Ten przywiozlam sobie sama, z pierwszej wyprawy do Irlandii Północnej, kupiłam go na lotnisku w Dublinie. Był ok. 2007 rok. Do dziś mam do niego duży sentyment.
Prezent od ojca z wyjazdu do Wiednia. Nie mógł mi nie kupić:-) Ok.2008 rok.
Pamiątka z wyprawy do Niemiec w 2006 roku. Chciałam mieć pamiątkowy szalik, ale w Kolonii wszystko było już zamknięte. Szczęśliwie, w ostatnim sklepie sprzedawca wyciągnął jedyny szal, jaki mu został po mistrzostwach swiata. I to on padł moim łupem.
Prezent od ojca z Moskwy (rosyjskiej, nie tej w Toruniu:)), gdzie był jakieś 2 lata temu. Powiedziałam, ze szalik być musi, i był:-)
Szalik od ojca z Węgier, drugiej części austriackiej wycieczki.
Prezent od wiedzacych o moim bziku znajomych ojca, którzy byli u naszych wschodnich sąsiadów.
Wycieczka do Paryża, druga klasa liceum. Idziemy ulica, jest stoisko z pamiątkami. Bez szala nie jadę-pomyślałam i kupiłam najfajniejszy, jaki był. Szkoda, ze nie widać hasła ALLEZ FRANCE, które ciągnie się przez cały szalik.
Prezent od znajomych ojca z ich wyjazdu do Lizbony.
Z tym szalem tez wiąże się ciekawa historia. Pochodzi z wyjazdu do Austrii i został przywieziony z Bolzano przy granicy austriacki-włoskiej. Ojciec towarzyszył pewnemu koledze w nocnym wyjeździe do Włoch i ponoć wzbudził postrach, chcąc o 22.00 kupić szal FORZA ITALIA, bo takie hasło na nim jest. Ale kupił, przywiózł, a ja do dziś mam do niego sentyment...To już niestety koniec moich zbiorów. Jest jeszcze kilka okazow, które chciałabym mieć w swojej kolekcji, np.szalik Szwecji, Anglii czy innych części Brytanii, ale czy mi się uda-zobaczymy. W ogóle, jestem ciekawa, dokąd jeszcze mnie zaniesie...Pewnie dziwicie się, dlaczego szaliki, a nie breloczki, pocztówki itp. Te breloczki i pocztówki to dla mnie po prostu nuda, a dzieki takiej formie bardziej pamietam, skąd co jest. Żałuje, ze ojciec nie przywiózł mi szalika Czech, kiedy był w Pradze, ale tak jakoś wyszło. Może jeszcze się uda...
Ten pierwszy mi się bardzo podoba i ten z Portugalii też :D
OdpowiedzUsuńojej, ale międzynarodowo! moja 'kolekcja' wymięka ;) śmieszny ten francuski kogucik :D
OdpowiedzUsuńJa poza moim Liverpoolskim szukam jeszcze Przeboju Wolbrom :)
OdpowiedzUsuńFajna kolekcja. Słyszałam o tym zwyczaju przywożenia szalików :)
OdpowiedzUsuńO matko, jak międzynarodowo tutaj zrobiło się:)
OdpowiedzUsuń