czwartek, 19 marca 2015

"Ruszyła (żużlowa) maszyna, już nikt nie zatrzyma..."

Cześć. Tak jakoś postanowiłam napisać:) Wczoraj po raz pierwszy od dwustu lat byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, z której-niestety, obawiam się-i tak nic nie będzie. Rozmowa była w sprawie pracy w agencji ubezpieczeniowej. Wszystko nie byłoby źle, nawet ja nie wypadłam źle, gdyby nie pewne drobne kwestie-mile widziane prawo jazdy, ja jak wiadomo takowego nie posiadam...i kiedy powiedziałam, że nie zamierzam na razie takowego robić (bo i tak nie mam za co), widziałam, że nie zostało to pozytywnie przyjęte. Trudno. Tak czy tak, w przyszłym tygodniu ma być odpowiedź (ale raczej nie pozytywna dla mnie, I'm afraid). I tyle w temacie. Wychodzi więc na to, że nadal jestem na poziomie tzw. punktu wyjścia.
Ale co ja będę o smętkach! Wczoraj, po raz pierwszy oficjalnie w tym roku, ZAMRUCZAŁY MOTOCYKLE ŻUŻLOWE w moim mieście! Czyli odbył się pierwszy oficjalny sparing. Rywalem była drużyna  z Zielonej Góry. Pomijając już fakt przegranej drużyny z mojego miasta(38:52), było bardzo fajnie znów znaleźć się na W25:) Nawet jeśli się zmarzło jak nie wiem co. Zresztą w takim towarzystwie to była sama przyjemność oglądać te zawody.
Zasiadłam ja sobie, jak na VIP-a przystało, na mojej ulubionej trybunie głównej. Było jeszcze jakieś 15 minut do początku zawodów, kiedy w moją stronę zaczęła zbliżać się grupa złożona z: prezesa naszego klubu, prezesa głównego sponsora, jednego z radnych oraz kilku innych ważnych w klubie osób. Siedzę sobie spokojnie, a prezes (który mnie de facto zna, ale kto by tylu ludzi spamiętał) wypala do mnie, czy, uwaga, nie będą mi przeszkadzać, jeśli będą rozmawiać(!). Stwierdziłam, że oczywiście że nie. Prezes-sponsor dokonał za to olbrzymiego wysiłku myślowego i stwierdził, że "my się znamy chyba". Tak, znamy się o tyle, że raz robiliśmy zakupy w tym samym sklepie w tym samym czasie:) Nie ma to jednak jak mieć znajomości, hehe.
Tak czy inaczej, słyszeć po raz pierwszy w tym roku na żywo te cudowne dźwięki to sama przyjemność. Chociaż jeden pretekst do miłego samopoczucia. A jak będzie dalej, okaże się w swoim czasie.

3 komentarze:

  1. 'My się chyba znamy' :D Cieszę się, że rozpoczął się sezon, bo będziesz miała nieco lepszy humor ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy dziadek mojego męża po przejściu na emeryturę, szybko zmarł. Drugi dziadek w analogicznej sytuacji, oddał się temu, co kochał przez całe życie, a na co nie miał wcześniej czasu. Został malarzem, artystą. Malował jak szalony. Nie widziałam pogodniejszego człowieka, szczególnie w tym wieku. Zmarł jakiś czas temu, pozostawił multum obrazów. Jeden z nich np. umieszczono na stałe w kościele na warszawskeij Sadybie. Poza tym nie wiem w ilu wystawach brał udział, ile dzieł porozdawał. Ale do rzeczy. Masz pasję, która poprawia Ci samopoczucie, trzyma w pionie, pozwala cieszyć sie życiem. Świetna sprawa. Nie każdy potrafi znależć w sobie takiego pozytywnego "bzika", który pozwala poszybować, oderwać się od niekiedy szarej rzeczywistości, skupić na czymś innym, ciekawym, rozwijającym. To dobrze wróży na lata, na życie.:) Pozdrowienia - Alicja.

    OdpowiedzUsuń
  3. zamruczały silniki, Adrianna budzi się do życia :D miłego oglądania i kibicowania ;)

    OdpowiedzUsuń