wtorek, 26 marca 2013

Prawdziwych buntowników już nie ma...

No to już prawie mam 6-dniowe ferie świąteczne. Jeszcze tylko jutro...I pomyśleć, że gdyby nie moja konieczność odwiedzania szkoły w środy, miałabym 11 dni ferii! Ech...
Z powodu odwołania startu naszej ekstraligi w święta i tego, że angielskie "kosiarki" nie mogą zastartować, perspektywa świąt w ogóle mnie nie cieszy. Będzie nuda, i to wielka. Zresztą, ze względu na moje poglądy, święta nie oznaczają dla mnie nic wyjątkowego. Ot, wolne...
Na poprawę humoru słucham sobie znowu...znowu prześladuje mnie "In bloom". To już megaszkodliwy bzik, właśnie słucham tego po raz 5.dzisiaj! I być może nie ostatni...
Wpadłam dziś do promotora, by oddać mu moje wczorajsze wypociny-11 stron bez przypisów. Poszłam z Eweliną, żeby było mi raźniej. Ale pan profesor miał minę...Przyszłyśmy tylko oddać, bo o czym tu gadać, zresztą w środku siedziała K...A on do nas, że dlaczego nic nie powiemy, że z powodu tego, iż nie będziemy się widzieć przez dwa tygodnie, oczekuje, że na następne przyniesiemy już nie wiadomo ile pracy. No dobra, przecież korzystając z wolnego, popiszę, ale nie wiem, ile...No i tekst pt. chciałbym, żeby prace były gotowe na koniec maja. Taaa, już. Ja kończę 1.rozdział, Marta utknęła w środku 1.rozdziału...Jedna Ewelina jest dalej, pisze 2. Kiepsko to wszystko widzę...przynajmniej wiadoma osoba wyrabia w nas poczucie, że nie zdążymy. Lekko nie jest, oj nie.
Zdezerterterowałam z niemieckiego, ściemniając, że źle się czuję. Wybitnie nie miałam ochoty na te zajęcia...Trudno.
Zabawne sytuacje? M. zapowiedział, że jeśli na angielskim DS wspomni coś o swojej rodzinie, jak robi to zawsze, to wyjdzie z zajęć. Trzymałam go za słowo...DS to słyszał, bo zostało powiedzane przy nim. Bardzo się pilnował, ale dwa razy się "sypnął". OK, M. wyszedł, ale tylko na chwilę. Byłam bardzo zawiedziona, bo spodziewałam się spektakularnego wyjścia, walnięcia drzwiami itp...Eee tam, teraz to już nawet buntowników nie ma. Co za pokolenie...
To chyba na razie tyle. Wiem, bardzo ciekawie i twórczo...Wybaczcie, jestem jeszcze jakaś odmóżdżona po wczorajszej sesji pisania. Trzymajcie się!
PS. Dziś, gdy dezerterowałam ze szkoły, w centrum mojego miasta trwało chyba zaklinanie wiosny, bo z głośników "leciało" na przemian: "Wiosna" Vivaldiego, "Wiosna, ach to Ty" Grechuty i "Wiosna" Skaldów. Na razie niewiele z tego wynika, ale może jeszcze się uda, co?

5 komentarzy:

  1. "In bloom" <3 Aż włączyłam! Uwielbiam Nirvanę!
    Powodzenia w pisaniu pracy!

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim razie nie pozostaje nic innego jak tylko życzyć powodzenia i natchnienia w pisaniu pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piosenka tylko pięć razy? Jak mnie chwyta 'faza' na jakiś utwór, to i trzydzieści razy jeden potrafi się przewinąć. :D
    Młodzież zbyt leniwa na bunt dzisiaj. Jakąś ideologię trzeba by było wymyślić, bo bunt dla samego buntu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Buntowników nie szukaj na studiach tylko w gimnazjach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo dobrze! też bym unikała niemca :D
    noo, to teraz masz już ferie! enjoy :)

    OdpowiedzUsuń