sobota, 17 października 2015

Pomarzyć rzecz piękna, czyli TEN dzień razy trzy

Już za tydzień moje nieszczęsne urodziny. Pewnie jak zwykle nie będą takie, jak być powinny, czy też takie, jak ja bym sobie życzyła. Aby o tym nie myśleć i nie zwariować, wysiliłam się na wykreowanie tego, jak ten dzień powinien wyglądać. "Poszłam po bandzie", ale co tam. Jak marzyć, to dlaczego nie "na bogato"?...Kto mi zabroni?
WERSJA DELUXE-zarezerwowana tylko dla tego roku (zaraz się dowiecie, dlaczego):
Budzę się w hotelu w Melbourne. Obok mnie jest ktoś, z kim przyjechałam tutaj na poły zawodowo, na poły rekreacyjnie, między innymi po to, aby przy tej okazji, w tych pięknych okolicznościach przyrody, uczcić moje urodziny. Przed południem zwiedzanie miasta, ale to tylko mały, acz przyjemny dodatek. W końcu po południu/wieczorem odbędzie się Grand Prix Australii na żużlu, na które się wybierzemy-właśnie z tych zawodowo-rekreacyjnych względów, bo ktoś dla swoich redakcji musi zrobić relację. Czy wiecie, że wygra je Darcy, drugi będzie Doyle, a trzeci Holder, a ja oszaleję ze szczęścia z powodu stuprocentowo australijsko-toruńskiego podium?
Stop. Czas się obudzić. Po pierwsze, nie jadę do Melbourne; ba, nawet w telewizji sobie nie obejrzę. Po drugie, osoba, o której piszę, że niby z nią pojechałam, nie ma mi do zaoferowania nic więcej oprócz zwykłej sympatii, okazywanej nie tylko mnie. Po trzecie, jak wiadomo, Darcy nie tylko nie wygra tej imprezy, ale nawet nie weźmie w niej udziału...
WERSJA NUMER DWA-nazwijmy ją "medium":
Budzę się rano, w swoim łóżku, w swoim pokoju. Na stoliku w paczuszce czeka prezent-iPhone 5S. Ładuję do niego kartę, uruchamiam, a tam lawina SMS-ów z życzeniami połączona z długim wykazem nieodebranych połączeń. Dzwonią też D. i K., proponując wspólne spędzenie wieczoru w jakimś miłym miejscu. Oczywiście, dokądś sobie pójdziemy-rzucam. Ze względu na różnicę czasu Grand Prix odbędzie się dość wcześnie, a to oznacza resztę dnia wolnego. Muszę obejrzeć, bo startuje moje ulubione obecnie trio zawodnicze rodem z Australii oraz Torunia, które, jak się okaże, zajmie wszystkie trzy miejsca na podium. A skoro już o Toruniu mowa - wczesnym popołudniem, po jakże udanym żużlu, wyskakuję sobie tam na kilka godzin, tak po prostu-by poczuć tę atmosferę i tak dalej.
W końcu nadchodzi czas spotkania z D. i K. Okazało się, że postanowiły zrobić mi niespodziankę, zapraszając także różne ważne dla mnie osoby. Czas leci tak szybko i przyjemnie, nawet nie wiadomo kiedy...
No to już sobie pobujałam w obłokach, teraz WERSJA NUMER TRZY-"sad but true"; najprawdopodobniej tak będzie wyglądać mój 24 października 2015:
Budzę się rano, przychodzi do mnie matka z życzeniami i kartką, którą wybrałam sobie sama już dwa tygodnie temu, w markecie, za 4 złote. Prezentu brak, bo przecież dostałam już telefon, no i zestaw naczyń za kilkanaście złotych. Zostaną mi złożone życzenia, które spełnią się nieprędko lub wcale (moja matka tak naprawdę w ogóle nie wie, o czym marzę, czego pragnę etc.). Aby jakoś uczcić moje urodziny, będę mogła zażyczyć sobie jakieś swoje ulubione danie na obiad (byle w granicach finansowego rozsądku), ojciec wysupła z portfela 50 zł i powie: "To kup jakiś placek do kawy na uczczenie, może jakieś lody, a resztę sobie schowaj". Życzenia? Poza Waszym gronem moich drogich blogowych znajomych oraz rodzicami na wiele nie liczę. Może D. będzie pamiętać, może jakimś cudem ciotka i K. sobie o mnie przypomną i skrobną parę słów na FB. Może ktoś z żużlowego grona, kto zajrzy przypadkiem na dziecko Zuckerberga, ma mnie "w znajomych" i zobaczy powiadomienie o moich urodzinach, wyśle życzenia na odczepnego. Wyniki GP poznam po południu tylko z pisemnej relacji. Niestety, znów wygra mój wróg Pedersen, drugi będzie Woffinden, za którym nie przepadam, a trzecie miejsce zajmie Janowski (wrrr).
Która z wersji najbardziej przypadła Wam do gustu? Wiem, wiem, wersja "sad but true" brzmi żałośliwie, ale co ja mogę poradzić na to, że tak właśnie będzie? Chyba nic...

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie stać mnie na wyjazd do Torunia. Mam urodziny 23 października i fajnie byłoby z tej okazji poznać kogoś nowego :) Spójrz na to z innej strony - nieważne, że masz obok siebie niewiele osób, ważne, że są ci najbliżsi :) Moja rodzina jest w Anglii / Francji / Grudziądzu a ja siedzę w Trójmieście a ja nie jestem pewna czy urodzin nie spędzę siedząc w szpitalu nad chorym ojcem (ma przerzuty raka z płuc do mózgu). Ale nie ma co fantazjować, bo to i tak będą super urodziny, bo doskonale wiem ile osób o nich pamięta. To twój dzień, jesteś jedyna w swoim rodzaju i to ty powinnaś sobie najwięcej życzyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, spóźnione wszystkiego najlepszego :) Mam nadzieję, że urodziny się udały i jesteś z siebie zadowolona. Życzę ci twardej realizacji wszystkich twoich postanowień i oczywiście, jak to u nas na blogach bywa, niekończącej się weny! :)

    OdpowiedzUsuń