środa, 25 września 2013

Szalowe love...narodowe


Na specjalne życzenie Koci kontynuuje prezentowanie moich szalowych zbiorów. Dziś odsłona narodowa. Taka jest u nas bowiem tradycja, ze jak tylko ktoś wybiera się zagranicę, to przywozi szalik w barwach tego kraju. Oto moje zbiory. 
Ten przywiozlam sobie sama, z pierwszej wyprawy do Irlandii Północnej, kupiłam go na lotnisku w Dublinie. Był ok. 2007 rok. Do dziś mam do niego duży sentyment.  
Prezent od ojca z wyjazdu do Wiednia. Nie mógł mi nie kupić:-) Ok.2008 rok.  
Pamiątka z wyprawy do Niemiec w 2006 roku. Chciałam mieć pamiątkowy szalik, ale w Kolonii wszystko było już zamknięte. Szczęśliwie, w ostatnim sklepie sprzedawca wyciągnął jedyny szal, jaki mu został po mistrzostwach swiata. I to on padł moim łupem.
Prezent od ojca z Moskwy (rosyjskiej, nie tej w Toruniu:)), gdzie był jakieś 2 lata temu. Powiedziałam, ze szalik być musi, i był:-) 
Szalik od ojca z Węgier, drugiej części austriackiej wycieczki.  
Prezent od wiedzacych o moim bziku znajomych ojca, którzy byli u naszych wschodnich sąsiadów.   
Wycieczka do Paryża, druga klasa liceum. Idziemy ulica, jest stoisko z pamiątkami. Bez szala nie jadę-pomyślałam i kupiłam najfajniejszy, jaki był. Szkoda, ze nie widać hasła ALLEZ FRANCE, które ciągnie się przez cały szalik.  
Prezent od znajomych ojca z ich wyjazdu do Lizbony.  
Z tym szalem tez wiąże się ciekawa historia. Pochodzi z wyjazdu do Austrii i został przywieziony z Bolzano przy granicy austriacki-włoskiej. Ojciec towarzyszył pewnemu koledze w nocnym wyjeździe do Włoch i ponoć wzbudził postrach, chcąc o 22.00 kupić szal FORZA ITALIA, bo takie hasło na nim jest. Ale kupił, przywiózł, a ja do dziś mam do niego sentyment...To już niestety koniec moich zbiorów. Jest jeszcze kilka okazow, które chciałabym mieć w swojej kolekcji, np.szalik Szwecji, Anglii czy innych części Brytanii, ale czy mi się uda-zobaczymy. W ogóle, jestem ciekawa, dokąd jeszcze mnie zaniesie...Pewnie dziwicie się, dlaczego szaliki, a nie breloczki, pocztówki itp. Te breloczki i pocztówki to dla mnie po prostu nuda, a dzieki takiej formie bardziej pamietam, skąd co jest. Żałuje, ze ojciec nie przywiózł mi szalika Czech, kiedy był w Pradze, ale tak jakoś wyszło. Może jeszcze się uda...

5 komentarzy:

  1. Ten pierwszy mi się bardzo podoba i ten z Portugalii też :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, ale międzynarodowo! moja 'kolekcja' wymięka ;) śmieszny ten francuski kogucik :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja poza moim Liverpoolskim szukam jeszcze Przeboju Wolbrom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna kolekcja. Słyszałam o tym zwyczaju przywożenia szalików :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, jak międzynarodowo tutaj zrobiło się:)

    OdpowiedzUsuń