piątek, 17 stycznia 2014

Przygodowy piątek

Hejka:) Przepraszam, ale znów przyczepił się do mnie tak lubiany przez koleżankę ojca z pracy zwrot. Przede wszystkim, chcę Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za wsparcie pod poprzednim postem. Wiedziałam, że na Was zawsze mogę liczyć. Jeszcze raz dzięki, wspaniałe z Was ludzie:)
Powiedzcie mi, dlaczego:
a) często banalne wyjście kończy się dla mnie dziwnymi przygodami?
b) mężczyźni, szczególnie z mojego miasta, są dziwni?
c) jak nic się u mnie nie dzieje/niczego nie mam, to nie mam, a jak zacznie się dziać czy też zaczną mi spływać rzeczy, to stadami?
OK, wyjaśniam, o co chodzi. Co do punktu a): Tak, ja już tak mam. Wyszłam z domu, miałam iść do fryzjera i na drobne zakupy. Wyszłam, idę. Nagle, blisko głównego rynku naszego miasta, zaczepia mnie chłopak. No dobra, facet. Lat na oko 20 z lekkim okładem. Wygląd niezachęcający, ale podobno nie powinno oceniać się po pierwszym wrażeniu. Wysłuchuję więc, co ma mi do powiedzenia. A w pierwszym zdaniu ma mi do powiedzenia to, że szuka dziewczyny na dzisiejszy wieczór, może na imprezę. W drugim zdaniu banalne pytanie, czyśmy już się gdzieś nie spotkali. W trzecim zaproponował, czybyśmy nie poszli na piwo, nazywając to "pierwszą randką" ("Może później będzie seks?"-dorzucił, a ja już wtedy powinnam uciec). Nic to jednak, nie chciał się ode mnie odczepić, poszedł ze mną aż pod fryzjera, gdzie się miałam się umówić. Pech chciał, że miałam się zjawić dopiero za pół godziny. Skorzystałam więc z piwnego zaproszenia. Na szczęście, wylądowaliśmy w najlepszym moim zdaniem pubie w naszym mieście...Pogadaliśmy o pierdołach, czy raczej ja wyciągnęłam z niego pytaniami podstawowe szczegóły: czym się interesuje, zajmuje, itp., itd. On nie był niestety zbyt rozmowny, czułam się trochę głupio z tym, że tak wypytuję...Na szczęście były też tematy dyżurne, jak np. pogoda. Przyszło piwo, pogadaliśmy jeszcze chwilę. Było coraz bardziej przypałowo, jak powiedziałaby kuzynka K...Na szczęście, z pomocą przyszedł mi czas. Powiedziałam, że muszę już iść. Kategorycznie zażądał, żebym jeszcze przyszła, na co jednak nie dałam mu nadziei. Zwłaszcza po tekście: "A mogę wypić twoje piwo?"...Nie wróciłam tam już, a do domu na wszelki wypadek wracałam baaardzo szerokim łukiem, nie chciałam bowiem, żebyśmy się gdzieś spotkali...
Co zaś tyczy się podpunktu b: wobec tego wszystkiego, co Wam opisałam...Czy w moim mieście, w dzisiejszym świecie, nie ma już szans na spotkanie normalnego faceta, który: byłby rozmowny, nie bawiłby się komórką, kiedy siedzi przy stoliku z kobietą, którą jeszcze w dodatku sam zaprosił?...Który nie proponowałby od razu seksu (choć z drugiej strony, doceniam szczerość)? Przyznam Wam się, że poczułam się jak za dawnych czasów, kiedy to umawiało się na spotkania z kolesiami z internetu...Zupełnie tak mi to wyglądało. Gdzie spotkać tych normalnych? Pomocy!
A co do podpunktu c)...Jak wiecie, w ostatnim czasie moje życie kręci się wokół nadziei na praktyki, organizowania ich itp. Jak również wiecie, w poniedziałek jestem umówiona na spotkanie w tej sprawie. Ale teraz, kiedy już się umówiłam, mam wątpliwości, bo...Wcześniej napisałam pytanie odnośnie tych praktyk do redaktora strony klubowej drużyny żużlowej z naszego miasta. Odpowiedzi nie było, więc zajęłam się czymś innym. Dziś wracam z centrum, a tu w skrzynce mail, że przyjęliby mnie do tego speedway'a. No i jestem skołowana. Jak wiecie, ten speedway bardziej by mi pasował, ale skoro już się umówiłam na ten poniedziałek...Co byście zrobili na moim miejscu? Ja chyba zrobię tak: do strony napisałam, że bardzo i chętnie...Teraz przyjdzie mi pewnie poczekać na odpowiedź. Ale na spotkanie w poniedziałek i tak pójdę, żeby się dowiedzieć, co i jak. A przedtem jeszcze wybiorę się do urzędu, coby wiedzieć, czy w ogóle jest jeszcze kasa na te praktyki. Czy to ma sens?
Przepraszam za niebieskiego jelenia, ale musiałam się wypisać. Wygadać, innymi słowy. Piszcie, co u Was, jak tam początek weekendu...Na komentarze odpiszę, gdy będę miała więcej czasu, przepraszam. Tymczasem-trzymajcie kciuki za poniedziałkowe spotkanie i/lub za powodzenie speedway'a, bo mi na tym bardzo zależy...Bardzo Wam z góry dziękuję, to dla mnie ważne. Każdy kciuk się liczy! Dzięki, pozdrawiam i całuję-Wasza Darcy. Trzymajcie się!

3 komentarze:

  1. hhahaha mi się ciągle przydarzają tego typu akcje!! najwięcej się dzieje, jak niczego się nie spodziewamy :D
    a tacy faceci są chyba w całym wszechświecie, nie tylko u Ciebie.. ciężko się doszukać tych skarbów.

    OdpowiedzUsuń
  2. akcja z typem - mistrz! i w ogóle podziwiam za odwagę, ja bym uciekła przy pierwszej możliwości. mnie zaczepiają tylko tacy z marginesu społeczeństwa, dobrze po pięćdziesiątce. szczęśliwie zazwyczaj kończy się tylko na uniwersalnym komplemencie "ma pani takie piękne zęby" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co Ado, czytam właśnie wątek na Wizażu 'Najgorsze randki' i sporo osób opisuje właśnie podobnie pierwsze spotkania, więc się tym nie zrażaj. A co do praktyk - idź w poniedziałek, nic nie tracisz :)

    OdpowiedzUsuń