czwartek, 8 maja 2014

Eurowiocha u bram (i u ekranów)

Dziś o 21.00 drugi półfinał Eurowiochy...przepraszam. Eurowizji. Ten konkurs najwspanialszych głosów Europy turniej muzycznej wiochy, jarmark kiepścizny i...mogłabym znaleźć jeszcze mnóstwo określeń-już od dawna mnie nie interesuje. Czasami dotrą do mnie jakieś tam jedna z drugą piosenki i jestem przerażona. Co to jest i dla kogo? Kiedyś to jeszcze był w tym jakiś duch narodowościowy, ktoś śpiewał piosenki w ojczystym języku, i nie mam tu na myśli angielskiego...A od kilku lat jest niemal we wszystkich przypadkach to samo: czy to Holandia, czy Norwegia, są to: a) zespoliki złożone z kilku chłoptasiów o mocno nieokreślonej orientacji seksualnej (przynajmniej na widok) śpiewających songi "I love you and you love me", w lepszym przypadku b) wszystko wzorowane na MTV, gołe laski etc., etc. Oczywiście, zdarzały się chwalebne odstępstwa od tych reguł, podam je później, ale trzeba brać pod uwagę, że niektóre powstały w bardzo zamierzchłych czasach, kiedy ww. trendy i reguły w ogóle nie istniały...
I nagle...tadam! Polska na odbywający się dzisiaj półfinał wysyła Donatana. Boże. Kto głosował na to coś? Czy widzowie już totalnie postradali rozum? Wprawdzie zespół i anturaż spełniają moje warunki, tj. jest coś polskiego i tak dalej, ale...moje emocje są podobne do tych po wyborze "Koko Euro spoko" na polską piosenkę na Euro. Co my pokazujemy tej Europie? O ile poczciwe Jarzębinki mogły co najwyżej podtrzymać stereotyp Polski jako przaśno-buraczano-wiejsko-cepeliowego kraju, to Donatan posuwa się o krok dalej i funduje nam (i Europie)-jak to nazwała jedna mądra pani-"słowiańskie porno, seks przy maselnicy", itp., itd. Teraz wyjdzie, że Polska jest nie tylko jedną wielką wsią, i potwierdzi się to, o czym wielu wie, a nie wszyscy mówią, że Polki to łatwe kobiety...
W ogóle, nie dość, że poziom Eurowizji pikuje w dół z roku na rok, to jeszcze robi się z niej festiwal osobliwości-słyszeliście zapewne o Conchicie Wurst (a jak nie słyszeliście, to poczytajcie). Cool. Kobieta z brodą już jest, brak jeszcze tylko połykacza ognia, bliźniaków syjamskich i będzie XIX-wieczny jarmark jak się patrzy. Nie wiem, jak ukryć swoją zgrozę i niepokój.
Dobrze, poznęcałam się nad tą nieszczęsną Eurowizją, teraz skupię się na małych pozytywach. Oprócz jednosezonowych lokalnych gwiazdek bywały też występy, które otwierały międzynarodowe kariery (jak Celine Dion, która zaczynała jako reprezentantka Szwajcarii na tym konkursie)...Był też nasz polski sukces, czyli:
 
 
Może łzawe, może chwytające za serce, może niezrozumiałe i po polsku, ale sukces był i nie ma co zaprzeczać. Inny mój ulubiony przykład to oczywiście...
 
 
I w ostatnich latach nie brakowało ppiosenek, które zapadały w pamięć. Moje trzy ulubione to:
 
 
Fajna melodia, dowcipny tekst i dystans do wszystkiego. To mi się spodobało...Szkoda, że faktycznie nie wygrali.
 
 
Lordi, fenomen i królik z kapelusza na smętnym i nudnym Eurowizyjnym targowisku. Mi piosenka bardzo się spodobała, a wygraną uważam za zasłużoną!
 
 
Nie pytajcie mnie, dlaczego ta piosenka mi się spodobała. To było po prostu COŚ, klimat, może melodia...Ostatnia udana piosenka na Eurowizji od kilku lat.
A jakie jest Wasze zdanie na temat konkursu Eurowizji i polskiego tegorocznego nań reprezentanta? Podoba Wam się to? Będziecie oglądać i słać SMS-y? Mam nadzieję, że zachwacie zdrowy rozsądek:) Pa!

6 komentarzy:

  1. To trochę przykre, że przez jedną wpadkę niektórzy ludzie jakby wymazali z pamięci cały talent Edyty Górniak, która śpiewa fantastycznie.

    Niektóre piosenki Eurowizji są naprawdę świetne. Szkoda, że to się psuje. Mam wrażenie, że muzyka się psuje, bo choć na pewno jest wielu dobrych artystów, to często nie zyskują oni na popularności. Cóż, może to nie muzyka a odbiorcy są jacyś.. nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Hard Rock Hallelujah" jak dla mnie najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
  3. dopiero po przeczytaniu Twojego postu obejrzałam "nasz" występ na Eurowizji. Ręce opadają... co za porażka. Jak mogli w ogóle coś takiego tam wysłać. Już lepiej jakby ktoś usiadł z gitarą i zaśpiewał coś prostego. Nie byłoby show, nie przeszlibyśmy dalej pewnie, ale nie byłoby totalnej kompromitacji.
    Nie wiem po co jest w ogóle ten konkurs i co to za konkurs? Który kraj wypadnie gorzej?

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem zdania, że od paru dobrych lat poziom Eurowiochy zjechał już tak nisko, że trudno to nawet nazwać pukaniem w dno od spodu. Dlatego wygrana austriackiego picusia/baby z brodą nie tylko mnie nie oburzyła, ale nawet nie zdziwiła.

    PS. Lordi naprawdę nieźle śpiewają.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie nasza piosenka jest ok, ale nie nadaje się na eurowizję...

    OdpowiedzUsuń
  6. ej, komenotwałam Ci nowszy post, a on zniknął :< Eurowiocha to tylko i wyłącznie szopka polityczna i "poprawna", "tolerancyjna", "otwarta", nikt tam nie patrzy na talenty..

    OdpowiedzUsuń