piątek, 16 sierpnia 2013

Co ma Hitchcock do speedway'a?

To tak a propos hasła "co ma piernik do wiatraka". Znowu będzie trochę żużlowo, w końcu wczoraj był ostatni mecz sezonu.
No właśnie, co ma? Hmmm, może tyle, że czasem mecze są takie, jak bywały filmy Hitchcocka: "Trzęsienie ziemi, a potem napięcie rośnie". Teraz też tak było, choć niekoniecznie pod względem sportowym. O względach sportowych nie będę się rozpisywać-do pewnego momentu drużyna z mojego miasta broniła się dzielnie, niestety później przewaga przeciwników z miasta na "b" (nie, nie wypowiem i nie napiszę tej nazwy!!!) rosła i skończyło się tak jak zwykle, czyli przegraną naszych. Szkoda, mogło być tak, że jak już spadać, to z honorem, ale skoro nie dało się inaczej...
Przyznam jednak szczerze, że w pewnym momencie sport zeszedł na dalszy plan. Ktoś bardzo niemądry wpadł na to, by teraz, gdy już dość wcześnie w porównaniu z czerwcem czy lipcem robi się ciemno, rozpoczynać mecz o 19.30. To oznaczało konieczność skorzystania z jupiterów, sztucznego oświetlenia. I wszystko byłoby OK, gdyby nie...
-Coś długo ta przerwa trwa, nie sądzi pan?-zagaiłam mojego zwyczajowego sąsiada po 10.biegu. Przerwa miała trwać 10 minut, a według mojego zegarka trwała już około 20. Przyznał mi rację. Zwrócił moją uwagę na to, że jupitery nie świecą tak, jak trzeba, że nie świecą się po cztery górne żarówki w każdej lampie. Widoczność była niezła, ale mimo tego sędzia nie pozwolił na kontynuowanie meczu. W sumie przerwa trwała około pół godziny, zanim wznowiono mecz. Skończył się około 22.00. Najlepsze jest to, że kiedy miałam spotkać się z rodzicami na sąsiedniej ulicy, by jechać do domu, było już tak ciemno, że nie zauważyłabym samochodu..."Nocą" nie tylko wszystkie koty są czarne, ale i samochody są szare, jednakowe i trudno rozróżnić kształt.
Podsumowując, nie było źle, zawsze to speedway, szkoda tylko, że pożegnanie z najwyższą ligą nastąpiło w takim przykrym stylu, zarówno sportowym, jak i z tą wtopą ze światłem...
Przy okazji wymieniliśmy z panem sąsiadem na pożegnanie oceany uprzejmości-sezon już właściwie skończony, na turnieju towarzyskim, który jeszcze został do rozegrania we wrześniu, pewnie się nie spotkamy, a od nowego sezonu on zmienia miejsce. Zresztą nie wiadomo, co będzie ze mną-może mnie tu nie być albo coś...Smutno mi się zrobiło pod wieloma względami. Ech...
Odbiło nam z mamuśką i w środę obejrzałyśmy większą część "Kac Wawa". Poniekąd w celach porównawczych z "Kac Vegas", a poniekąd dlatego, że chciałyśmy dowiedzieć się, skąd takie nieprzychylne opinie krytyków. Już wiadomo. Boniu, Boniu, Boniu, tak fatalnego filmu nie widziałam dawno! Nie dziwię się, że ten film dostał tyle "nagród" Węży...Kino polskie musi upaść, jeśli będzie szło w tę stronę. Te dialogi, te pseudozabawne sytuacje...I Bohosiewicz chwiejąca się na obcasach albo niby zalana w trupa ma być śmieszna? Jak to było śmieszne, to ja jestem Miss Szwecji.
Ogólnie, jak Wam minął wczorajszy wolny dzień? Mnie na poprawkach pracy (wwrrr, nie chcę już tego oglądać), a potem do samego późnego wieczora z różnymi meczami żużlowymi. Mam nadzieję, że Wy spędziliście ten dzień udanie, niemniej emocjonująco niż ja:)

7 komentarzy:

  1. Ja zostałam przymuszona do obejrzenia Kac Wawa.. chyba faktycznie nie ma gorszej, polskiej produkcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kac Vegas próbowałem (z ręką na sercu!) obejrzeć, ale wymiękłem bardzo szybko :) Za to jutro (dokładnie za 24 godziny) startuje Premier League,więc sportowych emocji nie zabraknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj spotkałam się z moją kumpelką,a poza tym siedziałam w domu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. miałam być w Gnieźnie, nawet przyjechał po mnie samochód pod sam dom, ale koniec końców nie pojechałam, ale to długa historia i wcześniej czy później będzie o tym na blogu
    co do małej ilości kibiców to mnie to nie dziwi, bo po wypowiedzi naszego prezesa kibice z sektora dopingującego oficjalnie powiedzieli, że bojkotują mecze i dopingu nie będzie

    OdpowiedzUsuń
  5. co do takich wpadek to na polonii to norma
    a to tablica nie dziala, a to swiatla nie swieca, a to tasma nierowno sie podnosi (albo wcale sie nie podnosi)

    OdpowiedzUsuń
  6. do dziś nie wiedziałam, że amsz na imię Adrianna :)

    jesteś kolejną osobą, która zniechęca mnie do obejrzenia tego filmu... brzmi super słabo. nie zabiorę się na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kac Wawa, film, który wzbudza ogromnego kaca i tyle, kolejny dowód na denność polskich produkcji komediowych. Jeju, nigdy nie zrozumiem tej fascynacji żużlem! :)

    OdpowiedzUsuń