środa, 12 września 2012

Gazetowa kosmitka to ja

Czy te wszystkie-cytując jedno z opowiadań Sławomira Shutego-"kolorowe gazetki kobiece" mają za naczelne zadanie wpędzać człowieka w depresję?Możliwe,że tak,a na pewno takiego nieatrakcyjnego,mało majętnego i małomiasteczkowego jak ja.Mamuśka dzisiaj taką jedną przyniosła i...Nie,nie były to frustracje w stylu:"Ja chcę być taka jak te modelki i aktorki!",bo Photoshopa nie ma co zazdrościć.Były to inne rodzaje pani na "f":
a)frustracja:"że też mieszkam w takiej wsi,gdzie nie ma fajnych sklepów,a nawet,jak są,to szybko plajtują,bo nie ma komu w nich kupować"
b)frustracja:"że też nie mieszkam w Warszawie,gdzie można np.skorzystać z akcji pt.weekend porad stylistów,makijażystów etc."(a przydałoby mi się)
c)była wreszcie frustracja:"dla kogo,do ku*wy nędzy,są te ciuchy za 2850 zł itp.?Na pewno nie dla mnie,biednej studentki z małego miasta".
Ogólnie,przeglądając tę gazetę,stwierdziłam,że jestem z Marsa.Albo z małego miasta.Albo nie interesuje mnie taki styl gazet.Przerzuciłam,popatrzyłam na te udziwnione ciuchy i doszłam do wniosku,że Exploited ze swoim "fuck fashion" mieli rację.Nie wiem,dla kogo ta moda.I kogo na nią stać.Generalnie,gazeta chyba skierowana do paniuś z dużych miast,a szczególnie Warszawy,które mają życie w stylu Magdy M.albo innego sziciarskiego serialu pewnej telewizji.Bo nie dla mnie.Ja nie jestem idealnym targetem i pewnie nigdy nie będę.
Aha,i przeglądając miałam takie coś,co niektórzy mają,gdy przeglądają ambitniejsze książki i trafiają na nieznane sobie nazwiska uczonych itp.Oni myślą:"Kto to,do cholery,był ten Kant?",ja:"Kto to,do cholery jest,dajmy na to,Samanta Lisowska?".A potem się okazuje,że jestem very out-of-date,bo to jakaś super-mega-trendy stylistka,co maluje i ubiera Dodę.Oczywiście,do niczego mi ta wiedza i po 5 minutach zapominam o niej,ale...do następnego razu.A potem człowiek dziwnie się czuje w towarzystwie.Tak jak wtedy,gdy jest mowa np.o serialach,które teoretycznie oglądają wszyscy...chyba poza mną.Ktoś tam gada,a ja usta szeroko i:"Ale what's up,ziom?".Oczywiście,nie będę się z takich niskich pobudek próbować dostosowywać,ale żyć w takiej niewiedzy będzie cholernie trudno:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz