poniedziałek, 29 lipca 2013

Żużel zaskakuje

Na każdym kroku. Nie tylko wynikami, ale i tzw. rzeczami pobocznymi. Wczoraj, po pewnej przerwie spowodowanej układem      kalendarza dla mojego miasta, udalam się na mecz moje miasto kontra Leszno. I  musiałam się zaskakiwać. Po pierwsze, nie było tyle policji, ile myślałam, ze będzie, bo mecz był wysokiego ryzyka, wiadomo, jak rzeczeni kibice się zachowują. Było ich oczywiście sporo (kibiców). Po drugie, zaskakujący event nr 2: ogólnie poza chamskimi przyspiewkami Leszna w stosunku do władz żużla udało się uniknąć agresji z ich strony. Jedyne, co się stało, to ucieczka części kibiców z naszego miasta z ich sektora i udanie się pod sektor "lesznian", ale za wiele nie zdzialali, bo spacyfikowala ich ochraniajaca sektor policja. No, wiadomo, były to w dużej mierze znudzone dzieci z gimnazjum. Wakacje są, nie? A ich nie stać na wyjazd, to trzeba radzić sobie z nadmiarem adrenaliny. Wydarzenie trzecie, najbardziej zaskakujące. Przyszłam na swoje miejsce. Było jeszcze sporo czasu do meczu, usiadlam na swoim miejscu, czytałam z nudów program zawodów. Nagle pojawiła się w polu mojego widzenia na oko trzydziestoletnia blondynka z panem starszym od niej na oko o jakieś 30, 40 lat. Widzę, ze blondynka rozgląda się bezradnie po okolicy. Pytam, czy mogę w czymś pomóc...Nie wiem, jak to jest, ale na codzień nie lubię gadać z ludźmi, a na meczach robię się bardzo rozmowna i niekiedy sama zagaduję. Odpowiedziała, ze szuka programów. Ja na to, jak zwykle się rozgadujac, że są w kasach przed wejściem, że jeszcze niedawno przed trybunami, na których siedzimy, było stoisko z różnymi rzeczami, a teraz nie ma. Poszła, a mnie zagadnal jej towarzysz. Zaczął od:                               
-Do you speak English?                          
-A little bit-odparłam. Zaczął mi opowiadać, ze był mechanikiem (tu padły nazwiska kilku wybitnych onegdaj zawodników z Anglii, jego pracodawców), ze jest z Coventry ("Scott Nicholls, you know"-dorzucił; to nazwisko zawsze otwiera pamięć kibiców  żużla co do tego miasta). Ja mu na to, że to super, bo Nicholls to akurat jeden z moich ulubionych zawodników...Pogadalismy jeszcze trochę o tym, jak mu się podoba w moim mieście (na stadionie się podobało, choć na polskie warunki jest zaniedbany, w porównaniu z angielskim wyglada jak ósmy cud świata), o wyniku meczu...Było to fajne, miłe i odmienne od codzienności-nieczesto goszczą u nas obcokrajowcy, bo też imprez międzynarodowych jest u nas na lekarstwo. Dobrze było potrzebować angielski, a także doświadczyć nietypowej dla Polaków wdzięczności-przecież tylko wskazałam jego towarzyszce miejsce z programami, a on dziękował, jakbym co najmniej 5 im kupiła...W ogóle był znacznie bardziej rozmowny niż nasi rodacy. Oni, gdy odpowiesz na jakieś ich pytanie, odburkną coś, albo i nie, i zaraz wracają do swoich spraw...
Mecz był ciekawy, momentami zacięty, szkoda tylko, ze skończyło się przegraną naszej drużyny. Tylko dwoma punktami, ale zawsze. Mówi się jednak trudno, nie poszło po raz kolejny. Happens, mówiąc w języku mojego rozmówcy. Szkoda, ze został już tylko jeden mecz w moim mieście i turniej o Koronę Bolesława Chrobrego. Potem znowu koniec sezonu i nuda. Jednak mecze w telewizji to nie to samo...       A Wam jak minęła niedziela?




4 komentarze:

  1. Chciałabym kiedyś zobaczyć taką imprezę na żywo i poczuć atmosferę, może by mi się udzieliła :)
    Fanie,że sobie porozmawiałaś z pokrewną duszą (i to jeszcze w innym języku - respect!). Żałuję, że Twoja drużyna przegrała!

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhh, Ty kobieto z pasją!
    aaa niedziela minęła pod znakiem totalnego lenistwa;) i tak samo poniedziałek:P
    pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, zazdroszczę Ci, że w Twoim mieście dzieje się tyle rzeczy i kwitnie sportowe "życie" ;) Ja co najwyżej mogłam sobie obejrzeć wczorajszy mecz naszych Gdańszczan z Barceloną (lepsze to, niż nic). Ahh, też chciałabym poczuć "te" emocje na żywo, może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, nigdy nie byłam na wyścigu żużlowym, a zawsze chciałam to zobaczyć! Bo to podobno inna atmosfera niż wszystkie. :)

    OdpowiedzUsuń