czwartek, 17 kwietnia 2014

Zakazane piosenki i ogłoszenie parafialne

Zacznę może od ogłoszenia. Zdarza się, że czytelnicy trafiają tutaj do mnie po wpisaniu w Google żużlowych haseł. Biorąc to pod uwagę, ale i odczuwając pewną potrzebę rozbudowania swojej bazy żużlowych przemyśleń, jestem teraz także na speedwayadddict.blogspot.com (tak, speedway w 3d, tyle literek jest w adresie:)). "Feel free to visit", jak to się mówi. Nie oznacza to, że wątki żużlowe znikną ze swiatwgdarcy, ale na pewno będzie ich tu mniej.
(tak przy okazji-uśmiecham się ładnie-może jest tu ktoś, kto w wolnej chwili dopomógłby mi w stworzeniu dla nowej stronki bardziej żużlowego szablonu? Bo na razie jest zwykły, biały, nudny etc.? Normalnie poprosiłabym Bobika, ale Asia teraz zajęta...Dzięki z góry każdemu, kto zaoferuje pomoc)
A co do zakazanych piosenek...Stwierdzam, że jestem jak ćma, która wie, że może się oparzyć albo spalić sobie skrzydła, ale mimo to pcha się tam, gdzie jest świeczka. Jestem jak pewien żużlowiec (nie, nie ukrywam jego danych, po prostu ich nie pamiętam), który-jak powiedziano w telewizyjnej transmisji-z premedytacją szukał dziury, koleiny w torze, w którą przed chwilą wpadł jego kolega i miał wypadek. Chodzi mi o to, iż wiem, że słuchanie pewnych piosenek, kojarzących mi się z pewnymi momentami mojego życia, które to momenty już się skończyły, może mi zaszkodzić, a mimo to słucham właśnie ich. Z milionów piosenek na świecie. Tak stało się wczoraj. Są miliony piosenek, a ja musiałam wczoraj nagminnie słuchać właśnie tych:
 
 
Ta jest zakazana z oczywistych względów-tak ulubił ją sobie względem mnie pewien kolega (dlaczego akurat tę i względem mnie? Dam Nobla z logiki, choć wiem, że takiego nie ma, temu, kto mi odpowie na to pytanie)...No i rzecz jasna, gdy ją sobie przypomniałam, przypomniały mi się różne wydarzenia, które miały miejsce za naszych wspólnych szkolnych czasów. Czy ja się kiedyś od tego uwolnię?
 

 
O tym, dlaczego ta piosenka jest dla mnie wyjątkowa, pisałam już, zdaje się. Kto nie pamięta lub nie wie, telegraficzny skrót-wyjątkowa impreza w wyjątkowym miejscu w towarzystwie wyjątkowej osoby, wszystko "one in a kind", które niestety więcej się nie powtórzyło.
 
                                     
(oczywiście to, że wybrałam akurat tę piosenkę TB, to przypadek:)) Taaak, to były czasy, kiedy w moim życiu często gościli TB i pewna osoba. Była to cała płyta TB i było tam mnóstwo innych fajnych, znanych piosenek tej grupy, ale naprawdę przypadkowo wybrałam tę. Z jednej strony chciałabym, by te czasy wróciły, z drugiej-nie było to dla mnie dobre, z trzeciej wreszcie-skoro skończyło sie tak, jak się skończyło...Sama już nie wiem. Wiem jednak, że dopóki będą we mnie te wszystkie wspomnienia, nie przestanę lubić i uważać za wyjątkowe tych właśnie piosenek. Czy to jest dziwne?
A Wy macie takie piosenki?

7 komentarzy:

  1. Do mnie w ostatnim czasie trafiają miłośnicy porno (bo napisałam o Nimfomance), poszukiwacze cytatów i innych rozkmin (bo "myśli"), a odkąd napisałam o facebook'u czy Warsaw Shore to oczywiście poszukują wszelkich informacji o dodawaniu znajomych, usuwaniu ich i tego czy Ekipa z Warszawy jest reżyserowana.

    Mam nadzieję właśnie, że wątki żużlowe nie znikną całkowicie. Ja wiele swoich przemyśleń piszę zarówno na blogu jak i artykułach na portalu którym piszę, oczywiście modyfikuję je trochę, ale od redakcji wysyłam bardziej rozbudowane, na blogu poświęcam tylko jeden akapit i te najważniejsze rzeczy. Oczywiście swobodniejszym językiem.

    Piosenka Ani Wyszkoni jakoś zawsze mnie irytowała, nie wiem czemu ;p Nie mogę przekonać się do jej twórczości mimo, że jest podobna do tej, którą "robią" Łzy - mój ukochany niegdyś zespół. Którego zresztą teraz nie słucham bo nie ma w nim Ani. A Ania bez Łez to już nie to samo.

    A Beatelsów lubię :) Jak zresztą wiele zespołów i muzyków z tamtych czasów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie tyle jestem zajęta, co mój komputer nie chce ze mną współpracować i niestety nie mam jak Ci stworzyć czegoś nowego :(
    mam wrażenie, że jesteś jakaś na mnie zła, nie wiem dlaczego :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba każdy z nas ma taką listę "zakazanych piosenek" (świetnie to ujęłaś) ;) Chyba właśnie przez te wspomnienia, tak często do nich wracamy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Liiiinkini! :D jestem za! :D Żałuję, że nie potrafię robić w ogóle szablonów, nie mój talent :D

    OdpowiedzUsuń
  5. All you need is love <3 jedna z moich ulubionych piosenek Beatlesów :D cudeńko. A co z Linkin to chyba nigdy się nie przekonam do nich. To jedyny zespół (który gra taki rodzaj muzyki), którego koncert dla mnie byłby największą katorgą :O

    OdpowiedzUsuń
  6. Też "lubię" katować się piosenkami, które przypominają mi rzeczy, o których dawno powinnam zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Zastanawiałem się co masz na myśli gdy czytałem tytuł... a teraz już wiem, że też jestem taką ćmą - dobre porównanie w stosunku do "zakazanych" piosenek ;)

    OdpowiedzUsuń