niedziela, 28 lipca 2013

Z letniej bliblioteczki Darcy: I my mamy swojego Bonda

Tak, wiem. Jest upał, czuję, że się roztopię, nie wiem, jak wysiedzę na dzisiejszym żużlu, ale nie jest to blog meteorologiczny, więc nie będę sie nad tym rozwodzić. Dla odmiany podzielę się z Wami tym, co teraz czytam. Mam kilka książek, o których chciałabym Wam opowiedzieć, więc postanowiłam nazwać to zbiorczo "Z letniej biblioteczki Darcy". Dziś odcinek 1. Podoba Wam się ten pomysł?
Kto z nas nie fascynował się kiedykolwiek pracą szpiegów, wywiadów gospodarczych, wojskowych czy innych? Ja należałam i należę do tej fascynującej się grupy. Dlatego onegdaj z wypiekami na twarzy śledziłam program TVN, którego tytułu nie pomnę, a w którym Marian Zacharski, pierwszy szpieg PRL, opowiadał o swojej pracy. Teraz w mojej bibliotece zauważyłam książkę  autorstwa samego zainteresowanego pt. "Nazywam się Zacharski. Marian Zacharski" i nie mogłam powstrzymać się i jej nie przeczytać...
Zacharski opowiada o swoim życiu, począwszy od młodości w Gdańsku, przez studia prawnicze w Warszawie, podczas których dał się wciągnąć w działalność wywiadowczą. Ta działalność zaniosła go aż do USA, gdzie rozpoczął pracę w oddziale polskiej firmy handlującej sprzętem technicznym. Przy okazji rozpoczął i drugą działalność-pozyskiwał amerykańskie plany, projekty i specyfikacje broni, rakiet itp., które przekazywał potem Polsce. Jak sam mówi, szczęście mu dopisywało. Do czasu, gdy przez długi język mężczyzny przekazującego mu pewne dokumenty wylądował w więzieniu...
Książka jest wciągająca, pewnie z powodu otoczki-tego, że FBI ciągle siedziało naszemu bohaterowi na karku, odbywały się tajemne spotkania w Austrii, hasła na rozpoznanie osoby, z którą masz się spotkać, w stylu: "Czy jesteś przyjacielem Mariana?"-"Tak, lubimy grać razem w tenisa", itp. Mimo grubości (520 stron) czyta się szybko. I przy okazji można zobaczyć, ile ludzie są gotowi zrobić dla pieniędzy (mam tu na myśli "źródło informacji", które zostaje podane z imienia i nazwiska, wraz z kwotami, które otrzymywał. Zacharski konsekwentnie milczy na temat swoich zarobków.
Przy okazji możemy zobaczyć trzy twarze bohatera: zwykłego Polaka, który przybył do USA w celu lepszego życia z żoną i dziećmi; szefa firmy, który dba o jak najwyższy obrót, i tę trzecią, czyli kogoś, kto po godzinach przekazuje tajne materiały tam, gdzie trzeba. Ciekawe, która była najbliższa prawdzie. Swoją drogą, ciekawe, na ile nasze służby skorzystały z tych "rewelacji".
Z najczystszym sumieniem mogę polecić tym, którzy lubią wątki szpiegowskie, sensacyjne, choć może nie tylko im się podobać. Jeśli macie trochę czasu i chcecie podnieść poziom adrenaliny-sięgajcie śmiało!
Trzymajcie się.

4 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale lubię takiego typu, wpiszę sobie na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabym być szpiegiem! Serio!

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie nigdy nie zabierałam się za taki rodzaj literatury. Zawsze oscylowałam wokół klasyki. Ale wydaje mi się, że po tę książkę jednak warto sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ada, a czytałaś może "Akwarium" Suworowa? Ja go uwielbiam, jeśli lubisz szpiegowskie sprawki, to oficer radzieckiego wywiadu też może Cie zainteresuje. Dla mnie to niesamowita postać.

    OdpowiedzUsuń