sobota, 6 sierpnia 2016

Do trzech kotów sztuka

Sama nie wierzę w to, co piszę, ale...od niespełna dwóch dni jestem (chwilową?) posiadaczką trzeciego kota. Yogiego i Freda już znacie, czas, abyście zapoznali się z "Bułeczką"*.
A tak się zarzekaliśmy, że dwa koty to absolutne maksimum, że więcej nie, bo...tu następowała masa powodów: bo za mało kasy, bo za mało miejsca, bo dwa starsze koty, bo to, bo tamto...Jak to jednak bywa, życie zdecydowało za nas.
W czwartek wieczorem nasze życie wyglądało jeszcze dość spokojnie: matka wyszła do koleżanki, ojciec siedział przy TV, ja odcinałam się od rzeczywistości przy ulubionym kanale muzycznym. Wtem-dzwonek do drzwi. Otwieram dosyć ufnie i bez namysłu, myśląc, że to mader wróciła była. Ale nie. To był kuzyn P. z...transporterem-w transporterze miaucząca "zawartość". Oświadczył, że to małe stworzenie (na oko dwumiesięczne) przyplątało się na/pod jego dość nisko położony balkon, lecz on niestety wziąć nie może-bo małe dziecko, bo sam ma cztery koty...i takie tam sr...w banie (sorry za zwrot, ale...). I tym oto sposobem Bułeczka (*nazwana tak roboczo, ponieważ myśleliśmy, że jest samiczką...Imię pochodzi natomiast od jednej z ulubionych póz kota: kiedy siedzi z obiema przednimi łapkami zawiniętymi z przodu, nazywa się to "chlebkiem". Ja ze względu na mniejszy gabaryt porównałam to do bułki właśnie) znalazła się u nas. Mikra, chudziutka, z brudnymi uszkami, wydająca z siebie cichsze lub głośniejsze pomruki jako wdzięczność za jakikolwiek ludzki odruch-czy to podanie jedzenia, czy pogłaskanie...Ma biały brzuszek, część łapek i łebka; ogonek, grzbiet oraz górę łebka natomiast w kolorze cynamonu w lekko ciemniejsze prążki. Niestety, biel nie jest jeszcze stuprocentowo biała, ale mam nadzieję, że dojdzie z czasem do idealnej barwy. Zachwyca mnie to, że "kociołek" mimo tego, że zdążył doświadczyć złego traktowania przez ludzi (dzieciaki na podwórku przy domu kuzyna obchodziły się z nim...ujmę to oględnie...niezbyt delikatnie i trzeba było zabrać go z ich łap), jest taki pogodny. No właśnie, "pogodnY" i "jego", bo dziś, podczas wizyty u "weta", okazało się, że to jednak chłopak. Podczas rzeczonych odwiedzin wyszło też na jaw, że ma kilka problemów (pasożyty wewnętrzne oraz zewnętrzne; spowodowane prawdopodobnie tymi pasożytami oraz zmianą karmy biegunki), więc do czasu wyleczenia i nabrania masy i tak musi zostać u nas...Trzeba jednak przyznać, że No-Name "zaimplantował" się u nas z iście żużlową szybkością. Już pierwszego wieczoru buszował po fotelach, ćwiczył pazurki na drapaku, itp., itd. Starszych gania równo, nie odczuwa żadnego respektu przed dużo starszym Yogim, Fred obdarza go iście wężowymi sykami, ale rozlewu krwi nie ma...Pytanie, co będzie dalej-czy zostanie u nas? Inny dom, niestety, się nie szykuje. Nie mam już jednak siły się tym zadręczać.
Dziś, ku mojej uciesze, odbywa się kolarski wyścig olimpijski. Szkoda, że nasza kochana Publiczna poskąpiła bardziej obszernej relacji (czyt. pokazała początek-ok.30 pierwszych kilometrów, i pokaże koniec-pewnie podobny dystans). Widoki cudowne...Ech.
Na innych polach rewolucji brak. Chociaż...zamiast zakończyć moją przygodę z pewnym portalem żużlowym, zakopałam się w to jeszcze głębiej. Co więcej, już 11 i 16 sierpnia miałabym co robić, bo COŚ będzie się w tej naszej mieścinie działo, a ja zaoferowałam się, że COŚ na ten temat skrobnę. Entuzjazmem pałam raczej średnim, zwłaszcza, że ranga zawodów nie powala/jest wręcz marginalna, a i mój entuzjazm do "gonek" (gdyby ktoś pytał-"gonka" to w języku rosyjskim pojedynczy żużlowy bieg; bardzo lubię to słowo, tak na marginesie) topnieje jak lodowce Antarktydy w obliczu efektu cieplarnianego. Stwierdziłam jednak, że skoro nie "kroi" mi się bardziej stałe, płatne zajęcie, to zajmę się chociaż tym. Przełomu nadal brak, impas trwa. Przyznam szczerze, chyba niedługo zwariuję, jeśli coś się nie zmieni.
A co u Was? Trzymajcie się ciepło! Buziaki.

2 komentarze:

  1. kociołek ♥ fajnie, że masz nowego zwierzaka. myślę, że Bułeczka się szybko u Was zadomowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bułeczka! nowy, malutki kotecek! ale bym kochała, ale bym głaskała! koniecznie zrób jej kiedyś foto i pokaż nam tutaj tą małą słodziutką kuleczkę! <3

    OdpowiedzUsuń