wtorek, 1 stycznia 2013

No to 2013...

Dziękuję za wszystkie życzenia. Ja również życzę Wam, aby w tym roku spełniły się wszystkie Wasze marzenia, abyście z powodzeniem doprowadzili do końca swoje plany...
Wczoraj spędziłam dzień na "doin' the Wembley", czyli wspominałam sylwestry, podczas których COŚ się działo: te, kiedy jako dzieciak nocowałam u kuzynki D., ten, kiedy M. wyjątkowo przyszedł do nas do domu na imprezę, i te 2 czy 3 w życiu spędzone na klubowych imprezach. Dużo tego nie było, ale co tam.
Kiedy tak sobie wspominałam, w tle leciało sobie "1500100900" Vivy. W tym roku wyjątkowo beznadziejne. Gdzie mu do tamtego fajnego sprzed kilku lat, gdy odkryłam dzięki niemu House Of Pain i Wzgórze Ya-Pa 3...Ech...
Podsumowania roku nie robiłam, bo nie za bardzo było co podsumowywać. Nic się szczególnie nie zmieniło, ekstra pracy brak, wyprowadzki z domu brak, miłości brak, więc po kiego grzyba wspominać. Tylko w kwestiach sportowych jako tako wiodło się moim ulubieńcem: Śląsk W. mistrzem Polski, Holder mistrzem świata, Toruń cudem trzeci, a Wrocław nie spadł. No i Lindgren wygrał pierwsze GP w życiu(wreszcie), plus okazało się, że pewni moi ulubieńcy będą w GP 2013. Jest się z czego cieszyć.
Urozmaicenia sylwestrowe? Jakiś szalony sąsiad wieczorem chodził koło domów i po pijaku wyśpiewywał "Jesteś szalona". To już mała tradycja, robi tak od kilku lat:) Teraz pozwolił sobie na małe urozmaicenie i dodał jeszcze potem, ni z gruszki, ni z pietruszki "Odpływają kawiarenki". Czaaad, naprawdę.
Spać poszłam trochę po północy, bo obserwowałam jeszcze pokaz sztucznych ogni. Że też w tych trudnych czasach ludziom chce się tracić hajs na te wszystkie fajerwerki...No i że w ogóle go mają.
A dziś? Dziś dobrze się czuję, z braku alko i tańca ani kaca, ani nogi mnie nie bolą:) Oczywiście to dobre wiadomości, ale trochę brakowało mi imprezy...No cóż. Koncertu z Wiednia jednak nie oglądam, czekam tylko na skoki. Słowem-nuda noworoczna, panie:) Trzymajcie się:)

12 komentarzy:

  1. fajnego macie sasiada :P
    serenady wam pod oknem spiewa :)

    nie znosze fejerwerkow
    dla mnei to niepotrzebny wydatek zatruwajacy srodowisko
    jakbym chciala pieniadze puscic z dymem to bym wziela 50 zlotych i je normalnie podpalila :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chce się wybrać do Torunia i do Gniezna
      zobaczymy czy nadarzy się okazja na jakieś dalsze wojaże

      Usuń
    2. ja raz jako nastolatka zostałam poparzona petardą, gdy taki motylek zamiast polecieć w górę poleciał akurat na mnie :/
      na szczęście było tylko dużo strachu i rajstopy w strzępach

      Usuń
    3. idiotyzm mojego ojca xD

      Usuń
    4. pierwszy raz przydarzył mi się taki kibelek w pociągu
      zazwyczaj jest Francja elegancka łącznie ze srajtaśmą i mydełkiem

      zdjęcie Tomasza wisi nad głową takiej starszej pani, pani Ewy ;)

      Usuń
  2. fajerwerki wielu ludziom sprawiaja przyjemnosc :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to miałaś spokojny sylwester, za to rok będzie szalony! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzisz sąsiad chciał coś zmienić w Twoim życiu dlatego zadedykował Ci specjalnie (tak sądzę) nowy utwór :D A fakt iż nie spędziłaś Sylwestra w żadnym klubie, ma także swoje plusy, które już wymieniłaś, brak kaca itd. pomyśl ,że większa część Polaków teraz się z tym boryka a Ty jesteś wolna :) Choć zawsze można to nadrobić za rok :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to za rok zapraszam na wekeend sylwestrowy do mnie i gwarantuje świetną zabawę :)

      Usuń
  5. Ja nienawidzę sztucznych ogni! Może to głupie, ale uważam, że to chory wymysł ludzi, którzy muszą pogapić się na "kolorowe na niebie". Jak dla mnie jest to zupełnie zbędne, a tak niszczy środowisko :/

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie byłam w życiu na Sylwestrze w klubie... i nie żałuję :P

    OdpowiedzUsuń