piątek, 8 listopada 2013

Świąteczne prześladowanie czas zacząć. Gonitwa myśli.

No nie. Zaczyna się. Już. Każdego roku coraz wcześniej i cholernie jestem ciekawa, kiedy dogonimy pod tym względem Stany. Chodzi mi oczywiście o schizofrenię świąteczną. 8 listopada, a jedna z gazet szczuje mnie już uroczym dodatkiem "Prezenty" (gwiazdkowe oczywiście)...Wiecie co? Powiem Wam coś. Im wcześniej i im więcej tego, tym bardziej mam dość tej tematyki i jej nachalności. Na dodatek "święta" w domu pewnie będą wyglądały tak jak zawsze, więc z czego tu się cieszyć?...
Po przypale w urzędzie pracy i porażce przeglądania ogłoszeń (Boże, trzeba było uczyć się szwedzkiego, to miałoby się szansę na pracę) zaczynam wpadać w otchłań doła. Nie wiem już, co ze sobą robić. Teraz mam najnowszy pomysł i jak zacięta płyta powtarzam EURES, EURES, EURES. Tak, postanowiłam wyekspediować się zagranicę, szukam, przeglądam, choć pewnie i tak nabrałoby to bardziej realnych kształtów w styczniu, bo pewnie i tu już nie ma funduszy. Niestety, i tu wydaje mi się, że moje nadzieje są płonne. Rozważałam kilka krajów, przede wszystkim UK i Irlandię ze względu na język. I wydaje mi się, że tutaj też nie mam szans. Wszystkie oferty, które widziałam, opiewały na konkretny zawód: kucharz, informatyk, programista Bóg wie czego, architekt, itp., itd. Ja oczywiście konkretnego zawodu nie mam, więc pewnie mogę sobie szukać. Powiem Wam szczerze, że już naprawdę nie wiem, co z tego wszystkiego będzie. Wiem za to jedno: jeśli szybko czegoś nie znajdę, nawet na staż, nawet na okres próbny, nawet dorywczo, to zwariuję. Od siedzenia i gapienia się w okno można dostać naprawdę porządnego kręćka.

5 komentarzy:

  1. Rozumiem Twoją potrzebę pracowania - robienia czegoś. Wiadomo najważniejszym aspektem pracowania są pieniądze ... ale wydaje mi się, że też zdrowie psychiczne. A siedząc w domu i "patrząc w okno" można zwariować.

    Nie masz kwalifikacji ale to nic strasznego, trzeba poszukać czegoś ich niewymagającego. Ja szukałem łażąc po mieście i wypatrując "czegoś" w witrynach. Kierowałem się intuicją, myśląc "ooo może oni kogoś potrzebują, idę zapytać".
    Nie wszyscy pracodawcy ogłaszają się na portalach czy gazetach. Spróbuj! Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorąc pod uwagę,że w Biedronce można spotkać wielkanocne króliczki w czekoladzie, to już chyba nic mnie zdziwi.

    OdpowiedzUsuń
  3. walcz i szukaj w końcu coś znajdziesz!
    a co do świąt - galeria handlowa, która zawsze jako pierwsza w gdańsku przebiera się w bożonarodzeniowe wdzianka, już jest ubrana.trochę to straszne, ale jakoś w tym roku nie razi mnie aż tak bardzo. przez długi czas nienawidziłam świąt, a teraz nie mogę się ich doczekać. nie wiem co mi się stało w głowę, no ale...

    OdpowiedzUsuń
  4. Szukałam pracy - okres strasznego zniechęcenia, ale się udało..Trzymam mocno kciuki za Ciebie, żebyś szybko coś znalazła, fajne zajęcie - przede wszystkim się nie poddawaj i głowa do góry!

    OdpowiedzUsuń
  5. nie poddawaj się! Z pewnością w końcu się uda.
    Ja też nie lubię tego szaleństwa świątecznego tak wcześniej. Właśnie wróciłam z Wiednia, gdzie chodziłam jednego dnia w samej bluzie (niektórzy w bluzkach z krótkim rękawem) i jak tu myśleć o świętach???

    OdpowiedzUsuń