sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Wpis nie będzie już o moich coraz większych nerwach związanych ze szkołą, bo byłoby to nudne. Będzie o czymś innym. O dzisiejszej okazji. O tym, że im bardziej człowiek się starzeje, tym bardziej zauważa pewne rzeczy...
Na początek napiszę może to, że jako wyrośnięte, ale zawsze dziecko swoich rodziców, dostałam dzisiaj prezenty, a właściwie część. To, co spłynęło na mnie dzisiaj, to: Kazimierz Wielki i niemieckie wegetariańskie żelki bez żelatyny oraz inne niemieckie słodycze(taaak, przejaw poczucia humoru moich rodziców-nie pytajcie mnie, dlaczego akurat takie). Jest jeszcze jeden prezent, który ma do mnie przyjść już od dawna, tylko ciągle zmieniają się okazje, na które mam go dostać, i dostać go nie mogę. Nie napiszę więc, co to jest, bo nadal tego nie mam, a nie chcę zapeszyć. Jak dostanę, podzielę się tą nowiną.
Teraz-przechodząc do meritum...Kurczę, cały czas myślę o tym i nadziwić się nie mogę, jak bardzo dzisiejsze dzieciaki różnią się od moich rówieśników, a przecież tak dużo czasu nie minęło, nie jestem jakimś dinozaurem. Obserwuję rozmaite dzieciaki w wieku od powiedzmy 5 lat do gimnazjum i...naprawdę. Ja będąc dzieckiem słuchałam na przykład tego:



A te współczesne dzieciaki? Masakra. Albo telewizja. Człowiek oglądał "Tik Tak", "Domowe przedszkole", o Cartoon Network nie słyszał, a dzisiejsze dzieciaki kochają tylko Monster High i Hannę Montanę. Koszmar jakiś. Te różnice dotyczą właściwie wszystkiego-min, gestów, odzywek, zachowań. To, co nie przyszło do głowy mnie jako, powiedzmy, siedmiolatce, dla nich to norma. Czasami to mnie przeraża.
Mimo że niechętnie wracam pamięcią do swojego dzieciństwa, wydaje mi się, że było niezłe. Nie było takiej presji na dzieciaki tak jak teraz, by chodziły na zajęcia z języków, pianino, jazdę konną i Bóg jeden raczy wiedzieć, co jeszcze. Poszło się do szkoły, a po szkole, jak się odrobiło lekcje (albo i nie, różnie to u mnie bywało) biegało się po podwórku. I nikt nie miał współczesnej obsesji pt. "Nie chodzić na podwórko, bo zaraz porwą takie dziecko i nie wiadomo, co z nim zrobią!". Pod tymi względami moje dzieciństwo było o niebo lepsze.
A Wy? Jakie macie skojarzenia, wspomnienia na hasło "dzieciństwo, Dzień Dziecka"? Jestem ciekawa Waszych opinii, a na razie wybaczcie, lecę, bo za moment zaczyna się żużlowa Grand Prix w Cardiff. Jak ja żałuję, że mnie tam nie ma...
Trzymajcie się! 

7 komentarzy:

  1. Kazimierz Wielki? Intrygujące :D Ja z dzieciństwa pamiętam Majkę Jeżowską i Natalię Kukulską (lat pewnie jakieś 10), to było coś! Dzisiejsze dzieciaki to totalnie inny świat. Czy lepszy czy gorszy okaże się pewnie dopiero za kilka lat, kiedy te kształcone za młodu maluchy dorosną i pokażą jak bardzo mieli skrzywione dzieciństwo. Ja za nic nie oddałabym swojego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, no to wszystko jasne z Kazimierzem, a już myślałam, że dowiedziałam się o Twoich historycznych zainteresowaniach

      Usuń
  2. Ajj, pamiętam te piosenki :)
    Chyba z okazji Dnia Dziecka obejrzę sobie moje ulubione ,,Motomyszy z Marsa" :D
    Pozdrawiam:)
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie ze mialas udany dzien dziecka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. wydaje mi sie ze na poczcie nie bedzie powiadomien o nowych wpisach
    zaproszenie jest wysylane raz (no chyba ze sa jakies problemy bo czasami blogspot szaleje to wtedy trzeba wyslac ponownie)
    ale wydaje mi sie ze masz nieograniczony dostep do mojego bloga
    kilka nowych wpisow sie pojawilo

    co do obrony to poszlo dobrze
    obronilam sie na 5 :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nawet cartoon network już nie jest takie samo. nie ma co się rozwodzić, świat się zmienia, dzisiejsze dzieci są po prostu inne! bardziej..nowoczesne.

    OdpowiedzUsuń
  6. sprobuj czy mozesz wejsc w ten link http://xzanetapotulnax.blogspot.com
    bo nazwa bloga byla nieco zmieniona ;)

    plany na wakacje?
    praca ;)
    a studia bede kontynuowac
    magisterka z zarzadzania administracja publiczna
    do tego za jednym zamachem podyplomowka z podatkow i doradztwa podatkowego

    OdpowiedzUsuń