wtorek, 27 listopada 2012

Najlepsze kasztany są na placu Pigalle...

...a najlepsza kawa w Rzeszowie:) Na to wychodzi. Idę sobie rano do szkoły, i nagle dostaję SMS od ojca, że "Hampel podpisał w Rzeszowie". Pewnie usłyszał to jadąc do pracy. Ciekawe tylko, że potwierdzenia tej wieści próżno szukać w necie:) Może coś usłyszał piąte przez dziesiąte, a może powiedzieli, że jego transfer do Rzeszowa jest już pewny, tylko podpisanie kontraktu nastąpi w grudniu... Nie dowiem się, dopóki nie spytam osobiście (ojca, z Hampelem nie będę miała sposobności ani ochoty porozmawiać:))...
A o co z tą kawą chodzi? Ano kiedy pan H. miał kontuzję w GP i przerwę w startach, podczas któregoś z transmitowanych w TV meczów z Rzeszowa powiedzieli, że "Hampel wpadł na mecz i kawę do pani Półtorak" (pewnie już ustalał szczegóły:)), potem, pod koniec sezonu, był na kawie bodajże w Zielonej Górze i jeszcze jakimś mieście. Ale, jak widać, kawa na Podkarpaciu najlepsza:) Swoją drogą, fajny szyfr na określenie negocjacji.
Na seminarium nie poszłam, a kiedy zjawiłam się w szkole (następne zajęcia mamy z tym samym wykładowcą), dostałam burę. Chyba pan profesor miał zły humor, bo zjechał Kingi i moją prezentację, ale mówi się trudno. Zrobiłam ją tak, a nie inaczej, i nikomu nic do tego. A wracając jeszcze do seminarium: dlaczego czepia się mnie, która jednak cały semestr chodzę, tylko dzisiaj mnie nie było, a taki B., który nie dość, że rok akademicki zaczął w listopadzie, nie ma jeszcze nic napisane, ba, dzisiaj oznajmił, że zmienił temat swojej pracy, jest "ten dobry"? Życie nie jest sprawiedliwe.
Wbrew obawom, odważyłam się dzisiaj iść do dziekanatu i zapytać o staż. Uznałam, że lepiej zacząć od strony szkoły, skoro to oni są organizatorem. Oczywiście, jak to w szkole im. Horacego, kobieta nic nie wiedziała (chyba byłam pierwszą, która w ogóle o to pytała) i przy mnie dzwoniła w dziesiątki miejsc. Zaowocowało to tym, że mam numer do jakiejś pani z Poznania, i z nią mam rozmawiać. Zadzwonię jeszcze dziś, jestem ciekawa, co mi powie. Oczywiście, trochę się boję, ale jeśli nie zadzwonię, to nie dowiem się, co i jak. Nie pójdę dalej. O dziwo, nie została poruszona kwestia moich ocen, więc może nie jest to aż tak ważny wyznacznik. Pożyjemy, zadzwonimy, zobaczymy.
Jutro koszmarny dzień z zajęciami do 16.30. Nie wiem, jak to wytrzymam, ale mam nadzieję, że te nowe zajęcia jutro będą - jako pierwsze - "organizacyjne" i wyjdziemy choć trochę wcześniej. Wiem, że nadzieja matką głupich, ale trochę tej nadziei mieć nie zawadzi.
Bye!

6 komentarzy:

  1. ja bardzo lubię Rzeszów :) swego czasu wyjeżdżała tam żeby trochę odpocząć, nie wiem co ma w sobie to miasto ale tam naprawdę się relaksowałam :)

    Noo! gratuluje podjęcia kroków w stronę stażu! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zablokowany jest mój blog? Nie wiem czy wszystko dobrze zrobiłam. No i od dziś zapraszam na http://meringuelayercake.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o Hampelu w Rzeszowie nic nie wiem
    ostatnio nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o ruchy transferowe
    poszukiwania pracy pochłaniają cały mój czas

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje mi się, że musisz mnie jeszcze raz do linków dodać :) I wtedy będzie okej.
    Serio tak sobie mnie wyobrażałaś? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. oo co do kawy się zgodzę, najlepsza w Rzeszowie !!
    a niestety żużlem się nie interesuje, ale coś tam czytałam w gazecie o tym transferze, ale mam zamiar się wybrac na zużel własnie do Rzeszowa !

    OdpowiedzUsuń