czwartek, 1 sierpnia 2013

Z letniej biblioteczki Darcy, vol. 2: skandynawskie "kryminalistki". To nie ogrodnik zabił:)

Tak, jak wiecie, jestem fanką czytania, kiedy jest lato i nie mam co robić, czytam szczególnie dużo. w tym moje ulubione skandynawskie kryminały. Moja mania na nie zaczęła się wprawdzie później niż zainteresowanie tym regionem, ale co tam. Nadrabiam zaległości. Teraz-dwa dni i dwie książki. Obie skandynawskie, obie kryminalne, obie napisane przez kobiety. Lubię takie klimaty.
Książka 1-Mari Jungstedt, "Czwarta ofiara"
Z twórczością pani Jungstedt zapoznałam się już kawałek czasu temu, czytając wszystkie kolejne części przygód komisarza Knutasa (fajne nazwisko, swoją drogą). Teraz, kiedy sprawdziłam w katalogu biblioteki, że pojawiła się następna książka, nie mogłam się powstrzymać. Lubię ten wakacyjny, wyspiarski klimat (akcja toczy się na Gotlandii)-zawsze są jacyś turyści, którzy są sprawcami lub ofiarami przestępstw...Trochę mnie jednak, dla równowagi, denerwuje pewna sztampowość wyjaśnień zagadek kryminalnych, ale o tym za chwilę.
Akcja jest prowadzona dosyć ciekawie, ociera się o środowisko wielbicieli Harleya Davidsona, a zarazem gangu motocyklowego. Oto nagle ginie jeden z członków tegoż gangu. Ot tak, po prostu, zostaje znaleziony w wychodku z podciętym gardłem. Od tego momentu zaczyna się śledztwo, które, jak to u tej autorki, prowadzi do tropów z przeszłości. I to jest niestety ta słabość-moim zdaniem Jungstedt pisze trochę sztampowo, tj. jak przez cztery części wyjaśnieniem było, że morderca morduje, bo doznał krzywd w dzieciństwie i mści się za nie i/lub morduje osoby podobne pod pewnymi względami do sprawcy tych prześladowań, to można było być pewnym, że i w piątej tak będzie. Teraz z kolei obowiązuje motyw "zbrodnia ma związek z tym, co wydarzyło się między ofiarą i zabójcą w przeszłości". Trochę to rozczarowuje, bo można szybko domyślić się, "who the fuck is killer". Trudno. Nie czytam tych książek, by stanowiły wielkie wyznanie intelektualne, ale M.J. mogłaby się bardziej postarać w zbudowaniu intrygi i wyjaśnieniu zagadki. Mimo wszystko chyba udało jej się stworzyć udaną książkę, skoro przeczytałam w jeden dzień, bo nie mogłam doczekać się rozwiązania.
Moja ocena: 4- w skali 1-5.
Książka 2-Sara Blaedel, "Handlarz śmiercią"
Ciągle się zarzekam, że w związku z moją antypatią do Danii bojkotuję duńskie towary, w tym duńskie książki, ale kiedy przeczytałam o tej autorce, stwierdziłam, że przeczytam z ciekawości. Obiecywałam sobie też, że nie będę mnożyć tych skandynawskich "kryminalistów" (autorów kryminałów), bo w końcu się pogubię w tytułach, akcji, bohaterach, no, ale co tam.
Pewnego dnia zostaje zamordowana studentka oraz dziennikarz. Początkowo tych spraw wydaje się nic nie łączyć, okazuje się jednak, że może chodzić o handel narkotykami i rozgrywki z tym związane...
Jeżeli chodzi o intrygę, nie jest źle, ale wkurzają mnie wszystkie opisy poboczne-kto kogo odwiedził, kto poszedł o 8.00 w sobotę do 7Eleven i takie tam. Tak, wiadomo, że w książkach kryminalnych jest to niezbędny element przesłuchań, ale tutaj wydaje mi się tego za dużo. No i te głupawe opisy poczynań głównej bohaterki, "asystent kryminalnej" Louise Rick: a to, że poszła się kąpać, a to, że pojechała po sushi, a to to, a to tamto. Zupełnie jakby coś to wnosiło do akcji...Za to pomysł na rozwiązanie jest ciekawszy, i za to chwała. Właściwie z początku mnie te opisy denerwowały, potem się przyzwyczaiłam. Pewnie kiedy dopadnę następne książki tej autorki, to przeczytam. Dam jej szansę, zobaczymy, jak rozwinie się pomysłowość i warsztat pani B.
Moja ocena: 3+ w skali 1-5 (i nie jest to złośliwie niższa ocena ze względu na pochodzenie autorki:)).
I wiecie co? W obu książkach nie zabił ogrodnik:) Wiecie, o co z ogrodnikiem chodzi? Zawsze gdy czytamy z mamuśką jakiś kryminał, ojciec złośliwie mówi nam: "Nie musicie czytać dalej, powiem wam, że zabił ogrodnik". Mówi tak, bo jeśli już czyta kryminały, to są to stare, angielskie, z lat 40. czy 50., kiedy według szablonu to ogrodnik zabijał najczęściej...Trochę nas to denerwuje, ale nauczyłyśmy się puszczać to mimo uszu.
Jak żyjecie z nowym miesiącem? Ja obiecałam sobie, że w sierpniu wezmę się za naukę na egzamin i przygotowywanie bibliografii/przypisów do pracy (tego w niej brakuje), ale jak na razie nie mogę się zmotywować. Męczy mnie też duchota i upał, marzy mi się permanentna burza i deszcz, by oczyścić atmosferę i wypłoszyć sprzed domu hordę hałasujących bachorów. Jeszcze raz przeklinam twórcę przyblokowych podwórek. Niech się smaży w piekle!
Gorąco, duszno i upalnie żegnam, pozdrawiam i całuję,
Wasza ulubiona Darcy:)

7 komentarzy:

  1. nie jestem fanką skandynawskich lektur i chyba nigdy nią nie będę. zresztą nawet jak mam dużo czasu, to nie potrafię się zmusić do czytania, a przecież to ma być przyjemność, a nie katorga. niegdyś czytałam dużo, ale teraz jakoś wypaliłam się pod tym względem :/

    OdpowiedzUsuń
  2. lubię kryminały albo jakieś takie thrillery czy sensacyjne, ale ostatnio nie mogę natrafić na nic interesującego. jakoś wszystko mnie nudzic, nie wiedzieć czemu. nie lubię tego :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasem lubię sięgnąć po dobry kryminał, ale nie jestem ich szczególną fanką, wolę jakieś reportaże, albo zwykłe książki obyczajowe na odstresowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja w te wakacje nie mogę się w ogóle zmotywować do czytania ... jestem zły sam na siebie.

    PS.
    Jeżeli rzeczywiście chciała byś przeczytać jeszcze jakiś mój wierszyk z naiwnymi rymami wprost z Częstochowy to wystarczy kliknąć pod postem lub z prawej strony na przycisk "wierszyki" - jest tam ich jeszcze kilka.

    Pozdrawiam i dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powoli się przekonuję do kryminalnych książek, ale to powoluuuutku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahah mało czytam kryminałów, nie słyszałam o ogrodniku :D muszę uważać, bo potem zawsze będę myślała, ze to on zabił! :<
    ciekawe, sięgnę po jakiś kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  7. (tak, wróciłam cała, zdrowa i stęskniona!) :)

    OdpowiedzUsuń