czwartek, 26 września 2013

Przygody moje, jak to zwykle.


Nie wierze, ale to prawda. Stało się. Dzisiaj byłam oprawic prace i zrobić sobie zdjęcie na dyplom. Ja to mam szczęście, akurat dzisiaj musiał padać taki deszcz i musiałam mieć przygody, jak to ja. Jak to w naszym narodzie, akurat gdy ja przyszłam oprawiac prace, był tłum ludzi, z czego jedna dziewczyna dopiero drukowala, poprawiała itp. Myślałam, ze oszaleje z nudów, czekając na swoją kolej. Pomine fakt, ze chlopak tej drukujacej, ktory byl tam z nia, dziwnie się na mnie gapil. Dobra, po polgodzinie oprawilam. Teraz zdjęcia. Poszłam do tego samego punktu, co zwykle. Powitał mnie gość, który był fotografem i obsługującym w jednym. Musiałam chwile poczekać, w tym czasie kontemplowalam zdjęcia żużlowe, które wisiały w zakładzie. Zauważył to, więc była gadka o sporcie. Na wszelki wypadek nie wspomnę, ze na zdjęciach wyszłam wprost tragicznie...Jednak albo ja wpadłam panu fotografowi w oko, albo  tak jest przekonany o wyjątkowości swojej pracy, ze na moja uwagę: niech pan wybierze to (jedna z 15 wersji), które wyszło najlepiej, odparł: ale wszystkie wyszły super...Taaa, super, już to widzę. Na wszelki wypadek schowałam zdjęcia na dno szafki i nie zamierzam ich już oglądać, nawet podczas pakowania. A co u Was? Podobnie piękna irlandzka pogoda jak u mnie? Pamiętacie, żeby jutro miedzy 11 a 12 trzymać za mnie kciuki? Choć im bliżej egzaminu i im wiecej czytam notatki, tym bardziej myśle, ze nic nie umiem...

5 komentarzy:

  1. ja też w drukarni zawsze mam takie przygody jak odbieram parce semestralne -_- fatum! najważniejsze, że jest już gotowa, ładną oprawę wybrałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo to ja trzymam bardzo mocno! :D większość osób, które wychodzą od fotografa uważa, że źle wyszła na zdjęciach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No i doczekałaś się! Oprawiona i niech czeka na swój właściwy dzień.
    Trzymam kciuki i nie puszczam.

    OdpowiedzUsuń