piątek, 20 lipca 2012

That's what makes me crazy

Wczorajsze smutki trochę ustały,jakoś przez noc o nich zapomniałam.A dzisiaj rano obudziłam się...nie,nawet nie w jakimś konkretnym humorze,towarzyszyła mi tylko jedna myśl:
-Która jest godzina?Do 10.00 można wysyłać maile na konkurs,żeby wygrać bilet na niedzielny mecz w Toruniu.Zdążę?To lecę odpalać komputer!
Tak,żużel jest jedną z nielicznych rzeczy,które są w stanie sprawić,że ogarnia mnie lekkie szaleństwo.A czasami,kiedy w grę wchodzą moi ulubieńcy,szaleństwo nie jest LEKKIE.Jest ZNACZNE.Teraz też perspektywa wygrania biletu na mecz Adriana i Darcy'ego była ważniejsza niż wszystko inne.Nie zjadłam nawet śniadania,tylko od razu przed kompa i wysyłać.Fakt,pytanie było trochę trudne,ale co tam.Dałam sobie radę.Wysłałam i czekam na wieść,że wygrałam:)Innej opcji nie biorę pod uwagę.Czy życie nie mogłoby mnie trochę dopieścić,żebym wygrała,mogła sobie pojechać i nie musiała się nudzić?Ale zobaczymy jeszcze,jak to będzie.
Dzisiaj moimi lekarstwami na nudę będą:jak zwykle od kilkunastu dni TdF(szkoda,że w niedzielę już koniec,buuuuuuu:()i,jeśli zdrowie pozwoli,wizyta u kuzynki i mojej córki chrzestnej.Umówiłam się z nudów.Już naprawdę nie wiedziałam,co wymyślić,więc przyszło mi do głowy właśnie to.Tym sposobem mam dzień zajęty co najmniej do 17.00 i brak czasu na smutki.Jakoś to będzie.Musi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz