Wczoraj w "Wyborczej" ukazał się ciekawy reportaż. Kilkudziesięciu osobom płci obojga, w wieku od 6 do niemal 90 lat, reprezentujących różne zawody, poglądy, miasta etc., kazano zastanowić się nad fundamentalnymi pytaniami ich życia-tym, co ich zastanawia, czego chcieliby się dowiedzieć. Ciekawy pomysł, bo przekrój był ogromny-od pytań o śmierć, przez te o przyszłość, po całkiem banalne(10-latki: "Kiedy mama pozwoli mi założyć bloga?"-dobre. Ja go nigdy nie zadałam, porządziłam się sama). Przy okazji tego wszystkiego można się co nieco zastanowić. Gdybym ja miała wybrać...Nie, jedno to zdecydowanie za mało. W każdej z kategorii-fundamentalne, codzienne itp.-miałabym ich co najmniej kilka...a może i kilkanaście.
Fundamentalne:
1.Dlaczego nie udaje się wprowadzić w życie idei anarchii?
2.Dlaczego ludzie wierzą w Boga, którego nie widać, a w wiele istniejących i namacalnych rzeczy nie potrafią?
3.Po co w ogóle żyjemy, skoro wielu ludzi nigdy nie zaznaje szczęścia?
4.Po co być dobrym, skoro wiele razy to dobro wcale do nas nie wraca?
5.Po co mieć przyjaciół?
6.Dlaczego ludzie nie szanują zwierząt?
Codzienne:
1.Dlaczego mam takiego pecha w życiu?
2.Czy kiedykolwiek będę szczęśliwie zakochana?
3.Dlaczego ci, do których ja coś czuję(mam na myśli sprawy sercowe) nie czują tego samego do mnie?
4.Dlaczego brnę w moje życie w takim kształcie, zamiast coś zmieniać, bo go nie znoszę?
5.Po co chodzę do szkoły, skoro nic z tego nie będę miała?
I tak dalej, i tak dalej. Pytania te mogłabym mnożyć i mnożyć, bo właściwie każdy aspekt swojego parszywego życia mogłabym rozebrać na czynniki pierwsze. Dam sobie jednak spokój, bo nikt mi nie odpowie. Zresztą to wszystko jest chyba zbyt smutne i zbyt trudne jak na mój ograniczony umysł.
A Wy? Gdybyście mieli zadać sobie takie pytania, co by to były za pytania? Nie pytam, czy zadajecie sobie takie pytania na codzień, bo takich rzeczy się raczej nie robi...Chyba, że ktoś mnie zaskoczy. Co o tym myślicie?
2.Czy kiedykolwiek będę szczęśliwie zakochana? - też często zadaję sobie to pytanie.
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo, chciałabym, żeby już się to zmieniło, ale na razie nie ma widoków ;/
OdpowiedzUsuńja sobie zadaje pytanie czy kiedyś będzie w moim życiu osoba, która zostanie ze mną do końca życia...za dużo rozwodów i nienawiści jest wśród ludzi ;/
OdpowiedzUsuńbez sensu zadawać pytania skoro i tak nie uzyskamy na nie odpowiedzi
OdpowiedzUsuńtrzeba czekać, żyć dalej i zobaczyć co przyniesie los
własnie, zgadzam się z Żanetką.
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, ze znowu wieje pesymizmem, chyba nigdy nie uda nam się tego zmienić. trzeba nad sobą pracować! :)
Ciekawy blog! :)
OdpowiedzUsuńZAPRASZAM: www.dripfashion.blogspot.com
Po pierwsze dążyć do celu i nigdy się nie poddawać.
OdpowiedzUsuńCzemu nie ma anarchii, bo ludzie nie wiedzą co to jest i z czym to ugryźć,
wiara jest czymś dziwnym nikt tego nie zrozumie,
żyjemy, aby pokazać, że to my potrafimy być szczęśliwi,
a jeśli karma istnieje, lepiej się ubezpieczyć,
a czemu ich nie miec?
Bo są bezmyslni.
Ja tam pecha nie mam :)
Nie wierze w miłosć
Bo to w nich jest poroblem, a nie w tobie? :)
Po co narzekasz, po prostu ZRÓB TO!
Będzie tak jak sobie zaplanujesz, zawsze możesz rozwiązywać krzyżówki:p
Z Twojego posta przebija smutek i zwątpienie. Rozumiem to w dużej mierze. Ta jesień wyjątkowo paskudnie mnie potraktowała, a moje problemy większe i mniejsze się skumulowały. Nie jest łatwo, często zastanawiam się nad sensem życia, mam milion pytań bez odpowiedzi. Bywa też całkiem przyzwoicie w moim życiu, a ja wynajduję sobie kolejne problemy. Od zawsze tak miałam, więc rozumiem Twoje podejście. Ale napiszę Ci, że ja z tym walczę, próbuję.
OdpowiedzUsuńPolecam Ci trochę pozytywnych lektur, typu "Mistrz"A.Andrewsa, Sekret, "Optymizmu można się nauczyć" itd. Nie mówię, że te książki zmieniają od razu myślenie, ale dały mi wiele do myślenia i na pewno przyniosły więcej optymizmu.
Wiesz, to tak już jest, że jak nakręcamy się tylko pesymistycznie i narzekamy, to dużo złych rzeczy nas spotyka. Kiedy zaczynamy wierzyć w szczęście, uśmiechać się do siebie samych i walczyć, wtedy odnosimy sukcesy. Jesteśmy bardziej zmotywowani, pewni siebie itd. Coś w tym jest. Nikt nie wywalczy za nas szczęścia, my sami musimy walczyć. I wierzyć. I piszę to ja, urodzona pesymistka.
P.S. cieszę się, że pokój się podoba :D