środa, 29 sierpnia 2012

Czekając na sobotę i żegnając się

Boże.Ja się chyba nigdy nie zabiorę za tę poprawę.Nigdy.Cholera.
Wczoraj byłam u kuzynki D.Gadałam z nią,także o tym,co mnie czeka.O tym,że nie chce mi się uczyć na egzamin.O tym,że nie chce mi się pisać pracy.Kompletnie mnie nie zrozumiała.Ona jest z tych,co to gdy się zawezmą,to mogą wszystko.Właściwie nie wiem,na co liczyłam,mówiąc jej o tym.Liczyłam na to,że powie mi:"Jak nie chcesz,to nie idź,rzuć tę szkołę"?Chyba tak.Byłam naiwna.Tak czy tak,nie rozwiązała mojego dylematu i nadal jestem w zawieszeniu.Szkoda słów.
Za to przekonałam się,że chrześniaczka jest po prostu super.Nadal nie rozumiem,co mi się stało,że zaczęły rozczulać mnie dzieci.
A propos dzieci-oglądałam dziś w necie zdjęcia z GP w Cardiff.Była tam bardzo fajna fotka Chrisa Holdera z synkiem,małym Maksem.Fajny dzieciaczek(a rodzina,z której się wywodzi,też robi swoje).Ech...
Teraz jedyne,co mi pozostaje,to czekać na sobotę(słynny finał DMŚJ)i uczyć się na poprawę(ciekawe,jak).W każdym razie-czuję chwilowy przesyt tym miejscem,chwilowo najprawdopodobniej nie będę pisać,dopóki nie wydarzy się coś godnego uwagi/nie wyjaśni się sytuacja ze szkołą.Choć pewnie,jak znam życie,zjawię się tu w sobotę i napiszę,jak było.
Dziękuję wszystkim,którzy tu zaglądali,wpisali się lub nie...i tak dalej.Życzcie mi szczęścia na poprawie i bądźcie pewni,że I'LL BE BACK.Zawsze wracam.

1 komentarz:

  1. ja też mam lenia, jeśli chodzi o naukę, nie jesteś jedyna. ale też w razie czego potrafię zebrać się do kupy.
    życzę Ci powodzenia! <3

    OdpowiedzUsuń