wtorek, 29 kwietnia 2014

Biegnę, więc jestem


Toż to jest mój hymn życiowy...A przynajmniej w części.
Jestem zażenowana swoim zapóźnieniem filmowym, ale wiadomo, że jednak w większości przypadków lepiej późno niż wcale. W końcu, w końcu, po latach czajenia się, zapominania, przegapiania obejrzałam kultowy według niektórych film BIEGNIJ LOLA BIEGNIJ. Napiszę tylko tyle-warto było. Klasa reżysera broni się sama. Niniejszym wciągam ten film na listę moich ulubionych i kultowych, choć mojego the most favourite filmu ever, czyli TRAINSPOTTIN', nie pobije chyba nic:) No, ale do rzeczy. Nie będę się bawić w streszczenie fabuły, od tego jest już miliard stron w internecie albo sam film:) Przyznam szczerze, jakoś tak z czytanych streszczeń nie wywnioskowałabym, że film będzie tak świetny, a jednak!
Teledysk. Takie skojarzenie mi się nasuwa. Ta muzyka, fascynująca, jak puls, jak bicie serca, jak tętno miasta. Lola, która wygląda jak avatar, jak postać z gry, i tak też momentami jest filmowana. Lubię pokręcone, dziwne, niejednoznaczne filmy odbiegające od standardu, więc ten idealnie się wpisuje. I ten miks gatunków-film sensacyjny, kreskówka, psychodrama...Choć przyznam, że akurat ta psychodrama wypadła najsłabiej (te sceny z ojcem i jego kochanką to, moim zdaniem, lekki banał)...Niezły wydał mi się pomysł z trzema zakończeniami, szkoda tylko, że po dwóch bardzo dobrych wersjach trzecia jest-pozostanę jeszcze w klimatach wielkanocnych-do chrzanu...Myślałam, że reżyserowi uda się uniknąć banału, ale-jak widać-postanowił zadowolić wszystkich.
Moja ocena to solidne 5- (odejmuję za trzecie banalne zakończenie i za tandetne wtręty).
Widzieliście? Jakie wrażenia?
[wygrzebałam w necie współczesne zdjęcia odtwórczyni głównej roli, Franki Potente-całkiem ładna kobieta się z niej zrobiła po latach, tak przy okazji].
Zszedłszy na ziemię-dół nie mija, pracy nie widać, jak się wkurzę, a jestem tego bliska, to pójdę do call center...no bo kasy potrzebuję, a widoków na normalną pracę brak. Na dodatek musiałam dzisiaj iść do księgowej, która robiła ojcu PIT. W biurze pięć znudzonych pań, radio na cały regulator, żadna nie wie, gdzie co jest, a sto złotych zgarnęły. Ja też tak chcę...Dobra, zamykam się, bo nie mam nic więcej do napisania (mądrego). To pa.
PS. Jak tak oglądałam w filmie przebitki Berlina, pomyślałam o naszej drogiej Asi ...Żeby tak była możliwość powrotu Jej do nas choćby w małym wymiarze. Tęsknimy (a ja na pewno-tutaj powinna być ikonka [ryczy jak bóbr, strumienie łez mają kilometr])! Wy też?

3 komentarze:

  1. Świetna piosenka :)

    Biegającej Loli nie widziałem...

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałam. film zdecydowanie inny niż wszystkie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, w końcu mogę napisać - oglądałam! :D Dawno, ale podobał mi się. Chodziliśmy do kina na takie wykłady w liceum i ten film był najlepszy ze wszystkich :D

    OdpowiedzUsuń