piątek, 28 czerwca 2013

Nie poddam się.

Tak przynajmniej uważam dzisiaj. Tak naprawdę to wszystko jest mi obojętne, przynajmniej na razie. Pewnych rzeczy nie zmienię, po prostu...
Czekałam przez 1,5 godziny na wiadomą osobę po to, by powiedziała mi, że nie zdałam. Na lipcowy termin poprawy nie mam szans, bo "wyjeżdża na urlop", został mi wrzesień. Trudno. Jak mówię, przestało mi już tak strasznie zależeć. Zobaczymy, jak wszystko się potoczy, co przyniesie życie. Może ma ono wobec mnie inny plan? Tylko jaki?
Postanowiłam na razie nie wylewać łez, nie przeżywać. Nic nie poradzę, niczego nie zmienię, a nerwy mogą tylko pogorszyć mi zdrowie, co po części już się dzieje. Nie mogę pozwolić, by nerwica miała nade mną przewagę. Nie i już.
Na razie zamierzam odpocząć nieco od tych nerwów i nic nie robić. Dalsza strategia przyjdzie poźniej...
A Wy? Co u Was? Jak tam wakacje dla tych, którzy już je mają lub dopiero je zaczęli? Jakie macie plany? Piszcie, poprawcie mi humor, bo ja-jak w 99% przypadków-spędzę je w domu...

6 komentarzy:

  1. wszystko się ułoży, zobaczysz! :D
    ja nadal trzymam za Ciebie kciuki i myślę zawsze kiedy widzę żużel gdziekolwiek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no i przyznam, niepotrzebnie się denerwowałam, ale wiadomo, że to jest silniejsze ode mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam wierze, że zdasz w takim razie we wrześniu - tylko się za bardzo nie przejmuj! :)
    Ja w sumie 2 tyg. wakacji spędzam na obozie astronomicznym, a resztę też w domu, ale nie narzekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie to ta szrama wygląda brzydko, ale na szczęście nie umrę od tego, to tylko blizna :) Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne podejście, trzymaj się i naprawdę, nie poddawaj! polecam odpoczynek, trzy dni żyłam bez komputera, teraz wracam ze względów niestety uczelnianych... a to taki piękny czas był!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tak, wyrzuć z siebie stres, nie daj się stłamsić - wiem co mówię, bo sama się nieźle "załatwiłam" tym cholernym stresem (zresztą już po raz kolejny) i powiedziałam sobie, że nigdy więcej nie pozwolę doprowadzić się do takiego stanu. Mam nadzieję, że słowa dotrzymam. Znalazłam nawet sposób - zaczęłam praktykować medytację. Może głupie. Nie wiem. Ale może pomoże? ;) A co do wakacji to nie smuć się, pobyt w domu też może być fajny... Ja co prawda stawiam na podróże, ale zawsze po powrocie z daleka stwierdzam, że w domu najlepiej! :D

    OdpowiedzUsuń