wtorek, 9 kwietnia 2013

Mam doła.

Dzisiejszy dzień jest...aaaa tam, szkoda nawet gadać, jaki! Fatalny, przygnębiający i nie wiem, co jeszcze. Mój entuzjazm odnośnie pracy wyparował w ciągu pięciu sekund. Co takiego się stało? I Dlaczego ten dzień jest taki fatalny? Spieszę wyjaśnić.
Przyjeżdżam do szkoły, jest po 8.00. Seminarium miało się zacząć o 9.00. Słyszałam jednak, że promotor już przyjechał, więc czyham pod jego gabinetem. Nic. Przechadzając się po szkole, widzę ogłoszenie, że nie mamy dzisiaj angielskiego. No super. Oczywiście nikt nas nie uprzedził. Bosko. Kocham moją szkołę.
Przychodzi czas przeprawy z promotorem. Teraz, w kwietniu, mówi mi, że chyba idę w złą stronę i może będę musiała wszystko pozmieniać. Takim jednym zdaniem skutecznie mnie dobił, wdeptał w ziemię moją pewność i swego rodzaju spokój, który zyskałam, skoro już zaczęłam pisać. Wyszłam, pieprznąwszy drzwiami. Już byłabym się prawie rozryczała, gdyby nie to, że akurat spotkałam B...
Po angielskim, który nie doszedł do skutku, mieliśmy mieć 1,5 godziny przerwy i jeszcze jedne zajęcia. Chcieliśmy mieć te zajęcia wcześniej, by nie musieć tyle czekać. Wydelegowaliśmy starostę, żeby zadzwoniła do kobiety i spytała, co i jak. Dzwoni, a tam co? A tam taki oto tekst:
-Jestem chora i i tak nie mielibyśmy dzisiaj zajęć. Dzwoniłam do dziekanatu, nikt was nie uprzedził?
No żesz by to k...Co to ma być? Od czego jest ten dziekanat? Żal.pl, normalnie. Cała wkurzona wróciłam do domu z mocnym postanowieniem, że: a) moja noga nie przestąpi więcej progu szkoły (bo moja szkoła jest głupia, niewydolna i nieudaczna), b) pieprzę pisanie tej głupiej pracy. Nie chce mi się już nad tym siedzieć, skoro nic z tego nie wynika i jest źle. Koniec, kropka.
Jedyne, co mnie pociesza, to to, że o 16.00 zaczyna się w moim miescie sparing, na który się wybieram. Może chociaż to poprawi mi humor, skoro wszystko jest bez sensu?...

10 komentarzy:

  1. Kiepsko z tą organizacją :( u nas też nie informują o zmianach wcześniej..

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja sytuacja nie jest odosobniona, znam masę osób których promotorzy traktują co najmniej niepoważnie, nic nie robiąc sobie z goniących terminów, wywiązywania się z maili albo sprawowania pieczy nad pisaniem pracy. Przykro,że Ciebie też spotyka brak organizacji i przepływu informacji :/ Uczelnie wyższe same sobie wystawiają renomę. Niemniej, trzymam kciuki za powrót zapału i może innego spojrzenia na całą sprawę.
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten problem z organizacją, bo mam to samo. A co do pracy... Promotor chyba nie miał co ze sobą zrobić, skoro teraz Ci to mówi... Chyba bym się w takiej sytuacji wkurzyła, przeniosła termin oddania pracy i zaczęłabym jeszcze raz, bardziej zdeterminowana.

    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale znam to uczucie: złość, rozgoryczenie, smutek, żal, totalne wku******. Polskie szkolnictwo jest po prostu do bani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze tak jest, że im więcej się oczekuje, tym z większym rozczarowaniem trzeba się potem zmierzyć... Niestety :( Ale tak to już jest, szczególnie w takim państwie jak Polska...

      Usuń
  6. to faktycznie niewesolo z ta praca
    ja sie az boje isc na seminarium
    mi nie musi promotor mowic ze ide w zlym kierunku bo sama to czuje
    ale nic nie jest w stanie mnie dzis zasmucic bo u mnie dzis odbyl sie pierwszy trening
    spedzilam na stadionie kolo 6 godzin wiec tryskam energia, naladowalam zyciowe baterie :) jest cudnie

    OdpowiedzUsuń
  7. wczoraj miałam identyczny dzień, wszystko pod górę -.- głowa do góry, Darcy! wiadomo, że dziekanat to zło i nikt nigdy tam nic nie załatwił :)
    jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  8. mój temat jest straszny
    im więcej nad nim siedzę tym bardziej go nienawidzę

    a ja dziś szybko wyszłam z pracy i nawet załapałam się na końcówkę treningu
    jestem wniebowzięta ;) speedway działa na poprawę humoru
    najlepsza terapia dla żużloholików ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ah, no czasem tak jest, że mamy pod górkę, ale później będzie z górki ! głowa do góry:)

    OdpowiedzUsuń