niedziela, 10 czerwca 2012

Leszniańska niedziela z przygodami

Ta "leszniańska" to oczko puszczone do redaktora Darżynkiewicza.Ja oczywiście wiem,że powinna być "leszczyńska" i obiecuję następnym razem się poprawić.
Wobec nudy uznałam,że coś mi się od życia należy i po awanturze zrobionej ojcu tenże zgodził się zabrać mnie do Leszna na mecz Unia-Unibax.I prawie od razu zaczęły się przygody.
Na skutek tego,że w Lesznie byliśmy ostatni raz 8 lat temu,i wskutek zbyt długiego postoju na stacji benzynowej,prawie spóźniliśmy się na stadion.Najpierw w ogóle nie mogliśmy go znaleźć,ale po pójściu za ubranymi w te swoje biało-niebieskie szaliki "lesznianami",udało się.W końcu,po dość wnikliwej kontroli,zasiedliśmy w toruńskim sektorze.Było nas około 40 osób,ale dawaliśmy czadu:)Nie muszę mówić,że doznałam kolejnego zauroczenia-tym razem Tuba Manem,kierującym naszym dopingiem.Nic z tego nie wyniknęlo,poza tym,że gardło mnie boli od wrzeszczenia.
Żeby nie było zbyt różowo,Darcy musiał mieć upadek,a Adrian nie punktować za dobrze.Ale remis na wrogiej ziemi nie jest zły.
Na koniec miła niespodzianka:chłopcy z Torunia przyszli podziękować za doping i przybić z nami piątki.Na skutek przepchnięcia nie załapalam się na piątkę z adrianem,a Darcy nie przyszedł w ogóle:(Musiałam zadowolić się Holderem i jego "thanks".
Po wyjściu ze stadionu-przygoda jak z filmu "Stary,gdzie moja bryka?".Nie pamietaliśmy,gdzie zostawiliśmy samochód.Wiedzieliśmy tylko,że przy sklepie,żeby nie ucierpiał pod stadionem.Po dluuuugiej wędrówce,straszeniu mnie przez ojca,że "co będzie,jak się ściemni?" i pytaniu mnóstwa ludzi po drodze,dotarliśmy.A po drodze jeszcze jeden event.Szaliki już zdjęliśmy,więc nie było wiadomo,skąd jesteśmy.Zatrzymuje się samochód,a kolo w środku pyta...gdzie można kupić gadżety Unii Leszno!Ojciec jednak jakoś go pokierował.Ciekawe,czy delikwent dotarł na miejsce.
Po powrocie-znalazłam jeszcze siłę na obejrzenie meczu irlandia-Chorwacja.Obie druzyny bardzo lubię,ale Irlandii to mi żal...Za to design treneiro Bilicia-wersja,jak ją ochrzciłam,"podstarzały raper"-bezbłędny!I pomyśleć,że takie rzeczy działy się dzisiaj w Lesznie(daleko od mojego city,za to z moim udziałem)i w Poznaniu(47-48 km od mojego miasta,ale beze mnie)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz