czwartek, 22 listopada 2012

Szkolne próżniactwo i inne takie

Co za dzień...Znowu polazłam dzisiaj do szkoły na darmo. Dziś był, a raczej powinien być, mój powtarzany przedmiot. Nie mam kontaktu do nikogo z tej grupy, więc wieści do mnie nie docierają. Przychodzę dzisiaj do szkoły, pusto. Pytam wszystkowiedzącego portiera, a on mówi, że "w ogóle nie ma dziś w planie pani dr X". Czekałam jak idiotka z 10 minut, okazało się, że kobieta nie przyjedzie. I dawaj z powrotem do domu... Miałam dość. Fataliza, jak powiedziałaby dyrektorka mojego LO, która uczyła mnie też przez jakiś czas polskiego...
Znowu przechodziłam dziś obok gazety i znowu nie weszłam. Zniechęca mnie to, że nie wiem, co mam powiedzieć, nie znam szczegółów tej stażowej akcji, bo np. na stronie szkoły zwyczajnie ich nie ma. Pójdę, i co powiem? "Dzień dobry, ja coś przeczytałam o stażu, ale nie wiem, co zrobić dalej z tą informacją"? Nieeee, to żenujące i dziecinne. Chyba to odsunę w czasie.
Gadałam dzisiaj przez telefon z kuzynką D. Zadzwoniła do mnie, bo wczoraj czegoś od niej chciałam, a ona się nie odezwała. Mówiła, że mam przyjść w odwiedziny, a ja zadałam sobie krótkie pytanie: "po co? O czym mam z nią gadać?". Coraz bardziej alienuję się od ludzi, i tak to jest. Stwierdziłam, że nie chcę do niej iść, bo ona ma większość rzeczy, o których marzę, i byłoby mi przykro. Nie mogłam jej jednak tego powiedzieć. Zresztą, ponawiam pytanie: "o czym mam z nią gadać?". O tym, że mamuśka ma migrenę tydzień w tydzień i w związku z tym wszystko jest do chrzanu? O tym, że ojciec być może gorzej się czuje i jest głuchy na wszystkie apele, że zamiast się ratować, ciągnie się na dno? Czy może o tym, że każdy dzień zamiast miłym "hello the world!" witam pesymistycznym: "po co mam dziś wstać? Żeby iść do beznadziejnej szkoły? Żeby po powrocie odrealniać się-jak ostatnio zarzuciła mi mamuśka-w necie?". I tak dalej. Ale jak tu się nie odrealniać, kiedy życie jest podłe i zbyt beznadziejne, by się w nim taplać?...
Jedyne, co mnie pociesza, to to, że jutro zamiast na 8.00, idę na 11.30. Może jakoś przetrzymam do tej 16.30, choć z powodu słuchowiska może być jutro nieco "hectic day". Ale...dziś nie wyrokuję, pożyjemy, zobaczymy. Jak ze wszystkim...

7 komentarzy:

  1. Ja sobie wyobrażam Ciebie jako niewysoką blondynkę (ale ciemną, coś takiego jak ja mam naturalnie), włosy do ramion i zielone oczy. Kurde, no, wyobrażam sobie, że jesteś podobna do mnie :D Znaczy nie z twarzy, bo szczegółów sobie nie wyobrażam, ale z postury, koloru włosów, oczu... ;D
    Ja też się chyba nie odważę. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to chociaż z wzrostem trafiłam, mam tyle samo :P
      Ale ja bym chciała mieć brązowe oczy... ^^

      Usuń
  2. ech, nie ma to jak brak organizacji na uczelniach, czasami nie sposób się o czymś dowiedzieć, u mnie też tak jest.
    Nie odsuwaj w czasie, idź jak najszybciej i dopytaj o szczegóły, warto ;)
    Smutek wychodzi z Twojej notki jak nie wiem co... Znam ten stan, ale teraz łapię się nawet zwykłego duperelu, żeby chociaż troszkę sobie humor poprawić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Głowa do góry! Trzeba myśleć pozytywnie (choć wczoraj sama wątpiłam w moje słowa).

    Twoja historia jest świetna. Naprawdę fajnie się ją czytało. Dzisiaj romansuję z chemią, ale jutro koło 16 powinnam wstawić notkę na stronę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie odkładaj tego na póżniej bo wtedy może być za późno...Idź do nich, powiedz, że Twoja uczelnia dała takie ogłoszenie o stażu itd i przyszłas sie dowiedzieć czegoś więcej, ponieważ jesteś zainteresowana :) dasz radę!!!!

    *urodziny mam w Mikołajki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a to nie macie jakiegos internetowego planu itd gdzie was informuja o roznych zmianach i odwolanych zajeciach?

    moglabys isc do tej gazety i powiedziec ze widzialas informacje na stronie szkoly ale nie ma tam szczegolow co i jak, a chcialabys je poznac bo jestes zainteresowana
    i juz
    jesteś zdecydowanie bardziej odważna niż ja
    dla mnie podejście do żużlowca z prośbą o zrobienie sobie pamiątkowego zdjęcia, to jest cholerny stres

    a co do zmierzchu to teoretycznie też nie moje klimaty, a jednak
    z ciekawości wzięłam książkę do ręki (Dorota Wellman zachwycała się nią w programie Dzień Dobry TVN) i nie pożałowałam
    książkę czytałam chyba z 20 razy i nigdy mi się nie znudzi
    film zresztą tak samo

    OdpowiedzUsuń
  6. ja kocham wszystkich sportowców i jaram się każdym zbliżeniem na odległość 500 m :D
    też mam problem z kontaktami z ludźmi, po prostu... nie lubię tego robić -.-

    OdpowiedzUsuń