czwartek, 22 sierpnia 2013

Imię-podarunek czy przekleństwo?

Jako posiadaczka dość rzadkiego, przynajmniej w okresie mojego dzieciństwa, imienia i osoba, która styka się z mnóstwem ludzi, zarówno o tych banalnych, jak i nieco rzadszych imionach, często zadaje sobie to pytanie. Od dziecka uważałam swoje imię za lekkie przekleństwo. Wystarczyło zawołanie przez przedszkolanke i wiadomo było, ze chodzi o mnie, nie szło się ukryć czy udawać:  "it wasn't me!". Do dziś nie rozumiem ataku inwencji mojej mamusi, której decyzja mam na imię tak, jak mam, a nie Kasia, Asia czy Ania. Ale inwencja rodziców w tym zakresie chyba nie zna granic, co widzę i słyszę ostatnio na swoim podwórku, gdzie przez ostatnie cztery miesiące rządzi Brajan do spółki z Gracjanem. Co odbiło państwu od Brajana-nie wiem. Jak dla mnie masakra. W życiu tak bym nie nazwała swojego dziecka. Jest tyle ładniejszych, prostszych imion, które lepiej pasują do naszych polskich nazwisk. Żal mi tez będących ostatnio nagminnie obdarzanych swoimi imionami Nadii. Jakoś nie podoba mi się to imię i tez mi nie pasuje. W ogóle lubię czytać np. dział ze zdjęciami nowonarodzonych dzieci w lokalnej gazecie. Tam to jest dopiero przegląd! Od nadawanych po dziadkach Stanisławow i Janów po właśnie Nadie, Vanessy i inne takie. Zawsze na widok takiego "oryginalnego" imienia zastanawiam się, dlaczego rozum tak szybko opuścił rodziców? Czy myślą, ze jak Vanessa będzie Vanessa, to zrobi z niej kogoś wyjątkowego? Na pewno, ale może nie w takim aspekcie, jak trzeba. Co najwyżej będzie gotowym pseudonimem, kiedy córka w przyszłości zdecyduje się zrobić karierę w sekstelefonie. Sorry za złośliwość i dosadnosc, ale na niektórych ludzi niekiedy już szkoda mi słów. Przykre, kiedy ludzie o niskim statusie próbują dowartosciowac siebie i dziecko przez wymyślne imię. Mi osobiście podobają się takie imiona, które są w miarę międzynarodowe, a jednocześnie proste, jak Adrian czy Wiktoria, które w wielu językach brzmią podobnie lub tak samo. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Tez drażnią Was Vanessy w środku 50-tysięcznego polskiego miasteczka? Oczywiście, to, jak ktoś nazwie dziecko, to jego sprawa, ale niektórym naprawdę przydałoby się przedtem pomyśleć. Bo chyba niektórym tego pomyślenia zabrakło. 

10 komentarzy:

  1. Wiesz co, niektóre imiona są dziwne - Katarzyna Figura chyba nadała swojej córce imię Koko. To dla mnie przebija nawet Vanessę. Wyobraź sobie, że jeśli byłabym chłopcem, nazywałabym się Rainer - bo moja mama znalazła takie imię w jakiejś książce i się się spodobało. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja swoje imię uwielbiałam od zawsze, tym bardziej, że ono się przyśniło mojej Mamie. Gdy byłam dzieckiem to imię nie było aż tak popularne jak dziś, więc koleżanki i koledzy zdrabniali i skracali je na wszystkie sposoby doprowadzając do szału mój aparat słuchowy. Nosiłam je z dumą jak nazwisko i do dziś nie lubię jak się mnie "skraca". Wyjątkiem jest "patrycjusz", które przyjęło się od liceum (ale tylko dla bliskich znajomych) i zdrobnienie, którym rodzicie mówią na mnie od dziecka.
    Sama bym chciała nazwać swojego syna Serafin.... ALE poprzestanę tylko na "chciałabym" ;)
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co najciekawsze - najczęściej takie ,,Vanessy", ,,Brajany" itd. pojawiają się u rodzin uboższych, jakby właśnie jak piszesz - samo imię miało uczynić dziecko ,,kimś".

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje imię też o dziwo nie jest zbyt popularne, wydawałoby się, że Weronika jest taka dość... zwyczajna. W podstawówce mi przeszkadzało, ale szybko doceniłam fakt, że jestem jedyną dziewczyną o takim imieniu w towarzystwie.
    "Vaness" i "Brajanów" nie zrozumiem nigdy, moje miasto jest ponad dwa razy większe niż Twoje, a i tak jest tu ich pełno.
    A przeglądanie stron z noworodkami to mój rytuał z dzieciństwa! Przez długi czas nie mogłam wybaczyć mamie, że mnie nie było w gazecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 19-letnia dziewczyna z moich okolice jest w ciąży i chciała nazwać syna... Hunter! (podobno byłby to pierwszy Hunter Polsce!). Na szczęście chyba nawet samego Pana Boga to przeraziło, bo urodzi dziewczynkę :D (Amelkę).
    Jeśli Ci się nie podoba Twoje imię to pomyśl jakiego pecha miały wszystkie Isaury - pokłosie serialu "Niewolnica Isaura".
    Moja mama czytała w ciąży "Potop" i spodobała jej się Oleńka. Także mam na imię Aleksandra, jestem zadowolona i nie narzekam.
    U mnie w miasteczku spotkałam się z kilkoma Adriannami (dwie były nawet w jednej klasie w gimnazjum) także nie dziwiło mnie nigdy Twoje imię (a mieszkam w 4-tysięcznym miasteczku).

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja i mama mamy jednakowe imiona. Śmiesznie, ale lubię swoją Małgorzatę, przyzwyczaiłam się, jesteśmy dobrymi przyjaciółkami.
    Cieszę się też bardzo z mojego brata Piotra, to jest dla mnie najpiękniejsze polskie imię męskie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja jako dziecko nienawidzilam mojego imienia
    pamietam jak na poczatku roku w gimnazjum pani kazala nam sie przedstawic i powiedziec cos o sobie
    wystarczylo ze sie przedstawilam a jeden kolega powiedzial "nie dosc ze ma glupei imie to jeszcze zjebane nazwisko"
    dlugo wychodzilam z zalozenia ze rodzice od poczatku mnie nie kochali bo dali mi paskudne imie
    po 22 latach chyba sie przyzwyczailam ale do dzis nie lubie jak ktos mi je zdrabnia
    wszelkie Żanetki, Żanuśki, Żańcie przyprawiają mnie o dreszcze

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja swoje imię bym lubiła, gdyby było mniej popularne. Albo gdyby przynajmniej nie było najpopularniejszym imieniem w Polsce.
    Kiedyś było mnóstwo Brajanów, Dżessik i Vaness, ale nowobogaccy ewoluowali w zatwardziałych biznesmenów, więc teraz biegają po świecie Stasie, Zofie i Janki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jako dziecko też nie lubiłam swojego imienia (Patrycja). Z biegiem lat przyzwyczaiłam się do niego, ale nadal wolę, kiedy znajomi mówią do mnie "Pati" (czasem nawet zdarza mi się ze zdenerwowania naprowadzić kogoś na właściwą drogę i krzyknąć: "nigdy więcej nie mów do mnie Patrycja!", wtedy ktoś mi odpowiada: "ale tak masz na imię!", a ja na to: "nieważne, mów Pati!" :P).
    Takie oryginalne imiona czasem mi się podobają, ale zależy... Bo jeśli chodzi o te oryginalne, w sensie, że zagraniczne to jestem trochę przeciw (ta nieszczęsna Vanessa czy Jessica), ale imiona typu Sara czy Nadia trafiają w mój gust ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też nie lubię swojego imienia, nigdy nie spotkałam się z dziewczyną o takim samym imieniu jak ja, aż do czasów studiów, gdzie na roku byłyśmy 3. Dziwne uczucie, gdy ktoś z wykładowców wypowiadał moje imię, a wcale nie chodziło mu o mnie, przyzwyczaiłam się przez tyle lat, że jestem jedyna :P Chociaż i tak za czasów podstawówki wszyscy (nawet nauczyciele) mówili do mnie pseudonimem, ciągnie się on zresztą za mną aż do teraz, najbliżsi znajomi, rodzina prawie w ogóle nie używają mojego imienia.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń