niedziela, 25 listopada 2012

Jak must, to must...

Dziś, w końcu, po wielkich oczekiwaniach, naradach etc., wybraliśmy się rodzinnie do szwedzkiego sklepu na "i", który mieści się w Poznaniu. Nie mogłam sobie odpuścić, zwłaszcza, że teraz, w okresie(jakkolwiek dziwnie to brzmi)gwiazdkowym, można tam dostać MUST-szwedzki tradycyjny świąteczny napój, podobny do coli, również brązowy i gazowany, ale zrobiony z użyciem imbiru. Pomijam, że oczywiście wyjazd skończył się gremialną awanturą(jak zawsze, gdy jedziemy wszyscy), ale co tam. Przynajmniej coś się działo.
Musielibyście widzieć mnie, gdy wpadłam do tej części sklepu, w której można kupić szwedzkie towary spożywcze i gdzie wyhaczyłam must...W pierwszej chwili zobaczyłam tylko trzy butelki, więc rzuciłam się jak pantera i je capnęłam. Było ich więcej, ale poprzestałam na czterech. Zaryzykowałam, bo napój ten znałam tylko z opowieści moich lektorek szwedzkiego. Ale teraz już wiem, że było warto. Dobry skurczybyk!:) Chciałoby się, żeby ciągle była Gwiazdka albo Wielkanoc, bo w okolicach tych świąt można go kupić...
Nie rozumiem tylko ojca, który zgodził się jechać, a potem robił fochy i ze wszech miar starał się zepsuć mi ten wyjazd, który nie dość, że tak rzadko,  to jeszcze jest wyzebrany i wymęczony. Poniekąd mu się to zepsucie udało, jak zawsze...
A cóż poza tym? Nic sensacyjnego. Wróciłam na końcówkę skoków, ucieszyłam się z kolejnego 3.miejsca Gwiazdki... Teraz czeka mnie...tak, znów nuda. Ot, uroki niedzieli i mojego życia...

14 komentarzy:

  1. cóż, taki chyba "urok" niektórych ojców ....

    OdpowiedzUsuń
  2. bo nie lubie tagów a przeczytalam :D i chcialam zostawic jakis slad po sobie :D
    Wnioskuje ze z tata Wam sie nie uklada:(

    OdpowiedzUsuń
  3. nasi skakali okropnie dzisiaj -.-

    OdpowiedzUsuń
  4. Skąd ja znam te awantury przy okazji rodzinnych wyjazdów.. ;x

    OdpowiedzUsuń
  5. nigdy nie byłam w Ikei
    gdzies kiedys na demotach bodajze widzialam tekst o Ikei ze w innych krajach jest to sklep z tanimi meblami dla studentow a u nas w polsce wyznacznik luksusu
    moj ojciec jak idzie na zakupy to ciagle marudzi albo szuka lawki by usiasc ;p


    lubię nadmorskie miejscowości więc Gdańsk też jest na liście tych ulubionych

    już kiedyś to pisałam, ale się powtórzę - lubię Twoją mamę
    wie kobieta co dobre
    ja mam nawet różowe kozaczki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ale masz 23 lata, wiec pewnie zaniedlugo zaczniesz zycie na wlasna reke :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, w Warszawie, zapraszam, jak tylko będziesz miała jak przyjechać ;)
    moja też jest dysfunkcyjna, dlatego cieszę się, że wracam tam dopiero na święta..

    OdpowiedzUsuń
  8. ja Ci zycze powodzenia i zeby Ci sie ulozylo ! :)
    No, ale czasem jednak cos sie poucze. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. to już jest jakieś takie dziwne, że jak rodzina jest w komplecie to zawsze musi się jakoś pokłócić. ale przynajmniej masz napój, jeden plus ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A nie zapowiada się, żebyś jakoś odpoczęła od rodzicow? ;<

    OdpowiedzUsuń
  11. psycholog? ;> zmiana nastawienia..

    OdpowiedzUsuń
  12. masz ten sam problem co ja, tylko inna sytuacje, ja sie jednak postwilam i walcze chociaz mam chwile zalamania..
    straszne jest dla mnie to, ze w szkole nauczyciele w rozmowie z mama powiezieli zebym szla do psychologa i jestem klebkiem nerwow..
    i tak do psychologa kolejki po killka misiecy a jak nie ma to zly.. ostatnio poszlam zapytac o nr.. w sekretarciacie kilka osob a ona pyta przy wszystkich jaki mam problem , to dziekuje za takiego psychologa..

    OdpowiedzUsuń
  13. ja sie w tym tygodniu dogaduje swietnie z rodzicami.. ale i tak sa sytuacje gdzie mnie strasznie zawodza.. wlasnie plcz, ostatnio plakalam i moj wujek przyjechal ( mam 15 lat i nie radze sobie i to jest okropne... ) zaczal mnie wysmiwac ze placze i ze mnie chlopak zostawil, a powod oczyiwscie byl calkiem inny, i to bylo tak zalosne, ale rodzice nic nie zrobili i bylam obiektem kpin mimo tego jak zle sie czulam.;(

    OdpowiedzUsuń