poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Włoska garderoba Szweda i "co tam panie w P+?"

Owszem, poszłam wczoraj w wiadome miejsce (u nas w mieście nazywamy to W25), nawet usiadłam w podobnym miejscu, co wtedy, by mieć dobry i stosowny widok, ale na skutek obniżonej liczby panów z policji i straży pożarnej (ochrony też było jakoś mniej, lecz za to więcej medical staff) wiadomej osoby nie spotkałam. No cóż, mówi się trudno.
Jak zinterpretować to, że ciągle nawiedza mnie we śnie jedna osoba? Osoba, o której owszem, myślę, ale jeszcze więcej mówię, więc nie jest to kwestia tkwienia w podświadomości? Tym razem absurdalnie śniło mi się, że osoba ta przyszła do mnie w celu...pożyczenia jakiegoś zeszytu. No, naprawdę.
 
 
http://www.planeteplus.pl/dokument-london-calling-dzieje-brytyjskiego-rocka_42816
Rozpieszcza mnie ostatnio stacja Planete. W każdy piątek o 21.00 (przynajmniej w piątki sierpniowe:)) nadawać będzie czteroodcinkowy dokument "London Calling. Dzieje brytyjskiego rocka". Pierwszy odcinek pokazano w ubiegły piątek. Ciekawy, choć nieco czegoś innego oczekiwałam. Nie spodziewałam się, że punktem łączącym wykonawców oprócz brytyjskości będzie pewna bardzo znana londyńska uczelnia artystyczna, ukończona lub nie. Tak czy inaczej, obejrzałam i oglądać będę. Może następne odcinki się rozkręcą. Na razie 3/5.
 
W sobotę z kolei, w ramach cyklu "Portrety" (ta sama moja kochana stacja), obejrzałam bardzo ciekawy dokument, którego bohaterem był Jean Michel Basquiat, o którym onegdaj co nieco czytałam, zafrapowała mnie jego twórczość oraz życie (no, śmierć może nie, bo to nic chwalebnego). Obejrzałam i wprawdzie wiele ciekawego czy nowego się nie dowiedziałam, ale zawsze dobrze odświeżyć sobie interesujące tematy. 4/5.
 
Na koniec ogłoszeń duszpasterskich, lektura. Dla chętnych. 
Henning Mankell jest autorem znanym głównie z cyklu książek o komisarzu Wallanderze.
Tym razem, najprawdopodobniej na zakończenie kariery, "popełnił" książkę o starości. Samotnej, wstrząsającej starości, acz nie bez niespodziewanych zwrotów.
Frederik Welin, niemal 70-letni lekarz, który zakończył już dawno swą pracę, mieszka samotnie na małej wyspie. Jego jedynym towarzystwem są: kot, pies oraz listonosz, który zagląda do niego, by ten diagnozował u niego nowe, wymyślone choroby. Ta samotność kończy się niespodziewanie, wraz z pojawieniem się pewnej tajemniczej postaci...
Książka generalnie nie jest zła, ale moim zdaniem za bardzo "trąci Coelhizmem". Tak, można w niej wyczuć pewne sentymentalne i nieco banalne tony, charakterystyczne dla Paulo Coelho. Te same "mądrości życiowe", tak samo przyprawione opisy przyrody. No i, niestety, niektóre zwroty akcji są okropnie przewidywalne.
Nie, nie piszę tego wszystkiego, by Was zniechęcić. Takie jest moje zdanie i moja ocena-3/5. Mogłabym jeszcze dorzucić pewną kwintesencję, kopię z opisu filmu w pewnym programie TV. "Do łzy ostatniej"-tak ona brzmi. Co wrażliwsi mogą niejednokrotnie sięgnąć po chusteczki...
                          
źródło  

5 komentarzy:

  1. Nigdy nie wiem jak to jest z tymi snami, ale często zdarza mi się tak, że to coś się potem dzieje. Aż się boję co mi się śni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piłsudski powiedział, że "kto za młodu nie miał serca, na starość będzie kanalią". Parafrazując tę myśl, Hennig Mankell naturalną koleją życia jest teraz pełen filozoficznych i ogólnoludzkich spostrzeżeń. Zawsze był politycal correctness, i w swoich książkach, i w życiu. To wrazliwy człowiek, a teraz, kiedy wie, że niewiele czasu mu zostało stał sie jeszcze bardziej cienkoskóry. Kazdy z nas na starość wpadnie w jakąś przeginkę, a on zdaje się ma jeszcze problem z ciężką chorobą. Współczuję mu, a może nie, bo to cierpienie będzie dotyczyć każdego? Jak to ktoś powiedział "starość nie jest dla mięczaków":) A ksiązki nie czytałam. Jeżeli jest dołująca, to dobrze, lubię takie. / Alicja/

    OdpowiedzUsuń
  3. sprawdź w senniku i zinterpretuj po swojemu ;-p

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę posiadania telewizora, bo chętnie obejrzałam bym ten program. Chociaż ile razy czytała biografie/autobiografie różnych muzyków to można bez problemu znaleźć wiele punktów łączące muzyków. Np. Slash i Lenny Kravitz to przyjaciele z ławki szkolnej jeszcze itd.
    Co do snu to zawsze mi się śni osoba, o której najwięcej myślę. Dlatego ostatnio cały czas jedna osoba jest bohaterem moich snów :/

    OdpowiedzUsuń
  5. TV nie oglądam, bo w Warszawie nie mam telewizora. Ale gdy byłam w domu, uwielbiałam właśnie takie kanały jak Planete, bo sporo ciekawych programów nadawali ;)

    OdpowiedzUsuń