poniedziałek, 19 listopada 2012

Człowiek, który wie wszystko...i staż

Czy spotkaliście kiedyś człowieka, który mimo że na niczym się nie zna, zabiera głos w niemal każdej sprawie? Pewnie tak, bo Polska jest narodem lekarzy bez wykształcenia medycznego, specjalistów od pogody, którzy nie rozumieją oglądanej prognozy, i specjalistów od polityki, którzy potrafią tylko narzekać... Ja spotykam takiego kogoś szczególnie często, bo mieszkam z taką osobą. Przedstawicielem tego "gatunu" jest mój szanowny tatuś. Całą swoją wiedzę o świecie czerpie z Discovery i Planete i potem zawsze "szpanuje" tym, co usłyszał...Wydaje mu się, że dzięki temu wie już wszystko, co o świecie wiedzieć się powinno. Zwariować można. Wypowiada się nawet na tematy, o których ja, osoba będąca prawie po studiach(byle jakich, ale zawsze)nie mam pojęcia, a co dopiero on...Albo na tematy, z którymi nie miał styczności, ale musi coś powiedzieć, bo to oczywiście typ, który nigdy się nie przyzna, że "nie wie", "nie ma pojęcia". Nie. Takich słów nie ma w jego słowniku. On wie wszystko. Zawsze. Na każdy temat.
Wczoraj miał między nami miejsce taki oto dialog:
Ja:- Ciekawe, co tam będzie w transferach w naszej drużynie przed tą ekstraligą.
Ojciec:-Jakbyś nadal pracowała w gazecie, to byś wiedziała. Przedzwoniłabyś do prezesa, to coś by powiedział.
Mimo że już od prawie 10 miesięcy nie mam romansu z tą gazetą, on wciąż mi to wypomina. Zachowuje się tak, jakbym będąc aktorką odrzuciła propozycję z Hollywood, albo jakbym miała zostać drugą Charlie Webster i ot tak, dla fanaberii, zrezygnowała z tego. A to była tylko ta mierna gazeta, która nie dba o zawartość merytoryczną, interpunkcję i tak dalej, a płaci tyle, że moje pseudowywiady się nie opłacały, bo więcej wydawałam na telefon, by się umówić, paliwo, by dojechać czy prąd, by zrobić to przez mail. Zresztą trochę tam jednak byłam, w CV wpisać sobie mogę i mogę pokazać gazetę ze swoim nazwiskiem, a to jednak coś. On jednak wie lepiej. Mogłam tam "zostać", bo pewnie za jakiś czas dostałabym "awans"...Ciekawe, skąd to wie. Szkoda, że nie zauważył, ile nerwów kosztuje mnie czekanie, aż X czy Y łaskawie odbierze telefon, odpisze na mail, łaskawie autoryzuje wypowiedź. A z tym bywało ciężko, jak to z wiecznie zajętymi przedstawicielami speedway-nacji. Nie, dla niego to tylko frajda kontaktu, że mam okazję ich poznać itd. Pal sześć, że nic ciekawego(jakkolwiek to rozumieć)z tego nie wyniknęło, ale on wie swoje, choć nigdy nie spędził na tym nawet 5 minut.
Przykład drugi: marudziłam ostatnio, że to słuchowisko, że nie wiem, jak się zabrać, że nie mam pomyslu. Ojczulek, choć nie wie, o co chodzi, a nawet nie wie, z czym się je mój przedmiot, daje mi rzecz jasna miliardy rad i pomysłów-co jeden, to głupszy...
Oczywiście, zawsze kończy się tak, że go nie słucham i robię po swojemu, ale czy mi są potrzebne te nerwy? Nie sądzę.
Dziś...Logowałam się do swojego USOS-a i zobaczyłam ogłoszenie o stażach. Była to ogólna nawijka, że staże, że w styczniu, że to i tamto, plus lista miejsc, w których można je odbywać. Z mojego miasta były głównie szkoły, ale też trzy gazety i zaczęłam się zastanawiać, czy się nie zgłosić. Doświadczenia i kasa zawsze u mnie mile widziane. Zastanawia mnie tylko, że nie było tam żadnej informacji typu: "zgłoś się do tej i tej osoby z uczelni" albo "zgłoś się do tej instytucji". Czy może ktoś z Was wie, co się robi w takiej sytuacji? Trzeba się przejść do tej instytucji i tam podpytywać? Czy wystarczy zadzwonić i zapytać? Jeśli wiecie coś, co może mi się przydać, proszę o pomoc! Chciałabym spróbować, a nie chcę, by okazja przeszła mi koło nosa:) Wielkie dzięki za wszelką pomoc.

13 komentarzy:

  1. tak to jest ze jak ktos ma najmniej do powiedzenia to najwiecej gada
    znam cale mnostwo takich ludzi na czele z moimi rodzicami

    moj tatus oglada za duzo telewizji
    szczegolnie tych glupawych seriali w stylu w11, detektywi itd i rzeczywistosc miesza mu sie z fikcja

    pracowalas w gazecie?
    wow

    nie wiem jak z tymi stazami wyglada bo ja staze szukam jedynie przez urzad pracy i wyglada to tak ze z urzedu dostaje adres firmy i reszte trzeba samemu zalatwiac juz w danej firmie
    z firmy powinni dac dokumenty do wypelniania i z nimi trzeba skierowac sie do urzedu pracy wiec w twoim przypadku bylaby to szkola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ktoś musi pisać na te ostatnie strony
      ja byłam dumna nawet jak opublikowali mojego maila do redakcji
      ojciec latał z gazetą po całej rodzinie, mówiąc, że ma córkę dziennikarkę :P

      Usuń
    2. mnie rodzice z jednej strony namawiają na studia dziennikarskie, a z drugiej chcą bym zrobiła magisterkę z tych, które akurat robię
      a ja najchętniej poprzestałabym na licencjacie i przez rok odpoczęła

      Usuń
  2. ja mam też kogoś takiego w rodzinie, jest nim mój wujek. co się nie powie to on wie lepiej, jak ty powiesz "tak" to on musi powiedzieć "nie" dla zasady. pomimo tego, że pracuję w banku to zna się na medycynie, szkolnictwie, modzie, budownictwie, prawie i bóg wie czym jeszcze. czasami mnie doprowadza do szału i jeszcze to jego słynne zdanie "to nie jest tak jak myślisz, tego i tak nie zrozumiesz". aż odechciewa się z takim człowiekiem dyskutować i rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój facet niestety jest arogancki i mimo że wie czasem coś w tylko niewielkim stopniu, uwielbia się tym popisywać, wiec skądś to znam, ale zazwyczaj puszczami mimo uszu, bo na szczęście nie kwestionuje moich wyborów. Ojciec też kiedyś w końcu dorośnie aby akceptować Twoje ;)

    Co do stażów, przejdź się do instytucji. Szkoła podała ich listę, ale to nie znaczy, że je organizuje. U mnie też są tylko informacje gdzie można, ale nie załatwia nikt tego za mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. takich ludzi spotykam na każdym kroku, wtedy słuchawki w uszy i staram się ich nie słuchać. może to i niegrzeczne, ale naprawdę głowa mnie boli od niektórych ,,złotych rad''.
    obym się jutro nie wysypała na tym wypracowaniu...

    OdpowiedzUsuń
  5. no to trzymam za Ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może coś w dziekanacie uczelni będą wiedzieli?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zawsze warto spróbować :) i dowiedziec sie jakie są kryteria przyjęcia na staż :)

      Usuń
  7. wiesz co, Twoj tat, to jeszcze ma takie podstawy jakiejś wiedzy, choćby z telewizji, są za to takie osoby, które wypowiedzą się na każdy temat, nie mając jakiejkolwiek wiedzy, a jak się mądrzą... ;P Moi rodzice ogólnie mają "naloty" dawania mi rad, co rada, tym bardziej jestem wkurzona.
    Może spróbuj najpierw zadzwonić, a jesli to nic nie da, przejdź sie do tych instytucji. Próbowanie nic nie kosztuje, a możesz wiele zyskać, powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże, wokół mnie są sami ludzie, którzy o niczym nie mają pojęcia a gadają;D

    OdpowiedzUsuń
  10. mi wyjazd zasponsorowała babcia... sama nigdy bym nie uzbierała takiej sumy. a nawet jakby to byłoby mi żal ją wydać :P

    OdpowiedzUsuń