wtorek, 11 września 2012

WSWiN im.Horacego i Joe Cocker

Zrobiłam to.Nie mając w internecie wieści o terminie poprawy,udałam się do szkoły.Do mojej wspaniałej szkoły,której niniejszym nadaję nazwę Wyższa Szkoła Wszystkiego i Niczego(bo niczego konkretnego nie uczy)imienia Horacego(dlaczego akurat tego filozofa,wyjaśnię za moment).
Wybrałam się zatem.Na tablicach ogłoszeń zero wieści,wbijam więc do dziekanatu.Tam brak głównej "zarządzającej" informacjami,a jedynie zastępczyni,która odesłała mnie do pokoju prowadzącej dane zajęcia.tam info,że rzeczona pani profesor ma dyżur 18(czyli za tydzień).Wracam i mówię o tym kobiecie z dziekanatu.Ona odpowiada mi Horacym:"Wiem,że nic nie wiem",odpowiada,że pewnie tego 18 będę zaliczać i każe pisać mail do prowadzącej,by to potwierdzić.Ciarki mnie przeszły na myśl o tym,ale chyba będę musiała to zrobić.
18 września.Tydzień.Przynajmniej(o ile to się potwierdzi)mogę się już na to psychicznie przygotować.Psychicznie,no i trochę merytorycznie.Książek nie przeczytam,bo nie mam tytułów.Poczytam notatki-to jedyne,co mogę zrobić.Postanowiłam zdać się na los:"Jak zdam,to zdam,jak nie,to nie"-że zrobię parafrazę piosenki Dezertera pt."Szara rzeczywistość".A nawet jeśli nie zdam,to pewnie mam jeszcze w odwodzie powtarzanie przedmiotu.Albo zaprzestanie chodzenia,co też chodzi mi po głowie.Trudno.
Przy okazji doznałam szoku.Widziałam listę przyjętych na I rok licencjatu jednego z kierunków mojej szkoły.Wiecie,ile było nazwisk?17.Jak tak dalej pójdzie,moja szkoła pójdzie z torbami(czego skrycie jej życzę:))
Co ma z tym wszystkim wspólnego Joe Cocker?Ano tyle,że wylansował kiedyś piosenkę "Summer in the city",którą notabene bardzo lubię.Choć jest 11 września,w moim city summer w pełni-upał,słońce wali jak oszalałe,miejski termometr pokazuje od 30 do 32 stopni...W ogóle miałam wrażenie,że jednak lato(takie wakacyjno-mentalne,bo astronomiczne trwa na pewno)wciąż trwa.Dzieciaki ze szkół albo na wycieczkach po mieście,albo na boiskach zamiast w klasach,dorośli zamiast w pracy w ogródkach kawiarni i restauracji...We wtorek przed południem.Wszystko jest jakieś dziwne...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz