wtorek, 18 grudnia 2012

Świąteczne cuda

Nie znoszę Kazimierza Marcinkiewicza jego gorzowskie pochodzenie i za obecne obijanie się po Londynach, ale muszę użyć jego: "Yes!Yes!Yes!". Święta to jednak czas cudów. Nie mamy jutro tych newralgicznych zajęć, których się bałam. No to zostaje tylko czwartek. I nadal nie wiem: iść na tę wigilię uniwersytecką, czy nie?...
A żeby coś się działo, na 18.00 idę z wizytą do kuzynki D. Nie chcem, ale muszem. Cudów się nie spodziewam, ale jeśli przyjdzie kuzynka K., która zawsze jest zapraszana(teraz też), a nigdy nie przychodzi, to będzie cud:) No i to wyjście będzie odmianą od rutyny.
Wybaczcie, że tylko tyle, ale nie mam weny na więcej. Co u Was? Jak przygotowania świąteczne? U mnie zerowo, but I don't care. Dzisiaj już nic mnie nie obchodzi...Albo naczej:obchodzi mnie tylko to, że tak się udało z tym jutrem! Ha!
Buziaki!

6 komentarzy:

  1. ja juz mam choinke
    stoi na balkonie
    malusia, straszna, koszmarna
    jest tak rzadka ze rece i cycki opadaja ale udalo sie ja wyrwac za... 4 zlote
    hoł hoł hoł ida swieta :P

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mam choinki, nie kupiłam prezentow, czekam na koniec swiata :D

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie choinki też jeszcze nie ma i ogólnie nie czuję świąt. Nie ma śniegu ;<

    OdpowiedzUsuń
  4. to gratuluję :D ja idę na zajęcia tylko jutro, na 1,4 h no i w sumie wolne :) czwartek odpuszczam a pt wolny według planu ;)
    przygotowania? prezenty kupione, zakupy spożywcze w sumie tez już pomału kompletowane :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a może kuzynka się zjawi?
    u mnie przygotowania świąteczne dość leniwie posuwają się do przodu, ale nie ma ich znowu tak wiele, bym musiała biegać za każdą sprawą :P

    OdpowiedzUsuń