sobota, 9 marca 2013

No to poszalałam...

Tak sobie poszalałam, że hej. O tej porze miałam być jeszcze na koncercie i nie myśleć o bolączkach dnia codziennego. Jak to jednak często bywa, życie chciało inaczej.
Owszem, poszliśmy z ojcem do klubu, plan był taki: 19.00-support, czyli Padlina Szarika i Zgon, o 20.00-gwiazda wieczoru, Usta Mariana. Ale jak to przy takich okazjach, mało co odbywało się zgodnie z planem. O 19.00 jeszcze nic się nie działo, tak jak o 19.10, 19.15 i 19.20. Zaczęłam się wkurzać. W końcu o 19.30 na scenę wyszedł wokalista UM i oświadczył, że PS nie wystąpi, bo jakiś członek zespołu jest chory. Nie mogli o tym poinformować wcześniej?...Wobec tego plan mocno się zaburzył i Zgon miał być o 20.00, UM o 21.00. Usłyszawszy to, ojciec, który napalił się już na PS, oznajmił:
-To co, idziemy? Przecież nie będziemy czekać...
Ja bym z chęcią jeszcze wróciła na UM, ale nie protestowałam. Miałam jeszcze nadzieję, że na 21.00 wrócimy, bo mamy blisko. Niestety, tak się nie stanie. Ojciec już jest przy komputerze i cały zadowolony, że nie musi nic robić. Podkuliłam ogon i wróciłam. Jestem zła. Żałuję. Mi to nawet taka banalna rzecz nie może wyjść. Trudno. Przede mną kolejny nudny wieczór. Cóż jednak zrobić...
Obserwacje i inne poczynione na miejscu:
a) ojciec i ja byliśmy najstarsi, dominowała młodzież w przedziale wiekowym 16-19 lat...
b) nie spotkałam "Widzę, że lubi pani rocka" ani innych ciekawych egzemplarzy
c) kiedy chwilę przed koncertem, a raczej chwilę przed 19.00, wpadliśmy jeszcze do pobliskiego marketu, 90% klienteli to ta rozwrzeszczana młodzież, która za chwilę szła na koncert, a teraz dopijała się piwem i innymi takimi
d) kiedy wchodziliśmy, zostało nam zadane pytanie, czy jesteśmy z obsługi-może to przez ten wiek..
Dziwny wieczór i trochę wkurzający. No cóż, "no, sir, no concert today". Może innym razem...

7 komentarzy:

  1. Szkoda troszkę, że się nie postawiłaś tacie, jakaś byłaby szansa na zostanie chwilę dłużej. Czasami dni potrafią się zwalić kompletnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten podpunkt d troszeczkę mnie dobił przyznam szczerze ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. No chodziło mi o to, że pewnie to dziwne uczucie iść na koncert i usłyszeć takie pytanie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mi się zdarzyło wrócić z koncertu do domu z racji "niedyspozycji" frontmena. Szkoda, że czas z Tatą nie wypalił :/ Ale, może innym razem, nie trać nadziei, głowa do góry, pierś do przodu!

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda w takim razie, że Ci się nie udało, no ale może następnym razem postąpisz już inaczej i jednak zostaniesz, jeśli będziesz miała na to ochotę;)

    plus szesnastolatkowie w dużych zorganizowanych grupach są bardzo... dziwni ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie poinformowanie od odwołaniu koncertu, a własciwie poinformowanie o tym, że się nie odbędzie tuż przed jego rozpoczęciem to totalny nieprofesjonalizm ( pomijam tu nagłe wypadki losowe) ale objawy grypy nie rozwijają się w piętnaście minut !... żenada tak jak z tymi kwiatami. ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. z koncertami zawsze jest poslizg
    szkoda ze nie poinformowali wczesniej ale dla nich to biznes
    przynajmniej sprzedali wiecej biletow :P


    jakby ci chipendejsi byli w strojach żużlowych to pewnie piszczałabym pod sceną i za wszelką cenę chciała dotknąć :P

    OdpowiedzUsuń