środa, 19 grudnia 2012

Wizyta w stylu Bollywood

Czyli "Czasem słońce, czasem deszcz". Poszłam do D. Tam o dziwo zastałam kuzynkę K.(dowód na istnienie cudów:)). Gdybym miała podsumować tę wizytę, powiedziałabym:sinusoida-dół, wystrzał w górę, gwałtowny spadek w dół...
Na początku było nudno, bo D. zajmowała się głównie chrześniaczką-a to rozpakowywaniem jej mikołajkowo-imieninowego prezentu ode mnie, potem zabawą, więc my z K. byłyśmy zostawione same sobie. Nie wiem, jak D. zawsze to robi, że kiedkolwiek się do niej nie przyjdzie, nie poświęca gościom 100 procnt uwagi.
Potem przyszedł czas na tę gorszą część. Pod wpływem czegoś(już nie pamiętam, czego)poczułam się cholernie smutno i...zaczęłam płakać. Pewnie zebrało mi się wszystko-to, że M. i D. idą na sylwestra, K. też, a ja będę siedzieć jak frajerka w domu; to, że jestem sama, brak pieniędzy, itp., itd. Trochę to trwało, zanim się uspokoiłam. Że też na codzień umiem sobie radzić z tłumionymi negatywnymi emocjami, a kiedy postanawiają one wyjść na wierzch, to wybierają najmniej odpowiedni moment-tak, jak teraz... No i musiałam się wkurzyć, bo gdy ja mówiłam D. te swoje smęty, potrafiła zbić każdy mój argument. Ona mnie kompletnie nie rozumie i nie Zrozumie. To już o wiele bardziej życiowa jest K. Przyznam, w pewnej chwili miałam ochotę wstać, trzasnąć drzwiami i wyjść, bo nie znalazłam tam zrozumienia. Właściwie, dlaczego tego nie zrobiłam?
A na koniec znowu było dobrze, były śpiewy głupich piosenek w stylu "Bo ja tańczyć chcę", tych wszystkich Telo, Gustavo etc. Nie moje style muzyczne, ale OK. Czasem dla higieny psychicznej można.
Wnioski:
-między mną a D. wychodzi jednak różnica wieku, niby to jest tylko 6 lat, ale na tym etapie ona jest już o cały level wyżej ode mnie
-nie ma co się zadawać z dzieciatymi, bo nawet jak przyjdziesz, to nie jesteś poważana jako gość
-jestem frajerką, albo jestem dziwna, bo z nas trzech tylko mnie nie ekscytowały: muzycznie-"Ona tańczy dla mnie", filmowo-"Pamiętniki wampirów"
-jestem dziwna, bo tylko ja z nas trzech nie zachwycałam się chrześniaczką. No, ale tak już mam, mimo że chrześniaczka jest milutka, to miała wstawki, które głównie mnie denerwowały
-kuzynka D. jest zbytnią pesymistką, bo kiedy żaliłam jej się, że nie mam tego, tego i tamtego, potrafiła mi z tych wszystkich sytuacji(przeprowadzka do dużego miasta, wyjazd za granicę)przedstawić tylko negatywne strony, choć sama nie przeżyła ani jednego, ani drugiego i na dodatek zna tylko po jednym przykładzie tegoż
-żal mi kuzynki D., że jest taka ograniczona: praca, dom, praca, dom. Czy to, że ma to dziecko, musi oznaczać, że już nic nie jest dla niej dostępne? Dlaczego nie weźmie M. i dzieciaka choćby do pociągu i nie pojadą nawet na kilka godzin gdzie indziej, żeby zmienić otoczenie? Czemu nie jeżdżą na wakacje, skoro mają pieniądze? Ja na jej miejscu chyba już bym się pochlastała. A ja się dziwię, że nie mam z nią o czym gadać...
-stara ludowa prawda "Nie pamięta wół, jak cielęciem był", jest-jak na przysłowie, których nie znoszę-brutalnie prawdziwa. D. zdaje się już nie pamiętać, jak była w o wiele gorszej sytuacji z pieniędzmi niż ja i jak za każdym razem smęciła mi i mojej mamuśce, że chce już kogoś mieć, bo ma dosyć samotności. Widać o takich rzeczach zapomina się zadziwiająco szybko...
Mam teraz doła. Powiem tak, jak to często jest w "Come dine with me":z K. jeszcze się spotkam(i to już niedługo-w święta, a i po świętach mamy już pewne plany), spotkań z D. będę unikać znów tak długo, jak się da. Trudno.
Na wigilię w szkole nie idę. Nie w tym nastroju, zresztą nie chcę tam spotkać pewnych ludzi. Zresztą, nie będę na ostatnim roku wysilać się na jakieś pseudobudowanie wizerunku-skoro byłam tylko raz, to nic się nie stanie, jak teraz nie pójdę... Jeśli to tylko potwierdzi w Waszych oczach moją aspołeczność, trudno. Parafrazując pewną myśl(nie pamiętam teraz niestety, kogo): "Trzeba mnie brać taką, jaka jestem, innej  >>mnie<< nie będzie"...
PS. No tego to ja się nie spodziewałam...:
http://www.sportowefakty.pl/zuzel/329496/swiderski-zawodnikiem-lechmy-startu-gniezno

8 komentarzy:

  1. Ja tam wyboru z wigilią niestety nie mam ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak trochę nie pasuje, ostatnia klasa, wszyscy będą i wgl.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to, że Cię nie rozumiała, nie oznacza wcale że chciała źle. Może zasugeruj, żeby gdzieś się wyrwała z dzieckiem. W tym toku może zapomniała o tym, że może sobie pozwolić na coś więcej

    OdpowiedzUsuń
  4. Widze, ze wrecz uwielbiasz dzieciaki:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jesteś frajerką, mnie także nie interesuj ten serial ani ta piosenka. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no cóż, są osoby którym się żalisz i w sumie oczekujesz żeby Cie wsparły jakoś itd.
    Dla przykładu- narzekam na coś co mi doskwiera, co mnie denerwuje, irytuje, powoduje u mnie smutek- ok może to czasami są głupie sprawy ale to nieważne! liczę, że osoba , która wysłuchuje "gorzkie żale" będzie w stanie mnie pocieszyć, a nie dobijać kontrargumentami ....

    OdpowiedzUsuń