poniedziałek, 18 lutego 2013

Przyszło nowe.

W pierwszej kolejności chciałabym podziękować wszystkim, którzy wypowiedzieli się pod poprzednim postem. Dziękuję, podnieśliście mnie co nieco na duchu. Przepraszam, że tyle marudzę, ale taka już moja natura. A z Wami chyba nie jest tak źle, skoro to znosicie, zaglądacie i komentujecie. Co nie oznacza, że nie będę próbowała zmienić podejścia...Tak czy inaczej, jeszcze raz bardzo dziękuję.
No to zaczął się nowy semestr. Dziś wyjątkowo nudno, bo niemieckim, i koszmarnie, od 8.00. Niemiecki o 8.00 rano to najgorsza z możliwych kombinacji. Chociaż, jak to ujął mój lektor angielskiego, który prowadził zajęcia dla naszej grupy, zanim zaczął to robić Dear Sir: "Lessons/classes at 8.00 are good thing. Before you wake up, it's over". W przypadku niemieckiego, to nie byłoby takie głupie...
A propos angielskiego. Zobaczyłam dziś (w końcu!) w USOS swoją ocenę z tego przedmiotu. Jakim prawem dostałam 4,5?! Na zajęcia chodziłam, zadania robiłam, dlaczego 4+?! Albo 4, albo 5. Nie lubię tych pośrednich ocen, bo to takie "nie-wiadomo-co".
Semestr dopiero się zaczął, a my już kombinujemy. Naradzaliśmy się dzisiaj, kto ma cokolwiek napisane na seminarium, żeby jutro iść i uratować grupę. Cisza. Nikt i nic. No tak, w końcu były ferie...Wpadliśmy na pomysł, by napisać do promotora i odwołać. W końcu nikt niczego nie napisał...Nie wiem, czy to pisanie do pana profesora coś da, ale ja jutro nie idę. I za tydzień też pewnie nie pójdę, bo dałam sobie czas na napisanie do końca lutego. Zobaczymy.
Wiedziałam, że to się znowu zacznie. "To", czyli powiązanie z obecnością koleżanki Darii jej teksty o wiadomym kraju i zbliżającym się wyjeździe: 1. Wieść, że juej luby już za kilka dni tam wyjeżdża. 2. Niemiecki. Zawsze to ten język lepiej jej szedł, dzisiaj zamiast np. "also" mówionego po niemiecku <wymawianego, wiadomo, jak 'alzo'> ciągle sadziła 'olsoł'. Z angielska, podkreślając, że "ona to tak bardziej w angielskim siedzi". Myślałam, że ją uduszę. Dobrze, że teraz będziemy się widywać tylko dwa razy w tygodniu, może jeszcze nie pozbawię jej życia (a chodził mi po głowie taki zamiar-tylko nie donoście o tym do prokuratury...). Ciężko, ciężko z tym wszystkim.
No to jeszcze dwa dni do odbębnienia. Nie brzmi źle, choć jutrzejszy nowy przedmiot i śrdowe spotkanie z moją "ulubioną" panią profesor (to ostatnie w ramach powtarzania przedmiotu) może mocno nadszarpnąć ten pogląd...

14 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za to powtarzanie przedmiotu! Musi to być nieciekawe przedsięwzięcie :/ 4,5 to dobra nota! Więcej niż 4 ale mnie niż 5, choć ja również wolę pełne oceny, przynajmniej wiem, że oceniono mnie sprawiedliwie i bez naciągania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, ja też czasami słucham z zazdrością o tym kto gdzie był, co zobaczył itd...albo jeszcze jak wstawi zdjęcia na facebooka -.- mnie na dzień dzisiejszy nie stać, żeby wydać 3 tysiące za 7 dni w Turcji, Tunezji, Egipcie, Hiszpanii...gdziekolwiek :/ może ewentualnie kilka dni gdzieś bliżej...zawsze chciałam zobaczyć Berlin. Ale wszystko za chwilę się komplikuje :( zostaje polskie morze/góry.

    Ja żałuję, że w liceum zaniedbałam niemiecki...może 2 języki by mi pomogły znaleźć dobrą pracę po studiach??? teraz angielski to żaden "szał"

    Fajnie, że możesz sobie tak odpuszczać seminarium. U nas sprawdza listę i później jest kazanie, że opuszczamy zajęcia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj wiem, jaki to ból zaczynać dzień od niemieckiego ;/
    ocena 4,5 hmmm powiem Ci, że mamy w liceum babkę, która potrafi dać 1+ i to jest dopiero denerwujące :D Czyta moje nazwisko i chwali, że trafiłam w temat, chociaż nie do końca, ogólnie praca ładna, ale trochę zabrakło... Cała klasa 1 a ja myslę, to może będzie 3, a tu cholera 1+ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. na studiach masz niemiecki? coś ty zrobiła w przeszłości, że tak cię katują, pomimo twojej woli? ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. no ja też wolę albo 4 albo 5.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny sen, ale i jaka fabuła ;D jestem pełna podziwu ;P
    a co do 4,5 - miałam taką samą sytuację z pedagogiki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero teraz zauważyłam Twój komentarz u mnie na blogu pod pierwszym postem. Takie niedopatrzenie. Już dawno się ze swoim losem pogodziłam. Trzeba to zaakceptować, bo inaczej nie funkcjonowałabym jak normalny człowiek. Bardzo dziękuję za komentarz i taką fatygę ;) Innym to by się nie chciało z pewnością. Pozdrawiam.
    Ja angielski zaczęłam się uczyć w liceum, bo niemieckiego uczyłam się od początku podstawówki i szczerze się muszę przyznać, że w liceum też się myliłam na niemiecki i mówiłam z akcentem angielskim. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ skądże znowu:) Bardzo mi miło, że w ogóle chciało Ci się to przeczytać. Chapeau bas za tyle języków. Ja chyba bym nie podołała z trzema na raz. Dwa to wyczyn, a co dopiero więcej.

      Usuń
  8. niemiecki + 8:00 + poniedziałek = omg, jak żyć?!

    OdpowiedzUsuń
  9. też miałam kiedyś niemiecki o 8 rano, ale zazwyczaj nie chodziłam, albo bardzo się spóźniałam... na szczęście już nie uczę się tego języka
    też nie lubię dostawać pośrednich ocen :/

    OdpowiedzUsuń
  10. matko ja nienawidzę niemieckiego, teraz w gimnazjum mam obowiązkowo, a w liceum wolę już francuski lub hiszpański ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. aż mi się ciepło na serduszku zrobiło, jak przeczytałam Twój komentarz <3
    a angielskim się nie przejmuj, zawsze mogło być gorzej! :D

    OdpowiedzUsuń