niedziela, 25 września 2016

Kwasami jesień się zaczyna (a kończy sezon żużlowy)


Utwór ten przytaczam nie bez kozery. To (nie)formalny hymn Stali Gorzów, drużynowych mistrzów Polski na żużlu A.D.2016. Tak, stało się. Po nieco ponad pięciu miesiącach ten pełen różnych (niekoniecznie pozytywnych) emocji sezon dobiegł końca. Medale rozdane, jakieś tam rozstrzygnięcia dokonane, teraz tylko czekać pełnej spekulacji, rewelacji transferowych zimy...
Jak rzadko kiedy, cieszę się, że ten sezon dobiega końca. W zeszłym roku też tak było.
Powody zeszłoroczne:
-to, co stało się z Darcym
-ogólny niesmak po wysypie kontuzji, mniej lub bardziej groźnych
-drużynie z mojego miasta nie szło najlepiej, choć w sumie i tak nie było najgorzej.
W tym roku rozgrywki nie podobały mi się, bo to pierwszy sezon bez D.W.-wciąż trudno mi się przyzwyczaić; jeszcze w zimie kopniak pt. "w tym roku nie będzie żużla w moim mieście", potem przyszedł zdecydowanie najgorszy tydzień tego sezonu, czyli od 22 do 28 maja, kiedy wszyscy zainteresowani żużlem (a i osoby postronne, w końcu sprawa była głośna) drżeli o życie Krystiana Rempały...Bałam się wtedy każdego poranka uruchamiać internet, bo podświadomie czułam, że zobaczę tam TĘ NAJGORSZĄ informację...To, co było nieuniknione, stało się i tak, ale nie ranem, tylko po południu 28 maja. Tak, przyznaję, zresztą dobrze o tym wiecie-to był kolejny w ciągu ostatniego roku moment, w którym przyszło na mnie zwątpienie dotyczące sensu oglądania żużla, chodzenia nań, interesowania się nim. Chciałam-powiem symbolicznie-wyjść ze stadionu i więcej nie wrócić. Nie robiłam jednak tego, bo ta dyscyplina coś takiego w sobie ma. Jest zaborcza i nie znosi długiego opuszczenia, a już opuszczenie na zawsze jest niemożliwe...
Tak, a astronomiczna jesień zaczyna się w żużlu nie jak u Niemena-mimozami-a kwasami. To znaczy bardzo kontrowersyjnymi sytuacjami. Przykładów nie trzeba szukać daleko:
1. Jakim cudem Lokomotiv Daugavpils, który wygrał I ligę w Polsce, nie będzie startował w sezonie 2017 o stopień wyżej? Bo to jest Polska, najpierw dopuścili LD do startów w Polsce, a kiedy zaczęło dobrze iść, położyli kłody pod nogi, kazali spełniać nierealne wymagania (np. posiadanie stadionu w Polsce, pewną ilość polskich zawodników, itp., itd.). Działacze nie założyli tak dobrych wyników drużyny i naprędce sklecili swoje takie, a nie inne stanowisko i swoje wymogi, aby je spełnić, oraz przeszkody, które stoją na drodze LD.
2. Dzisiejszy drugi mecz finałowy: Gorzów-Toruń to była farsa. Gospodarze zastawili na Toruń pułapki torowe, kiedy się przewracali, wykluczano ich jako sprawców zdarzenia...A kiedy torunianin został przewrócony przez "gorzowiaka", to sędzia "gorzowiaka" nie wykluczył, tylko toruńczyka. Bo on oferma, i przewracany się na motorze nie utrzymał. Przyznam się Wam, kilka razy nie mogłam wytrzymać i wyłączałam transmisję z tego cholernego Gorzowa, na usta cisnęło mi się słynne: "Panie Turek, kończ pan ten mecz..."(choć Turka żadnego tu nie było).
Dzisiaj, tymi dwiema sytuacjami oraz ogólnie nerwami o wyniki, moje zdrowie zostało wystawione na poważną próbę.
Wiecie, kiedy w związku dwojga ludzi się nie układa, mówi się: "odpocznijmy od siebie, dajmy sobie czas na przemyślenie tego i owego". I ja w tej chwili tak mówię do żużla. W przerwie od siebie odpoczniemy, może nabiorę dystansu, może jeszcze odkryję w sobie jakieś nieznane pokłady cierpliwości dla tego cyrku na kółkach? Niemal pół roku to odpowiednia długość takiego odpoczynku.
Gorzów ze złotem Toruń ze srebrem, Zielona Góra z brązem-tak to się kończy...Na mnie czekają jeszcze wtorkowa i środowa przygoda z finałem drużynowych mistrzostw Szwecji, w sobotę Grand Prix w Toruniu (niestety, tylko w TV), później 22 października i decydujące Grand Prix w Melbourne...a potem: adieu, żużlu, do wiosny! Albo i na dłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz