sobota, 18 sierpnia 2012

Saturday,czyli...wreszcie

No.Jedno mam z głowy.Prezentowy dylemat i problem,który ciągnął się za mną od X czasu,WRESZCIE zakończony.Przybył mi za to jeden "zgryz"(mieszkaniowy) i...inne takie.Ale po kolei.
Przed południem wybyliśmy z rodzicami z domu.Nasze cele:zakup nieszczęsnego roczkowego prezentu(jak zwykle na ostatnią chwilę)i wizyta u mojego "drogiego" kuzynka,by nakarmić jego koty.O tym,że po drodze jak zwykle było "milutko"(kłótnie!),nie wspomnę.Wpadłyśmy z mamuśką do pierwszego zabawkowego,gdzie po dłuuuugaśnych konsultacjach,oglądaniu setek przedmiotów itp.dokonałyśmy zakupu.Przy kasie trochę zrzedła mi mina-109,20 PLN?Przecież jestem tylko biedną(to się szybko nie zmieni)studentką(to może się zmienić szybciej,niż myślę).Boję się pomyśleć,ile wydam na następne urodziny lub ogólnie okazję.
U kuzynka jak zwykle wpadłam w dół-jego mieszkanie jest super.Widziałam je już raz,ale byłam tam na imprezie,więc niewiele pamiętam:)Teraz przyjrzałam się dokładniej i stwierdziłam,że chciałabym w nim mieszkać...ale ja ostatnio chcę mieszkać u wszystkich,których odwiedzam,więc to jakby nic nowego.Otoczenie też fajne,nie taka betonowa dżungla jak u mnie...Obejrzałam też wreszcie ich nowy zakup,czyli kota rasy maine coon-owszem,lubię koty(o wiele bardziej niż psy),ale ten średnio mi się spodobał.Jakiś taki długi i chudy(bez aluzji do Tomasza Golloba)i w ogóle...Ale za to bardzo towarzyski,przychodził,żeby go głaskać itp.Może jak dorośnie i nabierze masy,to wyładnieje.
Już się denerwuję,jak to będzie jutro na imprezie.Ale...jutro będzie jutro.Na razie mój umysł zajmują sportowe emocje,które mnie czekają-o 15.40 w TV mecz Widzewa z moim kultowym Śląskiem,a o 19.00 mecz speedway'a(zaległy między Gorzowem Wlkp.a Czewą).W TV go nie pokazują,zostanie mi więc chyba tylko internet.Zawsze lepsze to niż nic.Przyda mi się trochę testosteronu po pobycie w sklepie z artykułami dziecięcymi i przed jutrzejszą imprezą...

1 komentarz:

  1. bez aluzji do Tomasza Golloba ... HAHAHAHAHAHA zabiłaś mnie! hahahahaha :D
    ej, ej, co w końcu kupiłaś temu bobaskowi?

    OdpowiedzUsuń