środa, 6 sierpnia 2014

Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie!...

No dobrze, okropna jestem, wstrętna i niesłowna. Miałam się pożegnać, miał być koniec, ale jakoś tak nie mogę milczeć na to wszystko, co się dzieje...Odzywam się zatem, choć nie wiem, czy jeszcze mam do kogo...Został ktoś tutaj jeszcze?
Byłam dzisiaj na kolejnej rozmowie kwalifikacyjnej. Przyznam, z jednego takiego wydarzenia na drugie jest coraz dziwniej. Teraz (filia poznańskiego oddziału dużej firmy ubezpieczeniowej) też było...Wchodzę. Wszystko jeszcze w fazie organizacji, więc rozumiem farby, itp., itd. Wita mnie pani w plażowej sukience. Zaczyna się rozmowa w stylu, którego bardzo nie lubię-od zagajenia: "Niech pani powie coś o sobie". No naprawdę, tak trudno wysilić się na coś innego? Choć z drugiej strony, wolę to, niż te nie wiadomo jakie testy na przykład "z komputera" z pewnej rozmowy, która do dziś śni mi się jako koszmar. Wprawdzie nie wszystkie warunki przypadły mi do gustu, ale jakoś póki co nie umiałam odmówić i mam czekać na rozwój wypadków. Co nie oznacza, że zakończyłam szukanie. Nie, nie zakończyłam. Za chwilę, skoro już i tak siedzę przy komputerze, rozsyłam dalej aplikacje...
A co poza tym? Wiecie co, zaczynam się naprawdę dość małomiasteczkowości dziury, w której mieszkam, i tego, że świat jest mały. Dlaczego? Let me explain.
Niedawno, pod koniec lipca, odbywało się w naszym mieście zgrupowanie rezerw kadry młodzieżowej reprezentacji Polski na żużlu. Młodzi posiedzieli dwa dni, pointegrowali się, potrenowali, no i były dwa turnieje z ich udziałem. Na jeden poszłam, na drugi nie. Szału nie było, moi ulubieńcy, na których czekałam, mimo zapowiedzi , nie przyjechali. No, ale co żużel, to żużel. Zwłaszcza, gdy w ofercie wstęp za 5 złotych. No dobra. Poszłam. Wiadomo, że towarzystwo na trybunach to zazwyczaj ciekawa sprawa...Tamtym razem byli to przedstawiciele służb medycznych, policji oraz, no właśnie, straży pożarnej. Siedział obok mnie taki jeden fire fighter i przez cały czas wysyłał SMS-y. Ja rozumiem, był służbowo, event mógł go nie interesować (było dużo upadków i się przedłużało), no ale mimo wszystko...Zagajam więc ja do niego coś w deseń, że narzeczona poczeka (nie wiem, czy do takowej pisał, ale co tam), i że może by trochę popatrzył, tak chociaż jeden bieg. Spytałam, czy naprawdę go to nie kręci...Widać uznał, że ma do czynienia z wariatką, bo nic nie powiedział, ale potem popatrzył z grzeczności na trzy biegi. Każde rozeszło się w swoją stronę. Myślałam, że to koniec. Do dziś. Wracam z tej rozmowy, mijam kawiarnię z tzw. ogródkiem. W tymże ogródku siedzą jakieś chłopy. Nie zdziwiło mnie to. Nie gapiłam się, no bo to nie pierwsi i nie ostatni w takich okolicznościach przyrody. Nagle słyszę za plecami: "Dzień dobry". Patrzę, a to ten SMS-owy fajerfajter z jakimiś kumplami. Jakoś tak się zatrzymałam...Spytał, czy będę na niedzielnym meczu (no raczej). No i oczywiście, czy się nie przysiądę. Taa, jasne, do pięciu kolesi chlejących piwo. Odmówiłam. Zresztą pewnie pytał dla żartu...Powiem Wam, a raczej napiszę, jedno: ja to mam szczęście. Ostatnio ciągle wpadam na ludzi (dobra, będę szczera-facetów), któych mniej lub bardziej przelotnie znam ze stadionu żużlowego. Wszyscy się kłaniają i poznają. O matko. Do niedzieli zapuszczam włosy, zmieniam ich kolor, nakładam tony tapety, zakładam kaptur, wielkie okulary przeciwsłoneczne i...co złego to nie ja! Swoją drogą, ciekawe, czy się spotkamy w tę niedzielę.
Piszcie, co u Was. Nie wiem, jak długo potrwa mój wzlot, czy jeszcze się odezwę i kiedy. Pewne jest jedno, do Was staram się w miarę możliwości odzywać i komentować...Trzymajcie się, pa!
PS. Dziękuję, jeśli ktoś to w ogóle przeczyta.                                                                                        PPS. Zobaczcie, co można znaleźć w necie. To tylko dowodzi, że trzeba uważać, co się pisze, bo nie wiadomo, kto to może czytać:-) wkleję Wam link niedługo:-)

4 komentarze:

  1. ja jestem! :) fajnie, że piszesz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie daj znać czy się spotkaliście w niedzielę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Z chęcią będę Ci towarzyszyć:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam dodać, że przewrotne to życie. Miało być spokojnie i nieco nudnawo, a tu proszę, może fajna znajomość się szykuje na gruncie żużlowym:))))) /Alicja/

    OdpowiedzUsuń