wtorek, 15 stycznia 2013

"Nie będę Charlie", czyli niszczące wtorki

Wtorki są niszczące. Niszczące psychicznie. Dziś znowu była dłuższa przerwa, sesja opowiadania Eweliny o tym, jak to liczy na to, że jednak załapie się do tej Anglii...Kinga z kolei zaczęła ćwierkać, że planuje mieszkanie w Warszawie, bo jej ukochany ma robić karierę w Narodowych Siłach Zbrojnych...No ludzie, wszyscy coś robią, wszyscy dokądś jadą, pewnie tylko ja zostanę w tym naszym mieście jak jakaś frajerka. Ja, która tak bardzo chcę wyjechać!
A już najbardziej dobiła mnie Daria. Przyszła ubrana w dosyć cienki sweterek i powiedziała:
-No, założyłabym ten mój najgrubszy, ale już pojechał do Anglii...Zabrał go (tu padło imię znajomego), bo jechał tam i zawiózł mi, żebym później miała mniej bagaży.
Muszę przestać słuchać tych tekstów, muszę w czasie tych przerw robić coś innego, bo wyląduję w psychiatryku, jak tak będę to chłonąć i się przygnębiać. Fajnie byłoby się uodpornić...tylko jak?
A o co chodzi z tym, że nie będę Charlie? Tak, mój ojciec słuchał onegdaj Bandy i Wandy (swoją drogą, fajna nazwa, taka żużlowa-banda okalająca tor i Wanda Kraków, na przykład:)), ja tej piosenki nie lubię, ale...Charlie Webster to ja nie zostanę. Nie ta uroda. I nie tylko dlatego. Przeczytałam na stronie klubu z mojego miasta, że szukają reporterki, koniecznie kobiety, do wywiadów dla telewizji internetowej klubu żużlowego z mojego miasta. Nawet w pewnym przebłysku chciałam się zgłosić, po czym spojrzałam w lustro i zrezygnowałam:) Wprawdzie w oczekiwaniach/wymaganiach była tylko mowa o elokwencji, wiedzy na temat sportu żużlowego, a o prezencji nie było nic, ale trzeba patrzeć realnie i domyślać się, że prezencja była w domyśle:) No i się nie zgłosiłam. Trzeba czekać na inne okazje, bardziej dostosowane do mnie.
No i zdezerterowałyśmy z mamuśką z kolędy, posiedziałyśmy u ciotki A. Oczywiście, nie było miło, ba, było wkurzająco, ale dobre i to. K. mnie wkurzyła, chciałam z nią pogadać tak na serio, o życiu, a ona mi tu o głupotach gadała. Wniosek-w realu brak osoby w moim najbliższym otoczeniu, która by mnie zrozumiała: D. już nie rozumie moich problemów, K. jest zbyt dziecinna/niedojrzała/whatever, mamuśka, gdy ja zaczynam marudzić, też marudzi albo się wścieka...I na kogo tu liczyć? Chyba tylko na Was, Wirtualnych...

5 komentarzy:

  1. Wiary w siebie, jesteś tak samo wartościowa, jak inni ;) Szukaj okazji, może się znajdzie, jak nie teraz, to jutro, za tydzień, miesiąc... Będzie dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam niszczącą środę, pewnie dlatego, że ostatnio się dobrze nie wysypiam.
    Szkoda, że niee zaryzykowałaś i nie zgłosiłaś się na reporterkę, czasem warto w siebie uwierzyć, zwłaszcza, że znasz się na rzeczy i kręci cię to :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłaś się zgłosić, może by coś z tego wyszło, przecież na żużlu się znasz. A jeśli nie StartTV to czemu nie ich strona internetowa? Ostatnio był nabór, sama myślałam, żeby się zgłosić (wiem, wiem, głupia jestem), ale wiek był ograniczeniem. Jestem pewna, że tam by Ciebie przyjęli :)

    A co do Twojego ulubionego Australijczyka... Może jeszcze kiedyś będzie naszym zawodnikiem.. Kto wie? A imprezy zawsze można jakoś zorganizować :) 😊💃👯

    OdpowiedzUsuń
  4. No to pakuj się i jedz w świat :D

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie był dzisiaj wikary "po kolędzie", oczywiście pocałował klamkę u mnie i u 95% innych sąsiadów.

    Może ja Cię pocieszę? nie wyjeżdżam do Anglii ;) więc nie wszyscy mają tak bosko. Chciałabym ale sama nie wyjadę- niby mam koleżankę ale ona prowadzi taki styl życia , który by mi nie odpowiadał... inni znajomi są ze strony mojego byłego i trzymają z nim komitywę, ba! nawet padło podejrzenie donosicielstwa, co takiego u mnie się dzieje. Zostanę do końca studiów u mamusi jak mały bezbronny pisklak, a jak mi się powiedzie w związku i znajdę pracę to ewentualnie jakieś mieszkanko z lubym...w Warszawie...

    OdpowiedzUsuń