Śląsk z Superpucharem Polski w piłce nożnej-jak miło.Niestety,to tyle miłych sportowych wieści na wczoraj.Toruń przegrał,Wrocław tylko zremisował,choć miał jedyną i niepowtarzalną szansę wygrać z Lesznem...Tylko drużyna z mojego miasta wygrała fartem,jednym punktem.No cóż.
Koszmarna olimpiada dobiegła wreszcie końca,wrócą po dwa mecze żużlowe każdej niedzieli...i o to mi chodzi.
Jako że mecz,który miał być wczoraj w TV się nie odbył,a inne skończyły się wystarczająco wcześnie,oglądałam wczoraj "Oświadczyny po irlandzku".Od dawna czaiłam się na ten film.Nie jest w moim stylu,bo nie lubię komedii romantycznych,moją uwagę przykuło tylko miejsce akcji,ale...Cholerka,podobał mi się.Musiałam tylko znosić kąśliwe uwagi mamuśki,która jest przeciwniczką wszystkich filmów/książek/muzyki/innych wytworów kultury,które nie przynoszą pożytku dla intelektu.Wg niej,każda rzecz,którą się obejrzy czy której się wysłucha,powinna ubogacać człowieka duchowo,a nie powodować pusty śmiech.Siedziała jednak obok mnie i nie protestowała specjalnie,żeby przełączyć.Może więc coś tam się ruszyło pod tym jej płaszczykiem osoby,która(kulturalnie)połknęła kij.
Abstrahując od mamuśki:tak,przyznaję,podobał mi się ten film i nie wstydzę się tego przyznać.Może to przez moją samotność tak na mnie to działa?Sama już nie wiem.
Problem roczku i-co gorsza-prezentu nadal nierozwiązany.Ale...I don't care.Dzisiaj jest dopiero poniedziałek,do niedzieli jeszcze daleko.Na pewno wszystko się jakoś rozwiąże...
Pooglądaj w Internecie, może Ci wpadnie do głowy jakiś pomysł na prezent :P
OdpowiedzUsuńu mnie jest - co gorsza - problem w obu językach, kazdego się boję hahaha :D
wracam w niedzielę do domu... chyba się cieszę :P
ah, rozumiem. ja mam problem z prezentami ogólnie, a jeżeli chodzi o małe dzieci to już w ogóle wymiękam. jakoś przetrwasz! :)
OdpowiedzUsuń