś zyskać? Fakt czasem się trafiają kuszące propozycje. Mnie np. kusi jedna współpraca z Firmoo, ale owa wiadomość u mnie zalega w skrzynce już dobre kilka miesięcy i nijak się do niej nie odniosłam do tej pory. Nie wiem czy skorzystam, ale nie wykluczam tego.

    OdpowiedzUsuń